FYI.

This story is over 5 years old.

Vice Blog

Zadzwoń - nie pożałujesz, czyli krótka historia o gejowskim sponsoringu.

p
tekst pl

W interesach, jak wiadomo, liczą się konkrety. Cały mniej lub bardziej amatorski marketing towarzyszący sponsoringowi gejowskiemu opiera się właśnie na wielkości interesu. Nawet najlepsza księgowa w kraju musiałaby podumać chwilkę przy kombinacjach typu: 23 184 77 19, 176/82/15, 178-80 siłka, jednak dla zainteresowanych wszystko jest jasne. Czasem nawet zdarzy się chłopak, który dla odmiany sprecyzuje te jakże istotne informacje, dodając jednostki miary: „Mam 23 lata, 190cm, 110kg i 17cm”, a wtedy nikt już nie pomyli wieku z rozmiarem penisa. W świecie gejów liczby liczą się równie bardzo jak w kalendarzu Majów. Zwłaszcza jeśli te liczby pozwalają zarobić trochę gotówki.

Reklama

Sponsoring w odmianie gejowskiej to hasło trochę na wyrost, opcja ta bowiem odbiega daleko od wzorca: sponsor – studentka filologii. Co do długoterminowych relacji to nie jest ten typ sponsoringu co u heteryków – potwierdza mój rozmówca, nazwijmy go Kuba, skręcając pierwszego z trzech jointów ze specjalnej apteczki ukrytej w metalowym wedlowskim sercu. Kuba jest w poligamicznym związku, chociaż mam wrażenie, że wśród gejów nie jest to tak popularne hasło jak wśród lesbijek, które jeśli już preferują rozwiązłość to albo są poligamiczne, albo poliamoryczne, albo po prostu rozpustne, jednak zawsze mają do tego dorobioną teorię. Chłopcy chętniej mówią o konkretnych zachowaniach i praktykach seksualnych typu barebacking, fisting, pissing, bondage czy rimming, co wskazuje na to, że w określaniu swoich upodobań nie owijają w bawełnę, podkreślając również nieodłączną kwestię higieny i bezpiecznego seksu.

Ten ewidentny brak romantyzmu nie sprzyja budowaniu długoterminowych związków opartych na sponsoringu, chociaż i takie pewnie się zdarzają, wiadomo że przyroda dopuszcza zawsze parę wyjątków. Chętnych facetów nie trzeba szukać po dark roomach w branżowych lokalach, przeciskając się w gąszczu wyeksponowanych pał, wystarczy założyć konto na fellow, gejowie lub gayromeo, zwanym popularnie Romkiem, i szukać ofert sprecyzowanych na płatny seks. I tutaj zaczynają się schody. Podczas gdy porządny, renomowany alfons sprawdza swoim pracownicom pH cipki i ciśnienie w odbycie (ok, może trochę mnie poniosło, ale wiecie o co chodzi), tak chłopaki działają w samopas, mając za patrona jedynie Św. Sebastiana, który jednak trochę bardziej niż nimi interesuje się żołnierzami. Normą jest prezentowanie zdjęć bez twarzy, ale rozmyte fotografie chłopców wypinających swoje wątłe torsy na plaży w Ustce to trochę za mało, żeby potencjalny klient, zwany dla większej czystości moralnej uczynku sponsorem, chciał zapłacić 800 zł za usługi delikwenta. Ceny wahają się już od 150 zł za seks, i nie zawsze jest taniej z powodu gorszej jakości bądź też wątpliwych standardów BHP. Wielu facetów, którzy decydują się na pełnienie płatnych usług seksualnych, albo ma kompleksy na punkcie swojego ciała, albo nastawia się na ilość zamiast na jakość, ponieważ w wielu przypadkach chodzi o dragi.

Reklama

Entuzjaści kokainy zaraz po numerku ładują swoje wyeksploatowane tyłki do taksy i jadą do dilera. Według Kuby, który często zamawia sobie chłopaka z dostawą pod dom, najbardziej charakterystyczna jest wysoka nieprofesjonalność autoreklamy, co często prowadzi do mało śmiesznej komedii estetycznych pomyłek. Istnieje spore ryzyko, że do drzwi zapuka zapuchnięte chuchro na głodzie narkotykowym albo mizerny dwudziestoparolatek, którego wylali z pracy w akwizycji za niekontrolowane gazy. Co wtedy? - Ja nie jestem miły. Koleś dostaje na taksę i ma wypierdalać.

