Poznaj tatuatorów, dla których liczy się tylko ból
Wszystkie fotografie: Sebastian Beierle

FYI.

This story is over 5 years old.

tatuaż

Poznaj tatuatorów, dla których liczy się tylko ból

Tatuatorzy z kolektywu Brutal Black odrzucają skomercjalizowany, ugrzeczniony tatuaż i wracają do jego rytualnych korzeni

Tatuaże bolą, ale dla większości ludzi ból to tylko środek do celu. Tatuatorzy zazwyczaj pamiętają o progu bólu swojego klienta, zarządzają przerwy i powstrzymują się przed zbędnym okrucieństwem. Zwykle też klient nie zostaje przywiązany do stołu ani nie rzuca się w agonii, by uciec przed nieubłaganym ciosami igły. Rzadko też widuje się uśmieszki sadystycznej radości na twarzach licznych tatuażystów, którzy kreślą na skórze swojej ofiary nienormalnie długie i grube linie bez chwili wytchnienia.

Reklama

A to właśnie dzieje się w ramach projektu Brutal Black. To studio tatuażu, w którym umierają wymyślne mandale, a twoje neotradycyjne japońskie tribale okazują się niczym więcej, niż kaprysem mody. Valerio Cancellier, Cammy Stewart i Phillip „3Kreuze", troje tatuatorów współpracujących w ramach projektu, chcą choćby w części przywrócić tatuażowi aspekt rytuału i odrodzenia. Ich pomysł stanowi chyba najbrutalniejsze doświadczenie, jakie można sobie wyobrazić. Sami z dumą twierdzą, że „zrujnują ci życie".

Skontaktowałem się z nimi, by dowiedzieć się, dlaczego ktokolwiek chciałby zrobić sobie coś takiego.

VICE: czym różni się Brutal Black od zwyczajnej sesji tatuażu?
Cammy Stewart: W ramach mojej normalnej pracy najważniejszy jest efekt końcowy. Tu sprawy mają się zupełnie inaczej. Nie mówię, że ten typ tatuażu jest dobry dla wszystkich. Jednak jego idea obraca w perzynę to, czym moim zdaniem ostatnio stał się tatuaż: plastikowy, bezduszny produkt, rozszabrowany przez modę, media i popkulturę. Dla mnie to ogromne „pierdol się" pod adresem tego, co większość ludzi uważa za tatuaż.

Valerio Cancellier: Obecnie świat tatuaży nieustannie szuka wyjątkowych, rzemieślniczych produktów, które często określa się mianem „sztuki", jednocześnie odrzucając aspekt duchowy. Projekt Brutal Black nie idzie na kompromis. Jego fundamentalną częścią jest doświadczenie rytuału.

Phillip 3Kreuze: Na co dzień, gdy tatuuję, też jestem brutalny, ostry i twardy, zapełniam jak najwięcej skóry w jak najkrótszym czasie, ale przykładam więcej uwagi do klienta i jego ciała. W tym projekcie nie ma miejsca na współczucie, skrupuły czy empatię. Na początku trochę dziwnie się z tym czułem. Ale to jak dopierdalam ludzi podczas sesji, jest po prostu zajebiste. Gdy widzę ból w ich oczach, gdy ich ciało pręży się i drga, a wszędzie robi się nieziemski bajzel. Czuję dumę, gdy razem z moimi klientami udaje mi się osiągnąć cel. Nie chodzi o pełen rękaw czy duży tatuaż, tylko o to, by złamać wolę drugiej osoby i przekroczyć wszelkie granice. Gdy po sesji masz kłopoty z chodzeniem, to znaczy, że zrobiłeś to, jak należy. Ból przemija, duma pozostaje na zawsze!

Reklama

Jak to się wszystko zaczęło?
Stewart: Poznałem Valerio przez Facebooka. Jakiś czas wcześniej wytatuował komuś twarz. Jego tatuaż mi się spodobał i chciałem z nim pogadać. Po kilku mailach postanowiliśmy, że będziemy pracować razem nad dużym projektem czarnego tatuażu we Włoszech. Poszło nieźle, dogadywaliśmy się, a nasze style się uzupełniały, więc później wracaliśmy do współpracy, gdy tylko się dało, zazwyczaj dwa razy do roku. Jak dotąd zrealizowaliśmy trzy wspólne projekty. Ostatni z nich miał miejsce w Niemczech, gdzie dołączył do nas Phillip. Mnie jednak nie udało się dotrzeć z uwagi na problem z lotami.

