FYI.

This story is over 5 years old.

Newsy

Rozebraliśmy się pod bramą Auschwitz i zabiliśmy owcę

Grupa aktywistów z Polski, Białorusi i Niemiec wyjaśnia nam, o co chodziło w antywojennym proteście na terenie obozu zagłady

Zdjęcia udostępnione przez organizatorów protestu

Kilka dni temu światowe media obiegła wiadomość o nieznanych sprawcach, którzy rozebrali się do naga pod bramą dawnego niemieckiego obozu zagłady w Oświęcimiu i na oczach gości muzeum zabili owcę. Choć początkowo o odpowiedzialność podejrzewano neonazistów, prokuratura poinformowała, że akcja miała charakter antywojennego protestu. Uczestnikom postawiono zarzuty zbezczeszczenia miejsca pamięci i zabicia zwierzęcia. Manifestację potępiły również władze Muzuem Auschwitz-Birkenau.

Reklama

Organizatorzy protestu zgodzili się odpowiedzieć mailowo na nasze pytania dotyczące akcji.

VICE: Czy reprezentujecie jakąś organizację? Jesteście aktywistami politycznymi czy artystami?
Jesteśmy artystami i działamy społecznie, pochodzimy z Białorusi, Polski, Niemiec. Są wśród nas filozofowie, poeci, reżyserzy, aktorki, modele, muzycy.

Jak zawiązała się grupa?
Połączyło nas to, że odczuwamy pogardę do faszyzmu, do przemocy, do nienawiści międzyludzkiej. Że powinniśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby nie dopuścić do wojny, nie doprowadzić kolejny raz do rozlewu krwi.

Kto wyszedł z inicjatywą, aby na miejsce zdarzenia wybrać obóz Auschwitz, zaprotestować nago i zabić zwierzę? To grupowa decyzja, czy ktoś był tutaj przywódcą?
Tu będzie łatwiej opisać przebieg performansu, dlatego że to skomplikowany proces obnażania mechanizmów władzy. Zorganizowaliśmy całość w bardzo ścisłym gronie i zaprosiliśmy do udziału performerów.

Jak w takim razie przebiegała akcja?
Wchodzimy na terytorium muzeum, byłego niemieckiego obozu śmierci Auschwitz-Birkenau, pod centralną bramę z napisem „Arbeit Macht Frei". Wszyscy uczestnicy zdejmują ubrania i przykuwają się łańcuchami i kajdankami do bramy, klękają i zaczynają śpiewać modlitwę – manifest przeciwko wojnie (nie jest to konkretna modlitwa, związana z jakąkolwiek religią, tylko prośba do Wszechświata o spokój na Ziemi). Na bramie zawieszamy plakat z napisem „Love", z czego powstaje zdanie: „Love Macht Frei". Każdy z nas ma na ciele napisane nazwy miast, w których aktualnie toczy się wojna i giną niewinni ludzie. Osnowa tej koncepcji polegała na tym, żeby nikt z uczestników performansu – oprócz nas organizatorów – nie wiedział o tym, że pojawi się owca.

Reklama

Dlaczego?
Celem było zademonstrowanie przerażenia, ukazanie tego strachu, jaki przechodzi przez miasto w chwili oblężenia. Takie też przerażenie na widok owcy i dźwięki wybuchających petard, odczuli performerzy z napisanymi na ich ciałach nazwami miast. Oni, jak te niszczone miasta, mogli tylko nadzy, ze skutymi rękami, modlić się o przerwanie tej przemocy. Naszym celem była demonstracja tego, jak pewna siła polityczna, tak jak my, najpierw oszustwem zaprasza całe narody do wzięcia udziału w jakieś sprawie, a następnie używa ich w swoim prywatnym celu. W ten sposób, na oczach niczego nie podejrzewających artystów i przypadkowych widzów, jakimi zostali odwiedzający muzeum turyści, została oddana śmierci owca.

Mogliście nie zabijać prawdziwego zwierzęcia.
Żyjąc z dala od miejsc zbrojnych konfliktów, nie widzimy całego koszmaru przemocy, jaka ma miejsce na Ukrainie, w Syrii, Iraku i innych krajach. Owca została naszą ofiarą, ukazując tym samym bezlitosną w swojej istocie wojnę, gdzie życie odbierane jest bezpowrotnie. Dla nas ona jest symbolem niewinnej istoty, która cierpi za nic.

Czy mieliście świadomość, że ludzie poczują się urażeni? Obóz zagłady jest przede wszystkim miejscem zadumy.
Naszym celem nie było znieważenie pomnika zagłady, ani obrażenie ofiar faszyzmu i gości muzeum, lecz wypowiedzenie się przeciwko wojnie. Nasza wypowiedź na terytorium obozu została usłyszana na całym świecie.

Reklama

Polub fanpage VICE Polska i bądź na bieżąco


Do kogo adresowany był protest? Do społeczeństwa, do polityków? Na jaką reakcje i na jakie działania liczyliście?
Całe to widowisko nie miało na celu zwrócenia uwagi na nas, lecz jest próbą zmuszenia ludzi do głębszej refleksji nad tym, jak koszmarna jest wojna trwająca tuż obok, teraz, w tym momencie. Reakcja ochrony muzeum oraz policji to kontynuacja i część tego eksperymentu. Tak jak uczestnicy zostali zakuci w kajdanki, tak i obywatele powinni powstrzymywać gwałtowne czyny swoich władz, zakazując użycia przemocy oraz polityki krwi.

Jak waszym zdaniem powinni to robić?
Powinno się to dziać na wszelkich poziomach, zaczynając od protestu obywateli, a kończąc sferą dyplomatyczną. I tu ważne naszym zdaniem jest to, że np. Polska jest obecnie przykładem dobrej międzynarodowej polityki, nie bierze udziału w wojnach i ma w sumie dobre relacje ze swiatem. Właśnie to daje jej prawo wymagać od sąsiednich państw pokoju. Nawet jeśli ci sąsiedzi są daleko. Ziemia jest zbyt mała.

Czy uważacie, że protest został właściwie zrozumiany?
Jak już mówiliśmy, naszym celem nie było zaimponować, lecz zademonstrować to, że konflikty zbrojne rozrywają ziemie na cząstki, cały czas giną ludzie. Jest to temat, który nas niepokoi i na który pragniemy zwrócić uwagę społeczeństwa i mediów. Były niemiecki obóz śmierci Auschwitz-Birkenau, to miejsce najbardziej przerażającej zagłady, zatrważającego mordu ludzi: symbol tragedii, która nie ma prawa się powtórzyć. I tu właśnie powinien zagrzmieć głos błagający przestać przelewać krew niewinnych ludzi.

Zostaliście zatrzymani przez policję, postawiono wam zarzuty. Czy ktoś z was jest teraz w areszcie? Jak wygląda wasza sytuacja?
Na razie możemy tylko powiedzieć, że to nie jest koniec tej historii

Śledź autora na Twitterze i Facebooku