Coldcut - Only Heaven / Bogus Order - Bullnose Step

FYI.

This story is over 5 years old.

Recenzje

Coldcut - Only Heaven / Bogus Order - Bullnose Step

Pierwsze od dekady wydawnictwo pod szyldem Coldcut i pierwsza po 26 latach płyta tego samego duetu, Matta Blacka i Jonathana More'a, jako Bogus Order. Wielkie wydarzenie muzyczne, wielki powrót - nie tylko duetu, ale niemal najczystszego bristol soundu.

Oba wydawnictwa to epki. Do nagrania "Only Heaven" panowie zaprosili Roots Manuvę, którego głos pełni rolę wiodącą w niemal wszystkich kompozycjach, uzupełniony wokalem Roses Gabor. Wspiera ich też Dave Taylor z Major Lazer. Pięć nowych kompozycji to piękny powrót klimatów znanych z płyt Smith & Mighty, Roniego Siza czy Krusta, a nawet samych Massive Attack czy Portishead. Podobne brzmienia, podobny nastrój, atmosfera "jak za dawnych lat", puls uk garage, samplowanie, rapy i wokale. Czy w roku 2016 może to mierzić? Pewnie może, ale na pewno nie tych, którzy na dźwiękach bristolskiej sceny kształtowali swoje muzyczne gusta. Dla nas to jak powrót do domu.

Reklama

Nie tylko zresztą w samej warstwie muzycznej, bo Coldcut to zawsze mikstura muzyki, wizualizacji i polityki. Okładka płyty winylowej przygotowana przez Kima Rugga nawiązuje do analogowej techniki cutupu oraz - co bardzo ciekawe - sztuki plakatu polskiego z połowy XX wieku. Przypomina starą gazetę oraz śnieżący telewizor. Coldcut odwołują się tym do kryzysu jaki przechodzą media i nękającej je dezinformacji. "Molotov quality / Causing controversy" recytuje Manuva przy refrenie Roses Gabor "Only heaven can ever save me / I need you more than you need me". Zdają pytania, nie stawiają odpowiedzi, dają do myślenia.

Podobnie, choć z większym rozmachem, potraktowana jest epka "Bullnose Step" wydana przez Blacka i More'a jako Bogus Order. Z tą różnicą, że tu kierują się wyraźniej w stronę brzmienia charakterystycznego dla Ninja Tune (którą zresztą założyli) z przełomu lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych, szczególnie Blockheada i The Cinematic Orchestra. Aranżacje są znacznie bardziej rozbudowane, zatopione w mroku – z "It's Up To You" na czele, plasującym się blisko Recoila (może nawet jego "I Want"). Kulminację dynamiki osiągają w rasowym breakbeatcie "Flight" wieńczącym album (nie licząc remiksu "Ex Voto").

Wierni własnemu brzmieniu, stylowi, scenie bristol sound i metodzie cut'n'paste Black i More stworzyli dwie epki, które wzajemnie się uzupełniają. Jako Coldcut spoglądają wstecz, szukając tam punktu odniesienia do skomentowania bieżących wydarzeń. Jako Bogus Order zatapiają nas w introwertycznym mroku. Warto im na to pozwolić.