Reklama
Reklama
Reklama
Robimy rzeczy, abyś ty nie musiał. Polub fanpage VICE Polska, żeby być z nami na bieżąco
Zupełnie niezależnie, atmosferę na imprezie na dłuższą chwilę skwasiło zajście z użyciem przemocy fizycznej. W ciemnościach zaczęły ginąć rzeczy, a uczestnicy od oskarżeń szybko przeszli do szarpaniny. Znów zobaczyłem S., który tym razem tarmosił się z Perunowcem na trawie. Liczba bijących się wahała się przez jakąś godzinę, od dwóch do kilkunastu osób. Dołączały się również dziewczyny, po części próbując bijających się rozdzielać, po części uczestniczyć w bijatyce. Przy ognisku z ładnym widokiem na światła miasteczek u podnóża góry wyjaśniono mi, że S. wzburzony tym, że został okradziony z plecaka, zajął na poczet straty pierwszy lepszy plecak, który mu się spodobał. Napomniany, nie zwrócił obiektu, więc wystąpiły przeciw sobie plemiona: koledzy S. kontra kumple tego z bródką. Wzajemne oskarżenia, tarzanie się po glebie, „spierdalaj!, „ty spierdalaj! „zaraz cię zajebię!".