W tym tygodniu, w założeniu, całą moją uwagę miałam poświęcić na niezgłębioną przeze mnie kategorię didżejską. Zasięgnęłam wiedzy u bardziej zaznajomionych z tematem, wybrałam kilka nazw, które nawet mi coś mówiły i zaczęłam sprawdzać, co u panów dj-ów słychać. Wielce zasmuciła mnie sytuacja posuchy na instagramach tychże osób. Dlatego to, co się nadaje, przeplatam z niezawodnym zastępem social-aktywnych twórców muzyki mniej elektronicznej.Na początek polski dj - dowiedziałam się o koledze z telewizji. Teraz pozdrawia mnie jako miś uszatek.To chyba ekstaza na równi z tą, której doznają fani pod sceną Dillona. Hasztag foodgasm.Wszyskie pierścienie mocy pomocników Kapitana Planety skompilowane w jednym zestawie. Mary ma wszystkie żywioły w garści.Nie wiem dlaczego, ale jak tylko zobaczyłam to zdjęcie rozbrzmiała mi w głowie piosnka Kabaretu Starszych Panów. W miksie Łony.Zamaskowany bandyta szykuje się do ostatecznego ataku.Jest to chyba kadr powstały w trakcie jakichś tańców. Chłopcy pewnie uczyli się klasyki lockingu.Artystyczne zdjęcie z wycieczki po mieście. Zdjęcia z kolarzówką zawsze się obronią w oczach rowerowej blachary.Złe oko Avicii powoduje, że zaczynam się zastanawiać, czy dobrze robie rezygnując z fascynacji muzyką elektroniczną.Omamo! Też chcę do tej bajki!Do tej trochę mniej. Wygląda na taką bez happyendu.Z życzeniami dotarcia na kres świadomości przy tym weekendzie - Steve Aoki. Cóż, lewitacja zawsze spoko.A na koniec Tayor Swift w roli czarnej królowej stylu disco. It’s a night fever, night fever…
Reklama