FYI.

This story is over 5 years old.

Μodă

Łowca androidów spotyka femme fatale, czyli bielizna przyszłości

Dani Read projektuje elegancką bieliznę damską, stroje domowe i zabawki przyszłości. Przez kilka lat pracowała dla najbardziej znanych marek bielizny damskiej, a w 2010 roku wystartowała ze swoją własną marką – FYI. Jej znakiem rozpoznawczym są...

Dani Read projektuje elegancką bieliznę damską, stroje domowe i zabawki przyszłości. Przez kilka lat pracowała dla najbardziej znanych marek bielizny damskiej, a w 2010 roku wystartowała ze swoją własną marką – FYI. Jej znakiem rozpoznawczym są sezonowe kolekcje zbudowane wokół jednego z archetypów kobiety. W przypadku kolekcji wiosna/lato 2013 inspiracją były kobiece androidy znane z twórczości science fiction, a zwłaszcza ich androgeniczność, inteligencja i ponadludzka seksualność.

Reklama

W kolekcji tej, zatytułowanej „Replikant”, Dani czerpie z klasycznych motywów s-f znanych z Łowcy androidów oraz prozy Philipa K. Dicka i Davida Mitchella. Nazwa każdego stroju inspirowana jest jedną z postaci ze świata science fiction. Dani ma nadzieję, że w kulturze, w której technologia może niekiedy przeszkadzać w wytworzeniu atmosfery emocjonalnej intymności (esemesowanie i stalking na Facebooku niekoniecznie pomagają w nawiązaniu prawdziwych więzi międzyludzkich), projektowana przez nią bielizna zachęci partnerów do interakcji. Do swych strojów wplata elementy bondage; interesuje się również technologiami przyszłości, dzięki którym tkanina będzie mogła zmieniać kolor pod wpływem dotyku – wszystko po to, aby bielizna służyła nie tylko do zdejmowania. W poniższym wywiadzie Dani opowiada o preferowanej przez nią estetyce, nadziejach związanych z przyszłością mody, i przyszłości, jaką ma przed sobą bielizna inspirowana robotyką. Wywiadowi towarzyszy wideoprezentacja najnowszej kolekcji projektantki.

Skąd zainteresowanie projektowaniem bielizny?
Już mając 10-11 lat wiedziałam, że chcę pracować w przemyśle modowym. Jako siedemnastolatka przeprowadziłam się do Nowego Jorku. Rozpoczęłam naukę w Fashion Institute of Technology (FIT), gdzie studiowałam projektowanie mody ze szczególnym naciskiem na rysunek modowy i artystyczny. Po ukończeniu szkoły od razu wzięłam się za projektowanie mody kobiecej, choć jeszcze wtedy nie myślałam o projektowaniu bielizny.

Reklama

W 2007 roku rozpoczęłam pracę dla linii bieliźnianej Marlies Dekkers, produkującej zarówno na rynek detaliczny jak i hurtowy. Był to dla mnie zupełnie nowy rodzaj bielizny – bardzo wyrazisty i o inspirującej estetyce. Potem przeszłam do Kiki de Montparnasse, gdzie pracowałam w dziale projektowania i sprzedaży. To tam zainteresowałam się bielizną z elementami bondage i perwersji. Moja własna marka – FYI – powstała z pomysłów, na które wpadłam pracując u Kiki, a które pozostały niewykorzystane. Pierwsze kreacje zaprezentowałam podczas Tygodnia Mody w 2011 roku. Na początku nie planowałam zakładania firmy, ale okazało się, że na moje projekty jest popyt.

Porozmawiajmy o twojej ostatniej kolekcji, zatytułowanej „Replikant”.
Na kolekcję „Replikant” składają się stroje domowe oraz bielizna; charakteryzuje ją również większa obecność luksusowych artykułów fetyszystycznych niż miało to miejsce w przypadku moich wcześniejszych kolekcji.

Każda z moich sezonowych kolekcji była budowana wokół danego archetypu. Marka FYI zawsze nawiązywała do stylu femme fatale. Tym razem inspiracją były replikanty – niby-ludzkie istoty, bardzo samotne z psychologicznego punktu widzenia. Potężny wpływ wywarł na mnie Łowca androidów – kilka strojów, w tym Pris i Zhora, inspirowanych jest postaciami z tego filmu. W sumie każdy ze strojów, które składają się na tę kolekcję, został nazwany na cześć postaci ze świata s-f.

Reklama

Główny element kolekcji, czyli zestaw składający się ze stanika i majtek, nazywa się Sonmi, tak jak postać z powieści Cloud Atlas Davida Mitchella.

Jak oceniasz wpływ technologii na intymność? Czy wspomaga ona nasze życie uczuciowe i erotyczne, czy wręcz przeciwnie?
Ludzie z naszej grupy wiekowej mieli okazję doświadczyć życia zanim nastał internet, smartfony i media społecznościowe. Nie mieliśmy wyboru – musieliśmy stawić czoła naszej nieporadności i nauczyć się radzić sobie z poczuciem skrępowania. Wydaje mi się, że w pewnym stopniu doświadczenia te pozwoliły nam lepiej poznać siebie samych oraz innych. W obecnych czasach stosujemy filtry technologiczne, na przykład większość ludzi woli napisać esemesa niż zadzwonić. Media społecznościowe takie jak Twitter, Facebook czy Tumbir pozwalają nam stworzyć własnego awatara będącego przesadzoną lub czasami kompletnie zmyśloną wersją nas samych. Definiujemy siebie za pomocą wirtualnego bytu zamiast doświadczeń w realu. Jednym z najbardziej intymnych doświadczeń jest seks. Kiedy buduje się osobistą więź przy użyciu filtrów technologicznych, tak naprawdę nie wiadomo, jaką formę przybierze ona w realu. Koniec z romantycznym tête-à-tête przy kominku; teraz wszystko odbywa się przed ekranem komputera.

