Reklama
Reklama
Michael Bay: Nie zawsze najmądrzejsi ludzie to ci, którzy pracują przy biurku, czasami zostają nimi pechowcy z pierwszej linii frontu. Tego uczy nas historia. Brałem udział w wykładzie z geologii na Uniwersytecie Wesleyan prowadzonym przez światowej klasy eksperta od tektoniki. [Powiedział]: „Słuchajcie, jeśli kiedykolwiek dojdzie do nuklearnego kataklizmu, to odbudowa świata będzie należeć do hydraulików i cieśli". [Ten motyw] to trochę myślenie życzeniowe, ale także rzeczywistość i wiele faktów i historii, które zasłyszałem.W 13 godzinach oraz w Bad Boys w scenach pościgów samochodowych przeskakujesz między ujęciami z góry i z dołu. Jak wypracowałeś tę technikę?
Chciałem uzyskać większą prędkość. Zacząłem używać tego stylu montażu jeszcze przy produkcji Bad Boys. Wszyscy strasznie to wtedy zjechali, ale jak spojrzysz dziś na pościgi samochodowe, to zobaczysz, że [właściwie w każdym filmie akcji] robią dokładnie tak samo.
W ten sposób zaczynałem doskonalić swój warsztat. Teledyski zawsze były dla mnie odskocznią od czegoś większego – zawsze chciałem robić pełnometrażowe filmy i to był po prostu etap na drodze do celu. Błędem byłoby powiedzieć: „No tak, on reżyseruje tylko reklamy albo teledyski". Nie. Byłem studentem filmówki, który został reżyserem teledysków, który z kolei zabrał się za kręcenie reklam – cały czas ze świadomością, że w końcu przejdę do filmów pełnometrażowych. Tak to sobie po prostu zaplanowałem.
Reklama
Moje filmy zawsze są o ludziach, którzy chcą postępować słusznie, ludziach bezinteresownych, którzy próbują ocalić innych. Moi bohaterowie rozumieją, jak wysoka jest stawka; podejmują takie, a nie inne decyzje, bo wierzą w wyższe dobro. [W 13 godzinach i innych moich filmach] często pojawia się archetyp bohatera, ale pamiętaj: Benghazi nikt sobie nie wymyślił. To się zdarzyło naprawdę. To historia spisana przez pięciu gości, którzy tam byli, i którzy po prostu starali się postąpić słusznie.
Jaka byłaby twoja definicja bohatera?Lubię ludzi, którzy nie są jakimiś ubertwardzielami. Zwyczajne osoby, które dokonują nadzwyczajnych rzeczy
Obejrzyj 13 godzin, ten film definiuje pojęcie bohatera. Tamci ludzie mogli wrócić do domu. Nie byli już żołnierzami, to ich dowódca powiedział: „Nie musimy tam iść, ale tylko my możemy im pomóc. Jesteśmy ich ostatnią szansą". A oni wzięli do ręki broń i poszli na ochotnika. Każdy z nich miał rodzinę, a mimo to zdecydowali, że ich praca, a właściwie to, w co wierzą, jest ważniejsze. Dla mnie to właśnie jest bohaterstwo. Mieć w sobie tę szlachetność, siłę i wiarę w słuszność podejmowanych decyzji.
Reklama
Sean Connery w Nietykalnych z [Kevinem] Costnerem, Indiana Jones, nawet Bruce Willis w Szklanej Pułapce. Bruce to przeciętny Kowalski, który znalazł się w niezwykłej sytuacji. Harrison był nauczycielem archeologii, którego wplątali w jakąś kabałę. Lubię ludzi, którzy nie są jakimiś ubertwardzielami. Zwyczajne osoby, które dokonują nadzwyczajnych rzeczy.
Dlaczego West Side Story jest jednym z twoich ulubionych filmów?Sam wszystkiego doglądam i nie boję się zakasać rękawów i trochę ubrudzić, taki ze mnie reżyser
To fajna historia, która w dodatku świetnie wykorzystuje techniki [filmowe]. Osadza swoje własne treści w ustalonym stylu. Z musicali można się wiele nauczyć. Na Uniwersytecie Wesleyan chodziłem na wykłady z musicali. Oglądaliśmy filmy z lat 40. i 50. Do tej pory naprawdę żywo pamiętam niektóre fragmenty. To chyba był jeden z musicali Twentieth Century Fox – zapomniałem tytułu – jest w nim takie niesamowicie długie ujęcie. Przez trzy minuty kamera przemieszcza się przez kamienicę, wychodzi przez jedno okno, schodzi w dół do innego, wchodzi i wychodzi, i jeszcze raz. To przepięknie skomponowane ujęcie. Dziś musielibyśmy się strasznie narobić, żeby stworzyć coś tak dobrego. Światło w musicalach to też często sztuka sama w sobie – dzięki niemu płynnie przechodzimy od historii do fantazji. Naprawdę lubię oglądać musicale.Czy oświetlenie odgrywa ważną rolę w twoich filmach akcji?
Tak mi się wydaje. Myślę, że światło ma wielki wpływ na to, jak postrzegasz świat. Zacząłem się zajmować fotografią, gdy byłem jeszcze bardzo młody. Pierwszy aparat dostałem w wieku 13 lat. Zawsze zależało mi na kompozycji obrazu. W moich filmach w zasadzie ustawiam każde ujęcie, to znaczy: patrzę przez obiektyw kamery. Nie należę do tego typu reżyserów, którzy tylko sobie siedzą i rozkazują innym. Ja naprawdę sam robię swoje filmy, stoję tuż obok operatora. Sam wszystkiego doglądam i nie boję się zakasać rękawów i trochę ubrudzić, taki ze mnie reżyser.
Reklama
Myślę, że zawsze mają mnóstwo do powiedzenia na temat moich filmów. Jeśli uważnie się wczytasz, to zobaczysz, że czasem nawet nie mówią o samym filmie. Już dawno temu nauczyłem się od naprawdę mądrych ludzi: nie czytaj dobrych recenzji, nie czytaj też złych.Uważam, że to był przejmujący obraz. Tylko dlatego, że to amerykańska flaga, [krytycy] zaraz powiedzą: „W Armageddonie też były flagi, musi mieć jakiś fetysz z tym związany". Nie, ja po prostu robię takie filmy. W bazach amerykańskiej armii widzisz amerykańskie flagi, a właśnie w takich miejscach rozgrywa się wiele moich produkcji.Czy znasz jakąś obiegową opinię o tobie, jako o artyście, którą uważasz za szczególnie błędną?
Transformers i inne moje filmy – te, które zarabiają taką kasę – obejrzało ponad 100 milionów ludzi. Pewnie, ktoś może mnie nie rozumieć, ale mam swoich fanów i właśnie dla nich robię filmy. Świat jest pełen hejterów, ale na pewnym etapie życia tak naprawdę gówno cię obchodzi, co mówią hejterzy i po prostu robisz swoje. Ja robię swoje i zapieprzam od świtu do nocy.Wywiad został zredagowany i streszczony.