FYI.

This story is over 5 years old.

420

​421 – nowy dzień dla marihuany?

Na świecie filmik z trzema ex-policjantami, palącymi marihuanę osiąga ponad 1 mln wyświetleń, a Jakubowi Gajewskiemu grozi 15 lat więzienia za olej z marihuany, którym leczył dzieci z padaczką

Dla każdego wielbiciela „palenia" wczorajszy dzień był jak Boże Narodzenie. Jedni oddawali się błogiej celebracji święta samotnie, w domowych pieleszach lub ze znajomymi. Inni stwierdzili, że aby w pełni cieszyć się w palonym jointem, najpierw trzeba rozwiązać konflikt z prawem, którego polskie początki sięgają lat 90.

Przykład? Jakubowi Gajewskiemu grozi 15 lat więzienia za posiadanie i dystrybucję nielegalnego w Polsce oleju z marihuany. Dostarczał go dzieciom chorym na padaczkę. Wielu rodziców uważa, że bez jego pomocy pociechy mogłyby nawet umrzeć. Z wydarzenia na Facebooku wynika, że w marszu miało wziąć udział 35 tys. osób. Niestety nikt nie jest w stanie sprawdzić ilu z nich po prostu lubi palić, a ilu naprawdę broni sprawy Jakuba. Przemarsz się odbył, do całej sprawy wniósł jednak niewiele. Nasuwa się więc pytanie, jak skutecznie powinno walczyć się o legalność marihuany? Globalnie ludzie radzą sobie z tym problemem różnie.

Reklama

W Europie najbardziej agresywni w działaniu są chyba Brytyjczycy. Wczoraj z okazji swojego święta, zebrali się w Hyde Parku, żeby wspólnie palić konopie mimo tego, że jest ona w tym kraju nielegalna. Skończyło się na fali aresztów, tyle że w ich przypadku, Brytyjczycy nie mają się tak naprawdę czego bać. Prawnie, za posiadanie do 100 gramów zielonego, grożą im co najwyżej prace społeczne. Co więcej, jeżeli osoba jest karana po raz pierwszy, wzięte zostaną pod uwagę okoliczności łagodzące i najprawdopodobniej nie poniesie żadnych konsekwencji. To powoduje, że takie sytuacje jak wczorajsza, niespecjalnie ich przerażają.

W USA wszystko zależy od prawa stanowego. W przypadku Kolorado, Waszyngtonu i Alaski, nie ma już o co walczyć. Można tam pójść sobie do sklepu i wybrać rodzaj trawki, która najbardziej pasuje nam w zestawieniu z mlekiem i ciasteczkami. Jeżeli chodzi o pozostałe stany, problem wciąż istnieje. Tamtejsze działania, mające zmienić obecną sytuację to viralowe kampanie. O dziwo nie trzeba robić wiele więcej, żeby zwrócić uwagę władz i społeczeństwa. Można ich w ten sposób łatwo przekonać, że marihuana nie rośnie z diabelskich nasion i się jej nie wstrzykuje, a grupą palącą nie są jedynie kryminaliści. Wystarczy tylko spojrzeć na byłych policjantów, przypalających sobie zioło, by zobaczyć uroki pozytywów zioła.

Moglibyśmy dalej wymieniać miejsca, w których walczy się tylko o to, żeby marihuana była legalna „na papierze". W większości krajów i stanów, marihuana jest zdepenalizowana, a jej użytek społecznie akceptowalny. Nasz kraj jest w tej układance jednym z wyjątków. Tolerujemy zachlewanie mordy przez tysiące Polaków, połączone nierzadko z domową agresją, ale nie możemy zaakceptować zjaranych osób, które poza ogólnym rozweseleniem i głodem nie robią nikomu krzywdy. Oczywiście marihuana to nie papierosy i nie powinno spalać się jej nieograniczonych ilości, bo w tym przypadku też prowadzi do zgubnych skutków, jest jednak dobrą alternatywą dla wódki na imprezie.

W naszym kraju niemożliwe jest jednak nagrywanie filmików, a tym bardziej czynne palenie np.: pod Sejmem, ponieważ dla takiego delikwenta skończyłoby się to tylko więzieniem. Filmik zostałby użyty jako dowód w sprawie sądowej, a palenia w plenerze nawet nie muszę tłumaczyć… Wierzę jednak, że działania, które pokazują, że marihuana jako lek jest skuteczna, dotrą w końcu do rządzących i lecznicze zioło będzie mogło pomóc tysiącom osób tak jak w Kanadzie lub w Czechach.

Nowe światło na sprawę rzuca też Poznański Instytut Badawczy, który w tym tygodniu ma otworzyć na Pomorzu uprawę konopi indyjskich. Zajmie się właśnie badaniem jej leczniczych właściwości. Wszystko musi się jednak odbyć szybko, bo jeśli w przeciągu tygodnia nie zostaną uzyskane potrzebne zgody, projekt będzie przedawniony i wrócimy do krainy, gdzie epileptykom zostaje tylko zapić swoje smutki alkoholem.