FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Rozmowa z kuratorem wystawy na cześć Billa Murraya

Bill Murray zasługuje na swoją wystawę

Ilustracja Kate O'Hara

Jeżeli chodzi o internet, wiele gwiazd na dobre zakorzeniło się w naszej redditowo-memowej, kolektywnej świadomości – Chuck Norris i Nicholas Cage należą już do viralowgo kanonu. O ile w większości przypadków, towarzyszy temu spora dawka ironii, niektóre z nich są czystą formą oddania hołdu.

Kto nie lubi Billa Murray'a? Niezależnie, czy mówimy o jego kultowych rolach, czy dziwnych wybrykach spoza planu – jak np. wbijanie się na wieczory kawalerskie i robienie sobie wspólnych zdjęć z obcymi ludźmi podczas ich sesji ślubnych – chyba każdy chciałby się z nim spotkać i spędzić trochę czasu… i obejrzeć wspólnie Pogromców Duchów.

Reklama

Naturalnie musiałem dowiedzieć się o wystawie poświęconej aktorowi, zatytułowanej „The Murray Affair" , której wernisaż odbędzie się 8 sierpnia w SF Public Works w San Francisco. Jej organizatorem jest Ezra Croft, weteran eventu Burning Man oraz DJ, który swoje rachunki opłaca pracą w Bed Bath & Beyond. Opowiedział mi o pokazie jako „odzie do Billa Murray'a w procesie sztuki narracji", której wyrazem będzie ponad 100 pozyskanych dzieł sztuki, wykonanych przez rzeszę oddanych fanów aktora.

Na stronie wydarzenia można przeczytać o inspiracjach Crofta, związanych ze zbliżającą się wystawą:

Dlaczego Bill Murray? Dlaczego pokaz sztuki, spytacie? W niedawnym wywiadzie z jego udziałem, zapytany „Jak to jest być tak wspaniałym?" odpowiedział „cóż, nic nie przygotowało mnie na aż tak wileką wspaniałość. Tak naprawdę, to dla mnie szok, który porównałbym do budzenia się rano, będąc skąpanym w fioletowym blasku". Powinniśmy brać z niego przykład i dążyć do takiego życia jak Bill: być zajebistymi, mieć lekkość w sercu, cieszyć z małych rzeczy, zawsze dążyć do doskonałości. Przyjście na pokaz jest sposobem na doświadczenie tego, także z przyjaciółmi!

Chociaż rzeczywiście wspaniałość Billa jest niezaprzeczalnym faktem, chciałem dowiedzieć się więcej, czego można oczekiwać po wystawie, dlatego zadzwoniłem w tej sprawie do Crofta.

Obraz Luis Tinoco

VICE: Czy możesz opisać, czym dokładnie jest The Murray Affair?

Reklama

Ezra Croft: To hołd dla Billa Murraya w procesie sztuki narracji. Wiele osób traktuje to jako darmową przejażdżkę na jego sławie, ale ja tak nie uważam. Poprzez sztukę chcemy powiedzieć o pewnych ideach, korzystając z niego, jako osoby publicznej. To jest zabawa. On jest ciekawym gościem. Jego liczne wcielenia mogą być różnie interpretowane przez ludzi. Mamy możliwość zobaczenia jego przemian i tego, jak się rozwijał od lat 70-tych, aż do teraz, a my kochaliśmy go przez cały ten czas.

Co było inspiracją na stworzenie wystawy?

Mam na ramieniu tatuaż z podobizną Murray'a i zawsze myślałem, że byłby dobrym materiałem na temat wystawy sztuki. Jeżeli chodzi o niego, ludzie podchodzą do tematu bardzo entuzjastycznie.

W wystawie nie chodzi o prezentowanie technicznych umiejętności, a wszystko to, co dzieje się wokół tych prac. Wracam teraz myślami do Andy Warhol'a i jego potędze, tego jak specyficzne i ekskluzywne były jego pokazy. Chciałem uchwycić tego rodzaju zajebistość, uwzględniając przy tym więź odbiorców z powszechnie uwielbianym tematem.

Co sprawia, że Murray jest tak zajebisty? Co w nim jest, że wszyscy go kochają? Dlaczego Bill Murray jest tak meme-genny?

Bo to zwyczajny facet. Jest kimś, z kim chciałoby się spędzić czas i poobijać się po kumpelsku. Mimo to, że pozostawił swój ślad na amerykańskiej kinematografii, wiele osób nadal umie się z nim utożsamić. Poza tym lubię jego filmy. Nawet te, w których gra malutkie role, jak w The Grand Budapest Hotel, są świetne. Jego po prostu nie sposób nie lubić, nawet gdy wciela się w drani, jak w Mad Dog and Glory.

