FYI.

This story is over 5 years old.

Sponsorowane

​Spytałam młodych ludzi, czy życie marzeniami jest możliwe

Czasem wystarczy jakaś mała, pozornie nic nieznacząca rzecz, czasem zajawka z dzieciństwa – coś, co przeradza się w pasję, a w końcu w paliwo, które nas napędza, definiuje i daje nam radość
Ilustracja Katarzyna Piasecka

Ilustracja Katarzyna Piasecka

We współpracy z Desperadosem, w myśl akcji Inner Tequila Scanner – wspólnie szukamy wewnętrznej energii, która zmienia świat w ciekawsze miejsce.

„Żyć marzeniami" – jak to w ogóle brzmi? Dla wielu zapewne, jak fabuła wakacyjnego filmu, o którym szybko zapominamy lub jak wyświechtany frazes z tekstów o ludziach, którzy rzucili wszystko – dobrą pracę w korporacji, posadę prezesa, stały dochód – by jechać na Komodo, tresować warany i czytać na głos Mickiewicza. Żyć marzeniami? A może to marzenia ściętej głowy? Nie zrozum mnie źle, wiem, że takie rzeczy się dzieją i gwiazdka na niebie rzeczywiście przyświeca nielicznym szczęśliwcom drogę do życiowego szczęścia i spełnienia. Nie wierzę jednak, że musi się to wiązać z uprzednim poświęceniem, porzuceniem wcześniejszej skóry, na rzecz nowej. Czasem wystarczy jakaś mała, pozornie nic nieznacząca rzecz, czasem zajawka z dzieciństwa – coś, co przeradza się w pasję, a w końcu w paliwo, które nas napędza, definiuje i daje nam radość. Okazuje się, że wcale nie trzeba jechać na Komodo, wystarczy robić to, co się lubi – tu i teraz.

Reklama

Dlatego porozmawiałam kilkoma młodymi ludźmi, którzy znaleźli w sobie to coś, co sprawia im radość – beztrosko, nieraz bez planów i obaw, czy da się z tego utrzymać, czy będą się tym zajmować już zawsze.

Kasia, 23 lata

Aktorstwo. To 9 liter i 3 sylaby dla wszystkich. Dla mnie to cały świat. Może brzmi to patetycznie i tandetnie, ale nie potrafię inaczej tego wyrazić. Jestem pasjonatką aktorstwa, czynnie pracującą w zawodzie. Choć droga w tej profesji nie jest usłana różami, ja jestem przekonana, że to jest to, co chcę robić w życiu. Ogromna satysfakcja, która towarzyszy mi po każdym spektaklu sprawia, że po prostu jestem szczęśliwym człowiekiem, a przecież o to chodzi w życiu.

Zawód ten traktuję jako misję i denerwuję się, gdy ktoś wybiera swoją aktorską ścieżkę po to, by być twarzą pasztetu, pasty do butów, czy zatańczyć w tańcu z bałwanami. Aktorstwo to kwestia bycia tu i teraz, powiedzenia światu tego, co ma się w sercu. Na scenie jesteś dla człowieka, a kiedy on się uśmiecha, wzrusza, czy przeżywa katharsis, wtedy możesz być aktorem spełnionym. Aktor dobry to aktor skuteczny i wcale nie mówię, że tylko teatralny. Różnica polega na tym, że w filmie możesz pozwolić sobie na duble, a w teatrze nie, dlatego to jest o niebo trudniejsze.

Idąc na casting, mierzysz się z tysiącem kandydatów w tym samym przedziale wiekowym, a przecież główna rola jest tylko jedna

Trudnością w aktorstwie jest też konkurencja i zbyt małe możliwości produkcyjne w naszej ukochanej Polsce. Co roku ze szkół teatralnych wychodzi około 100 absolwentów, a miejsc etatowych w jakimkolwiek teatrze zwyczajnie nie ma. Idąc na casting, mierzysz się z tysiącem kandydatów w tym samym przedziale wiekowym, a przecież główna rola jest tylko jedna. Choć nie jestem po szkole, to zajmuję się tym i zdobywam doświadczenie teatralne oraz filmowe od dziecka. Niedługo będę podchodziła do egzaminu eksternistycznego, który uczyni mnie zawodowym aktorem, z tytułem takim, jak po szkole. Z racji tego, że szczęśliwców pracujących jest niewielu, jestem także w trakcie studiowania dziennikarstwa w ramach backupu. Nazywam to substytutem aktorstwa w razie, gdyby moja dobra passa przeminęła, a ja chciałabym żyć na poziomie i być szczęśliwą Kasią.

