Odwiedziliśmy wszystkie obchody rocznicy smoleńskiej

FYI.

This story is over 5 years old.

Demonstracje

Odwiedziliśmy wszystkie obchody rocznicy smoleńskiej

Ludzie niosą ogromną biało-czerwoną flagę. „Jak długie to jest?", pyta jeden z demonstrantów drugiego. „No tym razem niestety dość mała, tylko 70-80 metrów", odpowiada drugi, z jakimś takim żalem i powagą

10 kwietnia, w rocznicę katastrofy smoleńskiej, przez Warszawę przeszło łącznie osiem demonstracji. Maszerowały Kluby Gazety Polskiej, krucjata różańcowa i nacjonaliści. Do Warszawy przyjechało ponoć 200 autokarów. Byliśmy tego dnia wszędzie, a oto co zobaczyliśmy.

Trakt Królewski – Pochód Portretów Smoleńskich

Nowym Światem demonstranci niosą portrety ofiar katastrofy. Mają też transparenty wykonane własnoręcznie. „A jak to pan nie wie, za co dziękować, no co pan, szaleju się najadł?", słyszę, kiedy pytam starszą kobietę niosącą płachtę z napisem Boże, dziękujemy Ci za prezydenta Dudę!, za co konkretnie składają te dzięki. „Nie gadaj z nim Marysiu, wiadomo, że to KOD-owiec prowokator, pewnie od Palikota jeszcze, tfu", mówi spluwając na ziemię jej równie wiekowy partner. Nic nie dają dalsze pytania – dowiaduje się, że jestem Targowicą, zdrajcą, prowokatorem, Żydem i bolszewikiem. Słowa „modlę się za ciebie", które słyszę zamiast odpowiedzi na któreś pytanie, brzmią trochę jak obelga. W końcu pada magiczne słowo „Szechter". Zwijamy się.

Reklama

Krakowskie Przedmieście – brama główna UW, pikieta KOD-u

Dziesięciu KOD-owców stoi za taśmą, która oddziela ich od maszerujących Krakowskim Przedmieściem Klubów Gazety Polskiej. „Emeryturki masz sześć tysi, co? Esbecka szmato!", krzyczy mężczyzna w fotochromach do staruszki w kapeluszu, która trzyma róg transparentu KOD-u. „Prowokacja! Spisek! Klika żydowska!", krzyczą inni. Kilku siwiejących panów próbuje się przedrzeć przez kordon policji do stojących z transparentem. Wyraźnie irytuje ich to, że przedstawia on Lecha Kaczyńskiego i jego opinię broniącą Trybunału Konstytucyjnego. „Siedzą pluskwy w kojcu, tu je w cieple trzymają", rzuca pani w berecie do koleżanki. „Czy pana tatuś był w UB?", rzuca kolejny żwawy 60-latek do jednego z pikietujących. "Na pewno!" – odpowiada sam sobie z wyraźnym przekonaniem i odchodzi, wygrażając pięścią. Policja interweniuje.

Nieco dalej zaczyna się kolejna szarpanina. Maszerujący żądają od jednego z ulicznych grajków, żeby natychmiast zamilkł i chcą mu wyrwać gitarę. Krzyczą: „To plugawe!", „To haniebne!". Uspokaja ich rozbawiony gitarzysta: „Co prawda kolega grał piosenkę amerykańską, a nie polską, ale to chyba nie powód, żeby uciekać się do przemocy? – pyta. „Czy dlatego, że wy tu chodzicie, to my musimy być cicho?". Siedzący z grajkami bezdomny dodaje filozoficznie, że „za Niemca to było cicho" i do końca nie wiadomo, którą ze stron sporu wspiera. Policja znów interweniuje.

Reklama

ul. Oboźna – stragan z gadżetami patriotycznymi

W bocznej uliczce przed KFC stoją Damian i Maciek. Kończą pikantne skrzydełka. Na obydwu ramionach mają „opaski powstańcze", a w metalowym koszu przed nimi leżą biało-czerwone flagi, takież z Marią i Lechem, z datą i bez daty lub z kirem, przypinki.

