Warm-Up Wacken
Reklama
Post-Apo Wacken
W Wackinger Village można było wpaść do post-apokaliptycznego miasteczka, w którym prezentowano pojazdy wyglądające, jakby dopiero co wyjechały z serii "Mad Max". W nocy temperaturę skutecznie podnosił ustawiony w miasteczku metalowy byk, któremu z nozdrzy buchał ogień. Obok strefy post-apokaliptycznej znajdowała się scena, na której można było posłuchać kapel grających w industrial metal, czy neue deutsche harte. Niedaleko od tej przesiąkniętej rdzą strefy mogłeś bez problemu wpaść na rycerzy i wikingów, krzątających się pomiędzy stoiskami z futrami lub wokół pieczonego na rożnie prosiaka. Samemu także mogłeś wziąć udział w szkoleniu walki na miecze. Po arenie przechadzała się ciągle gotowa do wypełnienia swoich obowiązków śmierć.
Alko-Wacken
Jednak Wacken to coś więcej niż tylko mnóstwo atrakcji przygotowanych przez organizatorów. Samo pole namiotowe to swoiste spore miasteczko rządzące się własnymi prawami. Codziennie w rannych godzinach (około 6-7 rano) zawsze ktoś puszczał jakąś muzykę na pobudkę. Ja miałem takie szczęście (lub nieszczęście), że niedaleko mojego namiotu codziennie rano leciała niemiecka piosenka dla dzieci „Guten Morgen Sonnenschein". Codziennie.
Reklama
Teraz wyobraźcie sobie, że za wami ciężki dzień pełen koncertów trwający od 11 rano do 1 w nocy, a następnego dnia o godzinie 6 rano słyszycie puszczony na pełny regulator tak niesamowity, bardzo słoneczny kawałek. Szaleństwo.Wielką przygodą na Wacken potrafiła być także wyprawa pod prysznic, która zajmowała mi około pół godziny. Taki przyjemny spacerek przez całe pole namiotowe (które z dnia na dzień zamieniało się w wysypisko śmieci), grupowy prysznic i później znowu 30 minut powrotu do namiotu.
Ludzie Wacken
Jednak ten festiwal to przede wszystkim ludzie (wydany został nawet album ze zdjęciami „We The People Of Wacken"). Nie ma tutaj określonej grupy wiekowej. Widziałem zarówno dziadków, ludzi w sile wieku, nastolatków, jak i rodziców z kilkuletnimi dziećmi. Momentami czułem się jak na wielkim pikniku z ostrą muzyką przygrywającą w tle. Spora część publiczności zebranej na festiwalu to stali bywalcy, świadczyły o tym chociażby tatuaże z logo W:O:A, czy koszulki z poprzednich edycji. Nie oszukujmy się, ten festiwal to wielkie święto w Niemczech i zapewne duża część osób bawiących się na XXV edycji już czeka na kolejne jej odsłony.Wacken Open Air Festival to miejsce nazywane „ziemią świętą heavy metalu", tego sformułowania używali muzycy występujący na wszystkich scenach, ale też sami uczestnicy imprezy. Jest w tym sporo prawdy, w końcu jest to jedno z najbardziej metalowych miejsc w Europie, które powinien odwiedzić każdy fan ostrego grania.Teksty autora możecie śledzić także na jego blogu Dark-Factory.