Reklama

Paweł, 22 lata

Studiuję etnografię i antropologię kulturową, ale ostatnio zupełnie inna dziedzina zaczęła mnie pociągać. Chodzę na imprezy z ciężką muzyką elektroniczną od roku. Gdy ostatnio wyszliśmy z moim kumplem z klubu, to zgodnie stwierdziliśmy, że ta muzyka i ludzie skupiający się wokół niej nas ukształtowali, nadali szlif naszej tożsamości. Nie tak dawno temu przełamałem się i to, co kiedyś uznawałem za niewykonalne dla siebie, stało się mi bliższe i nie tak straszne, jak jeszcze parę lat temu. Mówię tutaj o DJ-ce.

To, co dla niektórych jest łupaniną dla mnie upustem energii

Oczywiście, jestem teraz na poziomie stułbi, jednak każdego tygodnia staram się temu poświęcać przynajmniej trzy godziny, bo oprócz dużych ambicji mam spore wymagania wobec siebie. To, co dla niektórych jest łupaniną dla mnie upustem energii. Gdy jedni palą białą szałwię w swoim mieszkaniu, by oczyścić je ze złej energii, ja wtedy puszczam gabbery. W tych wysiłkach też wspierają mnie znajomi, których poznałem, bywając na mieście przez ostatni rok (dzięki wielkie!) i odgrywają w tym rozwoju niemałą rolę. To, co kleję, na razie musi znosić moja dziewczyna, na przestrzeni naszego małego mieszkania, ale wiem, że to ja zostanę najlepszy grajkiem hardcore'ów w Warszawie! Nie wyobrażam sobie, bym się z tego utrzymywał, ale dobrze by było, gdyby to zamiast zjadać mój miesięczny budżet, trochę go wspierało.

Weronika, 20 lat

Reklama

Moją pasją jest charakteryzacja – myślę, że się w nią wkręciłam, bo to jest coś, co łączy wszystkie moje umiejętności zbierane za malucha, z których nigdy nie potrafiłam zrobić dobrego użytku.

Od zawsze coś rysowałam, malowałam, lepiłam z gliny czy plasteliny. Robiłam nawet sukienki dla lalek z papieru toaletowego. Niestety wiele słyszałam o tym, jak wielcy artyści na starość przymierali głodem, a artyści rękodzielnicy czy malarze mieli dużą trudność w sprzedania swoich prac. Szybko się zniechęciłam do rysowania, nie chciałam skończyć jako niedoceniany artysta sam w swoim pokoju, że swoimi pracami. Miałam taką wizję samotnego pustelnika.

Przygotowywanie kostiumu jest jak medytacja, zupełnie się wtedy odłączam

Trochę przypadkiem trafiłam do szkoły charakteryzacji i nagle odżyłam. Zobaczyłam, jak świetnie da się tworzyć z ludźmi i że można być w ten sposób częścią wielu wartościowych wydarzeń, nie przestając przy okazji realizować swoich osobistych wizji artystycznych. Od razu po pierwszej przeprowadzce zorganizowałam sobie z pomocą chłopaka małą pracownię i konsekwentnie zaczęłam się zajmować coraz to nowymi projektami. Najpierw te do szkoły a stopniowo też własne. Przygotowywanie kostiumu jest jak medytacja, zupełnie się wtedy odłączam. Wolę być przed biurkiem nad czystym fizycznym szyciem, klejeniem i rysowaniem projektów makijaży. Wiem, że to jest właśnie czas nie stracony, cały czas podczas pracy mam w głowie dzień pokazu, premiery i to jak bardzo będę z siebie zadowolona.

