Max Skiba (The KDMS): Działamy jak rodzina

FYI.

This story is over 5 years old.

Wywiady

Max Skiba (The KDMS): Działamy jak rodzina

"Po prostu tak brzmi współczesna muzyka. Współczesna muzyka jest retro" - przekonuje nas Max Skiba z The KDMS.

Electronic Sound Magazine opisał drugi album polsko-brytyjskiego duetu The KDMS jako znakomity. "New Old Normal", bo właśnie o nim mowa, jest idealnym karnawałowym (i nie tylko) rozwiązaniem dla wszystkich tych, którzy po muzyce tanecznej oczekują czegoś więcej niż jedynie "klubowych 'tracków' z wokalem". 

O tym jak powstawał ich najnowszy krążek, statusie współczesnej muzyki oraz marzeniach o trasie w Polsce porozmawialiśmy z połówką The KDMS, Maxem Skibą. W oczekiwaniu na ich nadchodzący singiel, który ukaże się już 3 lutego, zapoznajcie się z naszym wywiadem. 

Reklama

Noisey: Słuchając "New Old Normal" odnoszę wrażenie, że płyta spotka się ze świetnym przyjęciem w różnych kręgach, w rozmaitych salach, słowem, jest uniwersalna. Czy ten uniwersalizm był przemyślanym, zaplanowanym zabiegiem?
"New Old Normal" w przeciwieństwie do poprzedniego krążka jest taką reinwencją nas, lecz jednocześnie to nadal my. Tym razem chcieliśmy się skupić na komponowaniu stricte piosenek, więc na piosenkowej warstwie utworów się skupiliśmy. Chcieliśmy, żeby to były songi, nie kawałki, które są klubowymi "trackami" z wokalem. To było nasze założenie. To, czy to jest płyta, która przyjmie się wszędzie to tak naprawdę dopiero się okaże. Miło słyszeć, że tak uważasz. Jednak po pierwszych singlach opinie były bardzo różne i to jest super, bo mało kto jest obojętny. To świadczy jedynie o tym, że piosenka ma wartość, porusza. Albo ją lubią albo nie. Jest super lub nie, nigdy jedynie okej.

Czy mowa o "Terminal One"? To ona wywołuje tak skrajne emocje?
Tak, mowa o "Terminal One". Same reakcje opisałbym raczej jako zróżnicowane, może nie skrajne. Był jeszcze "Bones", który wcześniej wrzuciliśmy do sieci po to, żeby trochę o sobie przypomnieć, w końcu nie było nas chwilę.

Te cztery lata przerwy między płytami to jednak kawałek czasu…
No kawałek czasu, ale nie umieliśmy szybciej (śmiech)…

Zyskaliście dodatkowy czas na zbudowanie głębszej relacji twórczej, co zresztą słychać na płycie.
Tak, bardzo zbliżyliśmy się do siebie. Działamy jak rodzina. Kathy jest dla mnie jak starsza siostra. Myślę, że traktuje mnie jako swojego brata. To ktoś, kto kontrybuuje do mojego życia i kto jest jego częścią.

Reklama

W numerach takich jak choćby "Emerald Eyes" słychać tęsknotę, nostalgię za latami 80., która dodatkowo jest pogłębiana przez wokal Kathy. Latami, których na dobrą sprawę nie masz prawa pamiętać. Czy to słuszne odczucie z mojej strony?
(śmiech) Skąd wiesz, że nie mam prawa? Ja jestem z lat 80., ja jedynie młodo wyglądam (śmiech). Ogólnie ta płyta miała mieć bardziej refleksyjny charakter, bardzo ważne są na niej teksty. Część z nich została zainspirowana wydarzeniami z życia. Ja zawsze próbowałem skomponować taką aranżację, która będzie towarzyszyć, odpowiadać nastrojowi danego numeru. Wiadomo, że różne sytuacje, wesołe, czy smutne da się opowiedzieć w rozmaity sposób. Można zrobić taneczną historię, która będzie smutna i na odwrót. Natomiast w tym wypadku czuję, że mocno wczułem się w aurę i charakter tych numerów. Na przykład "Terminal One", to historia bardzo smutna, która wydarzyła się naprawdę, o płaczącej dziewczynie spotkanej na lotnisku, zatem warstwa dźwiękowa również jest dość przygnębiająca.

Jednak mimo wszystko myślę, że to przy poprzedniej płycie było mi bliżej nostalgii i klimatu retro, a z "New Old Normal" chcieliśmy być częścią współczesnej muzyki. Ja ostatnimi czasy słucham dużo współczesnej muzyki i znajduję rzeczy, które mnie inspirują i myślę, że tym razem nie chciałem zrobić niczego co było retro, jeśli już to bardziej podświadomie niż świadomie. A jeśli chodzi o świadome postrzeganie tej płyty to uważam, że jest to żywa i żyjąca cząstka współczesnej muzyki.