Faktycznie, rozdźwięk jakościowy wśród facetów ogłaszających się w necie jest gigantyczny. Osobiście nie widzę zbytniej różnicy między napalonym ogrodnikiem, który chce ostro tu i teraz, a równie napalonym typem o średniej aparycji proponującym spotkanie 200 zł za godzinę albo pięć stów za całą noc. Poza tym jest mnóstwo pasywnych gejów, którym do głowy nie przyjdzie, żeby brać kasę za seks. Sponsoring to taki fast food, dzięki któremu minimalizując wysiłki dostajesz to, co chcesz, po uprzedniej negocjacji warunków i sprecyzowaniu oczekiwań, a wiadomo że jak klient płaci to klient wymaga.

Utowarowienie oferty i uprzedmiotowienie własnego ciała są wśród gejów tak silnie zakorzenione, że nawet sztab feministek ziejących świętym ogniem nie byłby w stanie tego wyplewić. Bardziej niż twoje imię liczą się twoje wymiary. Zdarzają się w tym biznesie prawdziwi wyjadacze. Kuba opowiada historię fryzjera, który od lat wciąga kokę, a że to drogi sport, to uprawia seks sponsorowany, jednak tylko na warunkach swojego faceta, który dosłownie menadżeruje jego dupą. Ale i tak najbardziej podobała mi się opowieść o comiesięcznych orgiach na wsi pod Wrocławiem, w domu pewnego weterynarza, na których spotyka się śmietanka wysoko postawionych w lokalnej społeczności obywateli z chłopakami z dużego miasta. Nawet pleban ma prawo do relaksu. W rzeczy samej.

Reklama

Osobną sprawą jest autoprezentacja. Przeglądając zdjęcia gejów dochodzę do wniosku, że kamuflaż to rzecz święta. Nie dość że nie lubią pokazywać twarzy, co jest elementem dyskrecji, jednej z priorytetowych spraw gejowskiego sponsorowanego seksu, to często zastępują ją zdjęciem penisa lub wypiętego tyłka. Tylko nieliczni dodają klauzulę „zdjęcia twarzy na priv”. Ci najbardziej kreatywni, do zdjęć, na których prezentują swój różowiutki odbyt i pulsującą pałę, zakładają okulary przeciwsłoneczne i czapkę, a ci bardziej ekologiczni – papierową torbę. Jeśli do tego zdjęcie jest zrobione na przykrytej kapą wersalce, nad którą wisi święty obrazek, albo na przykład na rogu przerdzewiałej wanny, to nie dziwię się, że niektórzy wolą zapłacić więcej za profesjonalnego ukraińskiego żigolaka, który za 100 euro dojedzie do ciebie z Warszawy i będzie miał do zaoferowania nie tylko świetnej jakości seks, ale również idealne ciało.

Ekskluzywni kolesie zarabiają ciałem, więc siłka i dieta, ewentualnie po pewnym czasie poprawki chirurgiczne, są stałym elementem rozwoju zawodowego. Mają też swoje ograniczenia, wielu na przykład nie zgadza się na SM, ze względu na możliwość uszkodzenia ciała, czyli jakby nie patrzeć narzędzia pracy. Od tego są imprezy tematyczne, jednak żeby na taką się wbić trzeba przejść wszystkie stopnie wtajemniczenia na forum. Zajmuje to jakieś dwa lata. Jest też parę ograniczeń, które charakteryzują polskie podwórko. Trudno o Latynosów, Azjatów, shemale czy czarnych. Fani erotyki międzyrasowej muszą raczej wybierać się na wycieczkę do Berlina.

Wniosek jest prosty. Największa mniejszość wśród gejów to romantycy.

Tekst: Agata Kalinowska

Ilustracje: Bolesław Chromry. TUTAJ możecie go znaleźć na fejsie.