Mary Shepperd, 1940 rok. Źródło: Archives de la Ville de Montréal„Mug shot" to policyjna fotografia wykonywana podejrzanemu na posterunku zaraz po aresztowaniu. Zrobione zdjęcia trafiają do kartoteki, z której stróże prawa mogą korzystać w przypadkach, gdy dochodzi do kolejnych przestępstw i zostają wszczęte poszukiwania (czasem ta terminologia jest wykorzystywana też w przypadku zdjęć paszportowych). Na pomysł uwieczniania podobizn kryminalistów wpadł Allan Pinkerton, założyciel pierwszej agencji detektywistycznej na świecie, który w XIX wieku używał ich do tworzenia listów gończych na Dzikim Zachodzie. Jak nie trudno się domyślić, jego pomysł szybko przyjął się w szeregach amerykańskich stróżów prawa i po dziś dzień jest wykorzystywany jako standardowa procedura policyjna.
Reklama
Przez lata uwieczniano w ten sposób przestępców wszelkiej maści - od zwykłych wandali i drobnych złodziejaszków, po zwyrodniałych morderców i gwałcicieli. Czasem w policyjnej bazie danych pojawiały się też twarze znanych ludzi, polityków, sportowców i artystów, którzy mieli na swoim koncie jakieś mniejsze lub większe przewinienia. Niezależnie jednak, czy na zdjęciu znalazł się Pee Wee Herman (aktor Paul Rueubens, aresztowany 26 lipca 1991 roku za onanizowanie się w kinie „dla dorosłych"), czy był to Al Capone, to łączyło ich jedno i to samo. Mieli pecha, że dali się złapać.Tak jak zwyczajne zdjęcia pokazują np. odwiedzone przez nas miejsca lub urodzinowe przyjęcia, tak i twarze z policyjnych kartotek zdradzają historie swoich bohaterów. W kadrze aparatu oprócz „modeli", na ich twarzach można dostrzec życie pełne przemocy, problemy z alkoholem, uzależnienie od narkotyków, wstyd, a czasem zagubienie i strach. Nie inaczej jest na zdjęciach zrobionych prostytutkom i burdelmamom z Montrealu, które wykonywały swój zawód w latach 40. minionego wieku. Wtedy to miejsce nazywane było jednak „Miastem grzechu" Północnej Ameryki. Przydomek wziął się z kwitnących tam szemranych interesów, wszechobecnej korupcji, hazardu, lejącego się strumieniami alkoholu, a także uprawianej prostytucji. Obywatele z całych Stanów Zjednoczonych robili pielgrzymki do tego miejsca, by móc skosztować zakazanych owoców. Montreal, który szczycił się swoim wsparciem dla wojsk amerykańskich, z otwartymi ramionami witał u siebie przyjezdnych poborowych. W czasach drugiej wojny światowej młodzi żołnierze, zaraz przed wyruszeniem na front, stawali się częstymi gośćmi domów publicznych. W ten sposób zabierali w podróż choroby weneryczne, które jak niechciane pamiątki, przypominały im o ostatnich upojnych nocach spędzonych na Nowym Kontynencie.
Reklama
„Nie udało się nam odzyskać wszystkich, ale posiadamy z pewnością ponad 100 fotografii" - mówi Catherine Charlebois, kurator wystawy „Scandal! Vice, crime and morality in Montreal, 1940-1960", którą od 15 listopada można oglądać w muzeum Centre d'histoire de Montréal. Jak dodaje, to niezwykle rzadkie zbiory i oprócz sportretowanych kobiet, będzie można zobaczyć też wiele innych zdjęć, dokumentujących historie „Miasta grzechu" i jego upadku. Już sam uśmiech niektórych z pań, wiele mówi o tamtych czasach. Bo pozując do zdjęcia często patrzyły na… swoich klientów.Wszystkie zdjęcia pochodzą z Archives de la Ville de MontréalSELFIE BY WYSPIAŃSKIŻYCIE CODZIENNE W KOREI PÓŁNOCNEJNOGI