FYI.

This story is over 5 years old.

Recenzje

Ghost - Meliora

"Meliora" to płyta kontrastów. Momenty ciszy przebija potężna, mroczna ściana dźwięku a atmosfera niepokoju przenika się z ładnymi melodyjkami

Tajemniczość w muzyce ciągle intryguje. The Residents niedługo będą obchodzić pięćdziesiąte urodziny, Slipknot wydaje się stawać na nogi po zawirowaniach personalnych i sześcioletniej ciszy, Daft Punk zakatowali 2013 rok swoim "Get Lucky", a przecież oprócz nich istnieje jeszcze sporo bardziej i mniej ciekawych projektów opartych na anonimowości. Ale najwięcej uwagi warto dziś poświęcić innym postaciom bez twarzy - ekipie demonicznych i całkowicie bezimiennych ghouli na czele z Papą Emeritusem III. "Meliora" to już trzeci album zagadkowych, zamaskowanych Szwedów z grupy Ghost.

Reklama

Uwagi nie może nie przykuć już tajemnicza, złowroga okładka. Intrygujące jest także rozpoczęcie otwierającego krążek utworu "Spirit", które dobrze wprowadza do dziwnego klimatu płyty. Bo jak inaczej nazwać sytuację, gdy nieślubne dziecko Beatlesów i Mastodona próbuje na kościelnych organach zagrać coś w stylu Led Zeppelin? Ghost konsekwetnie brnie w rejony eksplorowane na dwóch pierwszych płytach. Jest trochę stonera (pod "Spiritowym" riffem mógłby podpisać się Josh Homme), psychodelii (niepokojące "Mummy Dust"), ale równie często zdarzają się momenty niemalże całkowicie popowe - aż zastanawiam się, czy hook w takim "From the pinnacle to the pit" nie jest zbyt mocno przesłodzony (producent Klas Åhlund do tej pory współpracował z takimi tuzami metalu jak Britney Spears, Sugababes czy Blog 27, ktokolwiek jeszcze pamięta).

"Meliora" to płyta kontrastów. Momenty ciszy przebija potężna, mroczna ściana dźwięku a atmosfera niepokoju przenika się z ładnymi melodyjkami - jak chociażby w zamykającym album "Deus in absentia" (chóralne dwie minuty kończące zarówno ten utwór, jak i płytę - naprawdę świetne). Zamiast palenia kościołów jest raczej budowanie klimatu - klawisze dodają "Meliorze" przestrzeni i mistycyzmu. W czyściutko zaśpiewanym "Can't you see that you're lost without me?" ("Cirice") pobrzmiewają gdzieś nawet echa Simona i Garfunkela. Zresztą "Meliora" pełna jest nawiązań do lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych - funeral pyre w "Deus in absentia" to niejedyna inspiracja The Doors. Paradoksalnie, to pójście na muzyczne kompromisy i rozcieńczenie typowego metalu jest dla mnie oznaką bezkompromisowości. Ghost na siłę nie stara się brzmieć jak tysiące innych kapel i - na wysokości trzeciego albumu śmiało można postawić taką tezę - już wypracował swój charakterystyczny, unikalny styl, który nie potrzebuje oklepanego growlu ani naszpikowania pędzącymi solówkami.

Teksty są proste, jednak o wiele bliższe metalowej konwencji niż muzyka. "Meliora" rozlicza się ze współczesną religią i kłania w stronę piekła ("All those things that you desire, you will find here in the fire"), jednak robi to w sposób o wiele bardziej poetycki i niedosłowny niż większość kapel podpisujących się trzema szóstkami. Ale zarówno warstwa dźwiękowa, jak i liryczna jest całością i - choć trudno nazwać to wydawnictwo koncept albumem - nie ma tutaj przypadkowych piosenek.

Nadal nie wiem, w jaką szufladkę włożyć Ghost i czy rzeczywiście jest taka potrzeba. Ciepły odbiór grupy zarówno wśród metaluchów sugerowałby umieszczenie ich po czarniejszej stronie sceny (James Hetfield czy Phil Anselmo pokazywali się nawet w koszulkach grupy), ale muzycznie to jednak szatańskie easy-listening. Czterdzieści minut "Meliory" mija błyskawicznie. Może nie jest to album, który uzależnia od pierwszego przesłuchania, ale jego fragmenty z pewnością zostają w podświadomości.

Puszczeniem oka do słuchacza jest "fakt", że najnowszy wokalista grupy, Papa Emeritus III to młodszy o trzy miesiące brat poprzedniego wokalisty, Papy Emeritusa II. Zresztą traktowanie Ghost stuprocentowo serio nie ma większego sensu - wystarczy tylko zobaczyć teledyski promujące "Meliorę". Demoniczny wizerunek grupy, jak widać, wcale nie wymaga grania wiertarkowego metalu spod znaku corpse paintingu, blastów i wokalu z wnętrza ziemi - no ale trudno chyba było spodziewać się jakiejś stylistycznej wolty i odejścia od klimatu znanego z "Opus Enonymous" czy "Infestissumam". A "Meliora" to naprawdę solidny album, chyba najlepszy i najdojrzalszy w dotychczasowej dyskografii Szwedów.