Reklama

Eric Sokoloff

Czy możesz opisać najlepsze prace z nadchodzącej wystawy, jakie do tej pory widziałeś? Jakie z nich sa najdziwniejsze?

Dużo materiałów szukaliśmy na Instagramie, przeczesywaliśmy cały internet. Jest taki facet, nazywa się Eric Sokoloff i pochodzi z Zachodniej Wirginii. Ma przenikjacy styl i jego obrazy są naprawdę świetne. To tak jakby wrzucił „The Dude" [Big Lebowski] do „Niekończącej się opowieści".

Musieliśmy zacząć rezygnować z niektórych prac ze Stevem Zissou, bo było ich za dużo, a chcemy by odwiedzający mogli zobaczyć wszystkie filmy aktora. Chociaż jedna osoba namalowała każdego z członków Kongresu, jako Steve'a Zissou, to było ciekawe.

Staram się zachęcać ludzi, by mieszali ze sobą róże rzeczy. Może zobrazowanie go jako jakiejś postaci historycznej albo umieszczanie go w innych rolach. Chodzi o eksperymentowanie.

Jak wiele obrazów znajdzie się na wystawie? Czy któreś z nich będą do kupienia?

Planujemy pokazać ponad 100 prac. Chcę wypakować po brzegi dostępną powierzchnię Billem Murray'em. Obrazy będą na sprzedaż, a każda będzie miała indywidualną ceną. Dla nas pójdzie z tego 15% na ogarnięcie kosztów imprezy. Zależy nam jednak, by te prace trafiły do domów ludzi, którzy będą o nie dbać.

Jak myślisz, które z filmów Murray'a będą cieszyć się na wystawie największą popularnością?

Jest sporo z „Pogromców Duchów" i z „Podwodnego życia…". Jego role u Wesa Andersona zbierają sporo uznania – to dzięki nim Bill znowu złapał wiatr w żagle.

Reklama

Czy na otwarciu imprezy możemy spodziewać się jakichś dodatkowych, tematycznych atrakcji?

Zdecydowanie tak. Chcemy przygotować mini pole golfowe z mechanicznym susłem, takim jak był w „Caddyshack". Może uda nam się zaaranżować coś na zewnątrz, przed wejściem. Planujemy burleske ala „Pogromcy Duchów", a nawet drinki o nazwie „The Slimer". To będzie wspaniała noc z panującym wszędzie etosem Murray'a.

Jacqueline Mark Bello

Czy ta wystawa jest kontynuacją tej, gdzie bohaterem był Nicholas Cage? Kto jeszcze twoim zdaniem nadawałby się jako motyw przewodni pokazu sztuki?

Tak, poprzedni event odbył się w kwietniu i okazał się strzałem w dziesiątkę. Cage występował wtedy w Late Night with Jimmy Fallon i nawet o mnie wspomniał. Powinniśmy zrobić powtórkę z tamtego projektu jeszcze w lipcu. To ciekawe, bo Cage kojarzy się raczej z kiczowatą częścią internetu – w przeciwieństwie do Murray'a – ale też udało nam się uzbierać dużo naprawdę dobrych prac. Były tam nawiązania do religii – Ostatnia Wieczerza z Nicholasem Gage'em. Dostaliśmy też bardziej poważne dzieła sztuki. W projekcie nie chodziło o wyśmiewanie się lub złośliwość, ale o odkrywanie tematu.

Jeżeli chodzi o inne gwiazdy, nasz wzrok kieruję się teraz w stronę Christophera Walkena. To jednak nie w pełni zależy tylko od nas, ważne co na ten temat powiedzą ludzie.

Jak myślisz, co Bill Murray powiedziałby o tej wystawie? Czy wysłaliście mu zaproszenie?

Pewnie trochę by go to przeraziło i powiedziałby „Ohhh, to dziwne", w końcu chodzi o wystawę sztuki w całości skupioną na jego osobie. Gdyby jednak osobiście postanowił zjawić się na imprezie, chyba zesrałbym się ze szczęścia.

Próbowaliśmy go zaprosić – wysyłaliśmy listy do jego domu w Południowej Karolinie oraz do jego managera – ale Bill jest bardzo nieuchwytny. Ostatecznie obkleimy całe San Francisco jego 3,5 metrowymi wyciętymi podobiznami, może wtedy o nas usłyszy.

Dan Toro