FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

​Jak to jest dorastać z mamą alkoholiczką

Pierwsza rzecz, jaką pamiętam z dzieciństwa to, że przepłakałam całe Boże Narodzenie, bo mnie uderzyła; bo pomimo iż biła mnie codziennie od tygodni, miałam nadzieję, że tego specjalnego dnia będzie inaczej

Znam mnóstwo alkoholików – takich którzy, piją systematycznie i cyklicznie oraz takich, którzy piją na umór. Znam też mnóstwo dzieci alkoholików; sama jestem jednym z nich.

Większość opowieści o życiu z alkoholizmem, które czytałam – szczególnie, w erze internetu – zazwyczaj bazujena absurdach. Oparte są na chwytliwych, sensacyjnych motywach maltretowania albo zaniedbania. Dzielę się nimi online z innymi, bo mnie poruszyły, albo przypominają moją własną historię; zawsze jednakczuję, że to żenujące banały. Ale co mogę począć? Taka jest właśnie moja historia.

Reklama

Moja matka zawsze dużo piła. W czasach jej młodości to było nawet normalne. Znajomi nazywali ją „królową", bo zawsze trafiała w centrum uwagi. Oboje moich rodziców było muzykami i podróżowali dużo z tego powodu. Rozumiem, że to straszne uogólnienie, ale uważam, że jej ekstrawertyczna osobowość i styl życia pozbawiony rutyny był idealnym inkubatorem dla uzależnienia od alkoholu.

Wszystko zaczęło się walić, kiedy rodzice się rozstali. Mama mnie kochała i chciała się mną zajmować, ale separacja z tatą ją przerosła.

Pierwsza rzecz, jaką pamiętam z dzieciństwa to to, że przepłakałam całe Boże Narodzenie, bo mnie uderzyła; siedzę w przedpokoju naszego mieszkania i myślę o tym, że pomimo iż biła mnie codziennie od tygodni, mam nadzieję, że tego specjalnego dnia będzie inaczej.

***

Mama pracuje jako nauczycielka. Kiedy jestem chora, kupuje mi naklejki i słodycze, ale kiedy zaczyna pić, zapomina, że potrafi być dobra. Zamykam się wtedy w swoim pokoju, a ona stoi godzinami pod drzwiami, przeklinając i krzycząc na mnie, żebym wyszła. Rano zawsze wszystko jest OK: Mama kupuje mi moją ulubioną czekoladę, a kiedy wspominam o tym, że mnie pobiła poprzedniego wieczoru, mówi: „Kłamiesz. Nigdy bym cię nie uderzyła. Za bardzo cię kocham, żeby coś takiego zrobić". Do dzisiaj w to wierzy.

Z wiekiem jej się pogarsza. Wprawdzie ciągle pracuje – jakoś udaje jej się utrzymać wszystko w kupie – ale boję się nawet pomyśleć, co robi w weekendy. Kiedy ma wolne pije od rana, wieczorem często potrzebuje mojej pomocy w chodzeniu. Im bardziej jej się pogarsza, tym bardziej wpada w paranoje. Jednego dnia postanawia wpuścić przez szparę pod drzwiami właściciela naszego mieszkania spray dezynsekcyjny, bo jest przekonana, że facet zatruwa naszą wodę.

Reklama

***

Inne wspomnienie, jakie mam to, jak pewnej niedzieli wchodzę do naszego salonu. Jest wielki, uporządkowany i jasny a moja matka siedzi na kanapie i wpatruje się w szafkę wiszącą na ścianie. Mebel jest zrobiony z ciemnego drewna, które aż błyszczy się w słońcu. „Ty", mama mówi do szafki, „teraz to widzę, jesteś zrobiona ze złota".

Ciągle wymyśla jakieś zasady i zaraz o nich zapomina. Kiedy zdarzy mi się spóźnić do domu, chociażby pół godziny, wrzeszczy na mnie, że jestem prostytutką. Mam 16 lat, ona 43. Chodzimy do drogich restauracji, gdzie pije drinki przed i po jedzeniu. Oskarża mnie o przejadanie się, po czym narzeka, że jem za mało. Mówi mi, że jestem gruba, więc przestaję jeść. Przez półtora roku jem tylko pół bułki, sałatę i sześć jabłek dziennie. Jeśli zdarzy mi się zjeść coś ponadto, wymierzam sobie karę.

Mam 17 lat, jadę na wakacje z koleżanką. Kiedy wracam, moja matka jest w szpitalu. Najwyraźniej, kiedy mnie nie było zapadła na delirium tremens – rodzaj epileptycznego ataku, spowodowanego syndromem odstawienia. Prawie umarła. Lekarze mówią mi, że miała halucynacje, że zmarłam i chodzę od cmentarza do cmentarza ubrana na czarno, szukając swojego grobu.

Odwiedzam ją w szpitalu, na oddziale psychiatrycznym. Pierwszy raz od lat jest trzeźwa. Nie poznaję jej na początku. To prawie jakbym miała w końcu prawdziwą matkę, a nie potwora. Maluje mi obrazek sowy.

***

Jest jesień. Mama wraca do domu i do picia. Kończy się to tym, że wylewam do zlewu butelkę bezalkoholowego szampana, którego przyniosła. Siedzimy w restauracji i chce zamówić wino, ale proszę ją, żeby tego nie robiła. „Pij, jeśli chcesz, ale nie przy mnie", błagam ją. Zamawia wino, ja wychodzę.

Zdaję sobie sprawę, że dla mojej matki alkohol jest ważniejszy ode mnie. Zdaję sobie sprawę, że nie jestem w stanie jej pomóc. Zdaję sobie sprawę, że jej uzależnienie zawsze będzie silniejsze ode mnie. Mam już 18 lat, wyprowadzam się.