Reklama

Michał, 22 lata

Studiuje grafikę komputerową. Nie wiem jeszcze jak, ale mam nadzieję, że będzie ona moim źródłem utrzymania. Wszelkie dotychczasowe źródła zarobku pojawiły się w moim życiu zupełnie naturalnie. Odkąd pamiętam rysowałem. W 4 klasie podstawówki zacząłem jeździć na deskorolce. Oprócz samego sportu zawsze zwracałem uwagę na wizualną otoczkę tej całej kultury. Niesamowicie podobały mi się naklejki z logami firm. Najbardziej kręciły mnie te z samym logo lub typografią. Zbierałem i nadal zbieram masę naklejek. Niektóre tak lubię, że szkoda mi je na cokolwiek nakleić wiec gromadzę je w pudełkach po butach.

Z czasem zacząłem zwracać większą uwagę na graffiti i sposób przedstawiania samych liter jako wyrazu artystycznego. Ten sam tekst mógł być przedstawiony na dziesiątki sposobów. Naturalną kontynuacją tego, było podjęcie własnych prób i gdy po ukończeniu liceum miałem wybrać kierunek studiów bez wahania wybrałem grafikę. Dziś nadal pasjonuję się deską, ale śnieżną i surfingową. Zimą pracuję, jako instruktor w górach latem na helu ucząc windsurfingu. Realizuje zlecenia graficzne typu plakaty ulotki i projektuje elementy identyfikacji wizualnej m.in. dla biur podróży, a niedawno otrzymałem zlecenie (co mnie ogromnie cieszy) zaprojektowania wzoru dwóch modeli desek snowboardowych nowopowstałej firmy z Ukrainy. Właśnie w takim kierunku chciałbym to rozwijać, projektować sprzęt i odzież. Możliwość zarabiania na tym, co i tak bym robił w wolnym czasie, jest czymś wspaniałym. Pięknie jest otrzymywać pieniądze za wiedzę i umiejętności nabyte z czystej zajawki.

Reklama

Dominika, 23 lata

Od razu po liceum studiowałam na wydziale dziennikarstwa UW, kierunek, który wcześniej sobie wymarzyłam, jednak życie dosyć szybko zweryfikowało moją drogę. Splot wielu wydarzeń i spotkań z kilkoma osobami dał mi znać, że powinnam iść w film. Cieszę się, że zwróciłam na to uwagę. Złożyłam papiery do Szkoły Filmowej w Łodzi na Wydział Organizacji Sztuki Filmowej. Dostałam się za pierwszym razem i weszłam w świat pełen często niecodziennych wyzwań, a przede wszystkim zdolnych i ciekawych ludzi nastawionych na działanie. Jest to materia, w której mogę połączyć działania kreatywne z organizacyjnymi, z uwagi na to, że pracuje w pionie produkcyjnym utworów audiowizualnych – uczę się łączyć wszystkie artystyczne aspekty danego projektu z realnością ich wykonania na podstawie różnych czynników. Bardzo lubię poczucie satysfakcji, które daje mi oglądanie gotowego, zmontowanego filmu, przy którego tworzeniu brałam udział.

Zarabianie na tym, co się lubi, przychodzi często łatwiej niż znalezienie tego, co się lubi

Film to praca zespołowa, każda ekipa to inna energia, każdy scenariusz to inne wyzwanie. Fascynujące jest obserwowanie procesów twórczych, branie udziału w ewolucji pomysłów i radość z namacalnych efektów tej pracy. Często orientuję się, że w tej branży nie ma rzeczy niemożliwych, ewentualnie coś może okazać się za drogie. Chce zajmować się produkcją fabularną oraz reklamową, ale skupiającej się głównie na internecie. Staram się zbierać doświadczenie równolegle na obydwu polach. Frajda, którą mi to sprawia, powoduje, że często zapominam, że jestem w pracy. Ktoś mógłby powiedzieć, że to taki chwilowy zapał, bo zajmuje się tym stosunkowo krótko, ale na dzisiaj nie widzę dla siebie innego sposobu na życie. Zarabianie na tym, co się lubi, przychodzi często łatwiej niż znalezienie tego, co się lubi.

Powyższe historie pokazują wyraźnie, jak wiele energii potrafimy w sobie wyzwolić, a jak niewiele potrzeba, by zdobyć swój szczyt – dzięki Inner Tequila Scanner dowiesz się ile tej mocy i potencjału jest w Tobie!