Źródło zdjęcia: FacebookStrzały z broni palnej i krzyki zabijanych ludzi, zagłuszane dźwiękami przesterowanych gitar, rymami o mordowaniu, ćwiartowaniu i permanentnym wkurwieniu oznaczają tylko jedno – Body Count wrócił i nie będzie się z nikim pierdolić.Chwila, przecież pełno tu dzieci, może więc od początku – co to kurwa jest Body Count? W skrócie: to czarne metal-rapy i gangsterka na gitarach, od której hipsteria sra w swoje majty z bambusowego włókna. Na czele grupy stoi zaś nie kto inny jak stary dobry Ice-T. Myślałeś, że typ się wypalił i sobie odpuścił? Ja też. Ostatnim razem, kiedy o nim słyszałem, gość przez pomyłkę nagrał audiobooka do Dungeons & Dragons (jak do chuja można nagrać przez pomyłkę audiobooka do Dungeons & Dragons?). Teraz jednak wrócił i jest zły na cały świat, jak za starych dobrych czasów.Dla większości Ice-T pewnie kojarzy się tylko z rapem, i to jeszcze tym z lat 90… ewentualnie z napojem chłodzącym w ciepłe dni. Pozwólcie, że was oświecę – oprócz rymowania, grania w filmach i serialach, prezesowania wytwórni porno oraz bawienia się w pisarza książek, Ice-T jest też założycielem kapeli grającej muzę z pogranicza heavy metalu i rap core, którą 20 lat temu znienawidziła cała amerykańska policja – w 1992 roku nagrał piosenkę „Cop Killer", gdzie śpiewał o mordowaniu gliniarzy.„I'm 'bout to bust some shots offI'm 'bout to dust some cops offI'm a cop killer, better you than meCop killer, fuck police brutality!"„Z jakiegoś powodu, skurwysyny myślicie, że to jakaś gra. Myślicie, że możecie mówić wszystko co wam się podoba i nic złego was nie spotka. Uważacie, że żyjemy w nowej epoce, ale pozwólcie, że wam to wytłumaczę…" – mówi w piosence Ice-T, kiedy w klipie zamaskowani mężczyźni strzelają do dwóch kobiet, które miały czelność skrytykować powrót Body Count. Przekaz jest prosty: nieważna jest płeć i wiek – gadasz bzdury, dostajesz kulkę. BAM!Biorąc pod uwagę klip promujący całą płytę… nie mam cienia wątpliwości, że krążek okaże się gigantycznym sukcesem finansowym oraz kamieniem milowym dla całego przemysłu muzycznego. Ice-T po raz kolejny udowodnił, że jest jednym z najlepszych muzyków w historii. Oczywiście nie zapominając o jego wspaniałości we wszystkich innych profesjach, za jakie kiedykolwiek się zabrał.SALONOWE GRANIEFORMULARZ 696: POLICJA VS MUZYKA GRIMEUMARŁ KRÓL POPU, NIECH ŻYJE JEGO HOLOGRAM
Reklama
Z oryginalnego, pięcioosobowego składu Body Count zostało już tylko dwóch członków zespołu (frontman Ice-T i gitarzysta Ernie-C) – reszta nie żyje, chociaż tylko jeden zginął w ulicznej strzelaninie, w pozostałych przypadkach powodem śmierci były choroby, chłoniak i białaczka.Ice-T zapytany w jednym z wywiadów, dlaczego teraz postanowił odkurzyć swój dawny projekt, odpowiedział: „Ludzie prosili mnie, bym nagrał jakąś nową muzę, ale już od dłuższego czasu nie interesuje się Hip-Hopem, który teraz bardziej przypomina Pop. Ale mój zespół zawsze jest gotowy do grania, więc postanowiliśmy zrobić album. Podpisaliśmy kontrakt z Sumerian Records. Płyta jest już gotowa, wyjdzie 10 czerwca i nazywa się „Manslaughter". Jest brutalna i będzie brutalnie".W sieci można zobaczyć już pierwszy klip promujący to dzieło. Kawałek nazywa się „Talk Shit, Get Shot" i mówi o konsekwencjach jakie czekają internetowych trolli i hejterów, którzy korzystając z portali społecznościowych myślą, że mają prawo bezkarnie krytykować innych i obrzucać ich gównem.
Reklama