Konsekwencją tego jest seks bezosobowy, bez zobowiązań. W dzisiejszych czasach łatwiej niż kiedykolwiek przedtem o krótkie przygody seksualne, nie tylko dlatego, że można umówić się z partnerem przez email czy media społecznościowe, ale też związki bazujące na technologii łatwo zerwać, inaczej związki mające wymiar fizyczny. Technologia stwarza fizyczny dystans, co może być plusem lub minusem zależnie od tego jakie kto ma oczekiwania wobec seksu. Kiedy jednak buduje się związek z kimś, kogo znamy tylko poprzez jego awatara, spotkanie w realu bywa rozczarowujące.

Reklama

Kolory, które wykorzystałaś w twojej najnowszej kolekcji, przynależą do palety typowej dla świata technologii. Czy taki był twój zamysł?
Owszem, inspiracją dla mnie były tzw. kolory technologiczne, czyli turkus i biel. Są one jednocześnie sterylne i kojące.

Czy poszłabyś do łóżka z replikantem?
Oczywiście! Replikanty są fascynujące. Na ogół niczym nie różnią się od człowieka, poza tym, że są szybsze, bardziej atrakcyjne i inteligentniejsze. Same plusy!

Czy jest coś, co chciałabyś wykorzystać w swoich projektach w przyszłości? Jak oceniasz rolę, jaką w przyszłości mogą odegrać w świecie mody tkaniny zaawansowane technologicznie?
Ostatnio fascynuję się nowym ruchem estetycznym obecnym w projektowaniu i sztuce, który przeciwstawia się stylistyce retro i vintage. Jego głównym założeniem jest wkomponowanie w proces twórczy elementów kultury cyfrowej. Czasem prowadzi to do faktycznego połączenia technologii i mody, czasem świat technologii pozostaje jedynie inspiracją. Przykładem tego podejścia jest wykorzystanie elementów metalowych i przewodów do nadania strojowi bardziej futurystycznego wyglądu, jednak bez faktycznego zastosowania współczesnej technologii.

A jak to się ma do bielizny?
Mnie osobiście interesuje możliwość zastosowania technologii w celu zbliżenia do siebie ludzi na poziomie fizycznym zamiast wytwarzania między nimi barier. Bielizna przyszłości ma zachęcać partnerów do interakcji. Chcę wykorzystywać faktury i szczegóły, które można ze sobą łączyć i bawić się nimi. Dzięki temu powstanie pole do interakcji zamiast natychmiastowego przejścia do konkretów. Chcę, by seksualna rola bielizny wykraczała poza zdjęcie jej przed stosunkiem.

Reklama

Moje stroje mają zachęcać ludzi do fizycznego zbliżenia. Jeden z najpopularniejszych modeli, które zaprojektowałam, czyli majtki z szarfą, został wymyślony tak, by być częścią bielizny i jednocześnie służyć do zabawy bondage. Ostatnio eksperymentuję także z barwnikiem do tkanin zmieniającym kolor pod wpływem dotyku. Zamierzam również sięgnąć po tkaniny elektroluminescencyjne, dzięki czemu w moich strojach będę mogła w interaktywny sposób wykorzystywać światło.

Jaki jest twój ulubiony strój z twojej najnowszej kolekcji?
Strój do bondage o nazwie Agatha – tak nazywała się wyrocznia z powieści Phillipa K. Dicka „Raport mniejszości”. Składają się na niego m.in. skórzane bransoletki z łańcuszkami ograniczającymi ruchy. Takie bransoletki są częstym elementem strojów do bondage, jednak rzadko kiedy są one dobrze pomyślane. Łańcuszki przypięte do bransoletek przypominają przewody, dzięki czemu całość ma bardzo „technologiczny” wygląd.

Jak wyobrażasz sobie modę za 50 lat?
Nie obraziłabym się, gdyby było to coś na kształt strojów z filmu Tron, coś utrzymanego w bardzo futurystycznej estetyce. W mojej pracy często wykorzystuję skórę, co ma związek z moim zainteresowaniem fetyszami. Moim ulubionym kolorem jest czerń, ale podoba mi się też łączenie czarnych tkanin z jasnymi. Mam również nadzieję, że uda się wyprodukować tkaninę dopasowującą się do temperatury ciała.

Uwielbiam także modę androgeniczną, co chyba widać w projektowanych przeze mnie strojach. Moim zdaniem moda będzie coraz bardziej androgeniczna i zarazem bardziej utylitarna, choć jednocześnie zachowa elementy seksualności. Trudno mi dokładnie powiedzieć jak będzie wyglądać moda przyszłości, ale mam w głowie kilka pomysłów.

Via Motherboard