3Kreuze: Cammy miał kłopot z wjazdem do Niemiec ze Szkocji przez swój wygląd i kilka wytatuowanych swastyk. Policja chciała zadać mu kilka pytań, przez co spóźnił się na swój samolot. Cały projekt musiał się odbyć na nowych zasadach. Już od kilku miesięcy go planowaliśmy, a nasz klient, mój dobry kolega, oświadczył, że jest gotów. Frankie wiedział, że czeka go coś nadzwyczaj brutalnego i prymitywnego. W sumie tatuowaliśmy go przez 5 godzin w ciągu 2 dni, najszybciej jak się da, ale z przerwami na płacz i rzyganie.

W którym momencie zorientowaliście się, że Brutal Black to coś więcej niż estetyczny wybór?
Stewart: Moje wyobrażenia na temat projektu zaczęły się zmieniać, gdy obserwowałem reakcje klientów podczas tatuowania. Nie chodzi tu zawsze o wynik, ale o proces. Wracamy do bardzo prymitywnych kwestii, do rytuału przejścia. Chodzi o przesuwanie swoich własnych wewnętrznych granic. Jak bardzo czegoś chcesz? Czy jesteś w stanie doprowadzić to do samego końca? Tatuaż to tylko przypomnienie tego, czego się dowiedziałeś o samym sobie podczas sesji. Dla mnie ślady na skórze są mniej ważne niż ślady pozostałe na twoim umyśle.

Reklama

Cancellier: Nic nie było przesądzone, zaplanowane, ani wymuszone. Wciąż nie było jasne, czym to się skończy, ale rodziła się swego rodzaju świadomość. Brutal Black przywołuje prymitywną brutalność, którą nowoczesność kompletnie wypaczyła. Na świecie można spotkać wiele innych brutalnych plemiennych rytuałów, które można by określić jako obrzędy przetrwania. Choć nie staramy się w ten sposób upamiętniać plemiennych obrzędów, nasz projekt czerpie z tego samego źródła energii.

Dlaczego waszym zdaniem ktoś decyduje się na taki tatuaż?
Stewart: Mogę mówić wyłącznie za siebie, bo jak sądzę, każdy kieruje się swoimi powodami. Ogólnie rzecz biorąc, cieszy mnie energia, którą dzielę zarówno z klientami jak i innymi tatuatorami. Dla każdego to dojmujące doświadczenie, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. czasem dobrze jest zmusić się, by postawić jeden krok dalej, niż wydaje ci się, że jesteś w stanie ‒ zarówno w kwestii artystycznego wyrazu, jak i fizycznej wytrzymałości i determinacji. Nie ma tu wyznaczonego celu. Życie to seria wydarzeń, a to tylko jedno z nich. Tatuaż może ci pomóc odszukać swoje korzenie i zrozumieć, że ból, tak samo, jak rozkosz, możesz odczuwać w taki sposób, jaki ci się spodoba. To nic więcej niż przejmujący moment w życiu wypełnionym przede wszystkim uczuciami, które bardzo łatwo zapomnieć. Gdy odrzeć cię z całej tej otoczki z powrotem do poziomu plemienia, stajesz się znów wojownikiem, którym niegdyś byłeś. Pamiętaj o tym. Łatwo zostać bezmyślnym trybikiem w tym mdłym świecie, w którym musimy egzystować.

Cancellier: Każdemu wolno przeżywać to doznanie na swój własny sposób. Może to być próba, jaką przechodzisz dla siebie, bądź przeciwko sobie. Choć może trudno w to uwierzyć, ale nie ma w tym żadnych negatywnych emocji: żadnej nienawiści ani sadyzmu. Tak czy inaczej, ja jestem tylko narzędziem, katem, rzeźnikiem. Ciało może znieść tego typu rytuał, ale ważne, by mieć silny umysł.

Jakie macie dalsze plany w ramach Brutal Black?
3Kreuze: Pod koniec tego roku we Włoszech szykuje się projekt, przy którym nasza dwudniowa sesja z Frankiem to małe piwo. Miejmy nadzieję, że nikt przy okazji nie umrze!