„Ten biznes, to ma jeden koleś, wszystkich nas tu porozstawiał, na każdym rogu jest jeden, dwójka, ale bym lał, gdyby to w Chinach drukowali", śmieje się Damian. „A w ogóle, jest tu gdzieś jakiś sklep z alko?", pyta Maciek, radośnie uśmiechnięty. „Praca zapowiada się niekrótka".

Sklep jest za rogiem, potem widzimy go na mieście. Jest w dobrym humorze. Flag ma mniej, więc i biznes się pewnie kręci.

Pałac Prezydencki – tu stopniowo spotykają się wszystkie zaplanowane na dziś marsze i zgromadzenia

Są tu wszyscy, górale, kolejarze, górnicy, dwóch piratów przybyłych znad morza, w końcu też zwykli ludzie. Nad naszymi głowami transparenty partyjne ze wszystkich stron kraju, flagi Polski i Węgier, flagi Radia Maryja. W planach: odsłonięcie tablic pamiątkowych, wystąpienia Prezydenta RP Andrzej Dudy i Jarosława Kaczyńskiego.

„Od Chicago do Tobolska / Żeby Polska, żeby Polska! / Żeby Polska była Polską!", słychać z głośników tuż po tym, jak Marysia Stasiak – córka zmarłego w katastrofie prezydenckiego urzędnika – kończy śpiewać ze sceny patriotyczne piosenki.

„Tak, tak, kochanie, cała PiS-owska hołota się tu zjechała, oszalałem! Mohery, oszołomy, szkoda, że cię tu nie ma, zaraz będzie przemawiał prezident", czule ironizuje do telefonu grubawy mężczyzna w koszulce z motywem patriotycznym.

Reklama

Na stoisku z książkami obok: Niewidzialna Chazaria, Grzegorz Braun, Henryk Pająk, Żydowscy kolaboranci Hitlera i Wygaszanie Polski. Indywidualną akwizycję wybrał Aleksander Graf Pruszyński, były kandydat na prezydenta Białorusi (kandydaturę odrzucono z powodów formalnych). Wciska mi swoją książkę Co Żydzi winni Polakom. Tylko 20 złotych, dodaje kolega. „To syn Ksawerego Pruszyńskiego", reklamuje go inny. „Tatuś był lepszy pisarz", dodaje jednak Graf skromnie.

Plac Piłsudskiego – wiec po marszu antyimigranckim zorganizowanym przez środowiska nacjonalistyczne.

Nim udało nam się dostrzec czoło marszu, dało się słyszeć gromkie okrzyki: „Nadchodzą! Nadchodzą! Nacjonaliści!".

Reszta tekstu na drugiej stronie

Z platformy wodzirej w kominiarce i bluzie Legii wyrzuca w tłum flagę, stylizowaną na sztandar Państwa Islamskiego. „Wiecie co z tym zrobić?", krzyczy jego kolega przez mikrofon. Flaga jest podobna do oryginalnej, czarna, z cytatem z Koranu. Tylko na środku ma rysunek przestawiający mężczyznę odbywającego stosunek płciowy z kozłem. Opornie to idzie, ale w końcu udaje się podpalić czarny sztandar. ONR kończy antyimigrancką demonstrację z okrzykami „Kto nie skacze ten uchodźca!".

Pośród kilkuset demonstrujących widać kilku kolejarzy w mundurach, sporo skinheadów, mężczyzna w pełnym mundurze WP na rowerze Wigry 3 oraz facet przebrany za Indianina. To Janusz Pijanka – reprezentuje Sieradzkie Stowarzyszenie Sybiraków, choć aktualnie rezyduje w Paryżu. Przebrał się za Indianina, bo „wiadomo, co z Indianami zrobili nielegalni imigranci". Poleca swojego fejsa i kanał na YouTubie. Ogólnie nadaje imprezie rys mocno surrealny.