Reklama

Jednak we współczesnej muzyce słychać dużo nawiązań do tamtego okresu.
Pamiętam też takie pierwsze mocne powroty do lat 80-tych pod koniec lat 90-tych. Bo wiadomo, przez lata 90-te to co było ejtis było mocno niepopularne. Pierwsze jakieś świadome powroty, które ja pamiętam, pojawiły się pod koniec lat 90-tych. Pojawiały się potem znowu w pierwszej dekadzie XXI wieku, co jakieś pięć, sześć lat to znowu wracało, a teraz myślę, że to już nie jest żaden powrót. Po prostu tak brzmi współczesna muzyka. Współczesna muzyka jest retro.

New Old Normal…
New Old Normal (śmiech).

Jak wygląda przyjęcie płyty w Wielkiej Brytanii?
"New Old Normal" jest świeżynką i zbiera pierwsze pozytywne recenzje na Wyspach i nie tylko. O płycie wspomniały brytyjski Clash i Wonderland Magazine, a nawet The Guardian polecał nasz numer do zgrabnego prześlizgnięcia się między końcem 2016 i początkiem 2017 roku, w swoim zestawieniu najlepszych piosenek. Z kolei Electronic Sound Magazine, napisał ze nowy album jest Top Notch! Wygląda to zatem obiecująco.

Kate Bush zawsze była dla ciebie inspiracją. "Babooshka" to pewnego rodzaju hołd dla królowej brytyjskiej piosenki, prawda?
Była, była. Zwłaszcza jeśli chodzi o tę płytę, słuchałem starych albumów Kate Bush i to nawet nie tych z lat 80. tylko jeszcze tych starszych, z lat 70. Pomiędzy nimi "Never for Ever", tam gdzie właśnie "Babooshka", który jest bardzo mrocznym albumem. Ogólnie jeśli chodzi o inspiracje Kate Bush, one przewijają się na całym "New Old Normal", a sama nasza "Babooshka" jest właśnie bardziej tributem dla Kate Bush, nie kowerem, bo to nie jest rodzaj piosenki, z którą można rywalizować, klasyk, jaki bardzo ciężko podejmować. Dlatego wymyśliliśmy kompletnie nową odsłonę dla tej piosenki. Niemniej Kate Bush występuje na płycie jako inspiratorka, obecna w wielu momentach.

Reklama

Czy macie już terminy trasy koncertowej? Jak to będzie wyglądało jeśli chodzi o Polskę?
Chcielibyśmy odbyć trasę po kraju, wsiąść w tour bus i zagrać serie koncertów jeden po drugim. To takie drobne marzenie, które się za nami tli od zeszłej płyty. Robiliśmy to już w innych krajach i bawiliśmy się jak na obozie wakacyjnym, nigdy jeszcze w Polsce, tym razem chcemy zaszaleć i tu (śmiech)… Póki co jeszcze nie chcemy mówić o datach, ale odpowiednia informacja ukaże się niebawem.

Klip do "Terminal One" był zrealizowany w Birmie, tak?
Między innymi. Teledysk zrobiła Yulka Wilam i wielkie dzięki za niej za całą pracę, którą w niego włożyła jak i przy całym albumie i w ogóle projekcie. Nawet sama nazwa albumu została wymyślona przez nią, nie przez nas, więc jak widać bardzo żywo uczestniczyła w powstawaniu krążka. Jeśli chodzi o samo wideo to tak, zostało ono zrealizowane po części w Birmie, częściowo w Hong Kongu i w Tajpej podczas naszej trasy po Azji. To były różne rzeczy, które po prostu Yulka uchwyciła podróżując z nami. To jej historia inspirowana naszymi historiami. Pamiętam jak KDMS powstało, kiedy wymyśliliśmy tę nazwę i ludzie jeszcze do końca nie wiedzieli co to za projekt, co za nim stoi, myśleli, że KDMS to jakiś nowy rodzaj MDMA albo coś w tym stylu. Stwierdziliśmy że to bardzo fajna gra słowna. Myślę, że dość dobitnie widać to w klipie do "Terminal One" (śmiech).

Czyli pigułka KDMS również znajduje się w eksponatach muzeum narkotyków?
Myślę że to dobry powód, by odwiedzić muzeum i sprawdzić samemu, czy już tam jest (śmiech).

Na wyjazd pewnie jeszcze zabraknie mi pieniędzy, niemniej najlepsi dilerzy mają ją już w swoim arsenale, więc zawsze chętnie wrzucę (śmiech). 
(Śmiech).