FYI.

This story is over 5 years old.

muzyka

Body Count wrócił i już są trupy

Jeśli Hip-Hop zmienił się w Pop, trzeba stać się brutalnym

Źródło zdjęcia: Facebook

Strzały z broni palnej i krzyki zabijanych ludzi, zagłuszane dźwiękami przesterowanych gitar, rymami o mordowaniu, ćwiartowaniu i permanentnym wkurwieniu oznaczają tylko jedno – Body Count wrócił i nie będzie się z nikim pierdolić.

Chwila, przecież pełno tu dzieci, może więc od początku – co to kurwa jest Body Count? W skrócie: to czarne metal-rapy i gangsterka na gitarach, od której hipsteria sra w swoje majty z bambusowego włókna. Na czele grupy stoi zaś nie kto inny jak stary dobry Ice-T. Myślałeś, że typ się wypalił i sobie odpuścił? Ja też. Ostatnim razem, kiedy o nim słyszałem, gość przez pomyłkę nagrał audiobooka do Dungeons & Dragons (jak do chuja można nagrać przez pomyłkę audiobooka do Dungeons & Dragons?). Teraz jednak wrócił i jest zły na cały świat, jak za starych dobrych czasów.

Reklama

Dla większości Ice-T pewnie kojarzy się tylko z rapem, i to jeszcze tym z lat 90… ewentualnie z napojem chłodzącym w ciepłe dni. Pozwólcie, że was oświecę – oprócz rymowania, grania w filmach i serialach, prezesowania wytwórni porno oraz bawienia się w pisarza książek, Ice-T jest też założycielem kapeli grającej muzę z pogranicza heavy metalu i rap core, którą 20 lat temu znienawidziła cała amerykańska policja – w 1992 roku nagrał piosenkę „Cop Killer", gdzie śpiewał o mordowaniu gliniarzy.

„I'm 'bout to bust some shots off

I'm 'bout to dust some cops off

I'm a cop killer, better you than me

Cop killer, fuck police brutality!"

Z oryginalnego, pięcioosobowego składu Body Count zostało już tylko dwóch członków zespołu (frontman Ice-T i gitarzysta Ernie-C) – reszta nie żyje, chociaż tylko jeden zginął w ulicznej strzelaninie, w pozostałych przypadkach powodem śmierci były choroby, chłoniak i białaczka.

Ice-T zapytany w jednym z wywiadów, dlaczego teraz postanowił odkurzyć swój dawny projekt, odpowiedział: „Ludzie prosili mnie, bym nagrał jakąś nową muzę, ale już od dłuższego czasu nie interesuje się Hip-Hopem, który teraz bardziej przypomina Pop. Ale mój zespół zawsze jest gotowy do grania, więc postanowiliśmy zrobić album. Podpisaliśmy kontrakt z Sumerian Records. Płyta jest już gotowa, wyjdzie 10 czerwca i nazywa się „Manslaughter". Jest brutalna i będzie brutalnie".

W sieci można zobaczyć już pierwszy klip promujący to dzieło. Kawałek nazywa się „Talk Shit, Get Shot" i mówi o konsekwencjach jakie czekają internetowych trolli i hejterów, którzy korzystając z portali społecznościowych myślą, że mają prawo bezkarnie krytykować innych i obrzucać ich gównem.

Reklama

„Z jakiegoś powodu, skurwysyny myślicie, że to jakaś gra. Myślicie, że możecie mówić wszystko co wam się podoba i nic złego was nie spotka. Uważacie, że żyjemy w nowej epoce, ale pozwólcie, że wam to wytłumaczę…" – mówi w piosence Ice-T, kiedy w klipie zamaskowani mężczyźni strzelają do dwóch kobiet, które miały czelność skrytykować powrót Body Count. Przekaz jest prosty: nieważna jest płeć i wiek – gadasz bzdury, dostajesz kulkę. BAM!

Biorąc pod uwagę klip promujący całą płytę… nie mam cienia wątpliwości, że krążek okaże się gigantycznym sukcesem finansowym oraz kamieniem milowym dla całego przemysłu muzycznego. Ice-T po raz kolejny udowodnił, że jest jednym z najlepszych muzyków w historii. Oczywiście nie zapominając o jego wspaniałości we wszystkich innych profesjach, za jakie kiedykolwiek się zabrał.

SALONOWE GRANIE

FORMULARZ 696: POLICJA VS MUZYKA GRIME

UMARŁ KRÓL POPU, NIECH ŻYJE JEGO HOLOGRAM