Reklama

„Każdy, nawet najbardziej parszywy dzień pokoju jest lepszy, niż jakikolwiek dzień wojny", mówi wspomniany mężczyzna w mundurze. Ma naszywkę Śmierć Wrogom Ojczyzny i łamie mu się głos, gdy przemawia do nagrywających go blogerów. „Hitler miał rację", mówi (jakby dla równowagi) niska dziewczyna we flejersie do kolegi w bluzie z emblematem Polski Walczącej, po czym śmieje się głośno. Nie słyszałem tego tekstu wygłaszanego otwarcie lat 90. i jest mi trochę mniej śmiesznie. W tle wyraźnie niepełnosprawny umysłowo syn jednego z demonstrantów radośnie skanduje wspólnie z kolegami o zaciętych twarzach. Wykonuje przy tym ruchy, jakby pływał żabką. Jego ojciec sprawia wrażenie, że jest z syna dumny.

ul. Moniuszki (siedziba TVP Info) – jeden z przystanków marszu zwolenników intronizacji Chrystusa na króla Polski

Z placu Zamkowego idzie ruchoma msza licząca około 50 osob. „To za ciebie się modlimy bracie, za Polskę", słyszę, kiedy dopytuję się o co chodzi demonstrantom. „Pod Twoją obronę uciekamy się, święta Boża Rodzicielko, naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych", słychać z zestawów pielgrzymkowych na całej ulicy. Krucjata różańcowa zatrzymuje się pod budynkiem TVP Info. „Aby kraj nasz, a w szczególności ta oto instytucja, wolne były od plag homoseksualizmu, rozwodów, alkoholizmu, narkomanii, zabijania nienarodzonych i gender, ksiądz Stanisław Małkowski odmówi teraz dwa egzorcyzmy", mówi niewysoki mężczyzna z wąsem.

Reklama

„Prosimy Cię Jezu Chryste, wyślij Swoich aniołów, aby strąciły złe moce do czeluści piekielnych, aby na polskiej ziemi i na całym świecie nastało Boże królestwo". Wszyscy demonstranci klęczą i odmawiają z Małkowskim modlitwę. Policjanci wydają się zdezorientowani. Kiedy Małkowski wsiada do taksówki, ludzie w komżach ruszają dalej na ulicę Moliera, kontynuując modły w intencji Polski.

Krakowskie Przedmieście, plac Zamkowy – msza za ofiary katastrofy

Wieczorem, po dwudziestej, na pl. Zamkowym odbywa się msza za dusze ofiar katastrofy. Tłum zmierza, by wysłuchać przemówienia Jarosława Kaczyńskiego.

Ludzie niosą ogromną biało-czerwoną flagę. „Jak długie to jest?", pyta jeden z demonstrantów drugiego. „No tym razem niestety dość mała, tylko 70-80 metrów", odpowiada drugi, z jakimś takim żalem i powagą.

Pod bramą UW nikt już się nie kłóci, da się wyczuć zmęczenie konfliktem.Na chodniku operator wózka używa nagłośnienia, które służyło wcześniej na pochodzie portretów smoleńskich, by ku uciesze przechodniów puszczać Dziwny jest ten świat Niemena: „Przyszedł już czas, najwyższy czas / nienawiść zniszczyć w sobie".


Jesteśmy na demonstracjach lewaków, prawaków i wszystkiego pomiędzy. Jesteśmy też na Facebooku. Polub nasz fanpage


KOD-owcy zgromadzeni pod transparentem z Lechem Kaczyńskim po całym dniu zdają się już impregnowani na cokolwiek. Decybele rosną. W przeciwieństwie do koncertów na demonstracjach, tu nie ma górnej granicy dopuszczalnego dźwięku. Robi się trochę Guantanamo, kiedy zamiast Niemena zaczyna lecieć Urodziłem się w Polsce rockowego zespołu Złe Psy, więc idziemy się napić. W barze Warszawa jest tylko piwo od sponsora nacjonalistów, posła Jakubiaka. Dla równowagi kelner jest Ukraińcem.