„Samuraj Jack” to najpiękniejsza kreskówka wszech czasów

FYI.

This story is over 5 years old.

telewizja

„Samuraj Jack” to najpiękniejsza kreskówka wszech czasów

Od pierwszego do ostatniego odcinka animacja Genndy'ego Tartakovsky'ego to kopalnia wizualnych innowacji, historii opowiadanych poprzez estetykę i niewypowiedzianych znaczeń zaklętych w obrazach

W sierpniu 2001 roku na kanale Cartoon Network swoją premierę miał dziwny serial pt. Samuraj Jack, stworzony przez legendę animacji Genndy'ego Tartakovsky'ego. Ukazywał przygody samuraja przeniesionego w dystopijną przyszłość przez demona Aku. Jako krzyżówka sztuki ludowej, klasycznej mangi, cyberpunka i kreskówek z sobotniego poranka, Samuraj Jack nie miał praktycznie żadnej konkurencji, a nieustanne eksperymenty gatunkowe, narracyjne i przede wszystkim wizualne zyskały mu uznanie widzów i krytyków, a także cztery Nagrody Emmy.

Reklama

Pomysł na fabułę był dość prosty: Jack musi cofnąć się w czasie, zgładzić swojego śmiertelnego wroga Aku i uwolnić od niego przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Niestety serial został zdjęty z anteny, zanim Jackowi udało się wypełnić misję, a jego fani, podobnie jak główny bohater, przez ostatnie 13 lat trwali w zawieszeniu. Jednak teraz oczekiwanie dobiegło końca i wreszcie otrzymaliśmy zakończenie.

Tego samego dnia, w którym ukazał się pierwszy odcinek nowej serii Twin Peaks, dobiegł końca piąty i ostatni sezon Samuraja Jacka, prawdziwego arcydzieła, jeśli chodzi o równoważenie fabuły, strony wizualnej i oczekiwań fanów. Bo Samuraj Jack to bezdenna kopalnia genialnych przykładów opowiadania obrazem. Genndy Tartakovsky ma niesamowite oko i nowatorskie podejście do filmu i animacji ‒ jest prawdziwym mistrzem tej formy.

Pamiętam, jak pierwszy raz zobaczyłem Samuraja w 2001 roku. Miałem dziesięć lat i nigdy dotąd nie widziałem czegoś takiego. Rozbudził w moim mózgu jakąś atawistyczną potrzebę piękna: pragnąłem przemyślanych obrazów, historii opowiadanej poprzez estetykę, niewypowiedzianych znaczeń zaklętych w tłach i scenografii. Niesamowicie było poczuć falę tego samego dziecinnego zauroczenia na widok pierwszych kadrów ostatniej serii.

Panoramiczne ujęcie sielankowego krajobrazu, strumień uchodźców, obłe kształty zabójczych robotów, ostry zarys postapokaliptycznego szoguna na motorze ‒ w ten sposób spotykamy na nowo Jacka, poprzez ogień i przemoc. Od strony wizualnej w tej chwili w telewizji nie ma nic równie pomysłowego.

Reklama

Samuraj Jack zawsze kroczył po cienkiej linii między makabrycznym rozważaniem o żalu i rozpaczy, społeczną satyrą i otwarcie zwariowaną komedią. W najnowszej serii Tartakovsky wrzucił nas na głęboką wodę, ukazując postępujący obłęd człowieka oderwanego od czasu, miejsca i samego siebie przez ponad 50 lat, który utknął w koszmarze wiecznej ucieczki przed śmiercią. Jack cierpi na zespół stresu pourazowego, jego umysł trzeszczy w szwach ‒ a Tartakovsky nie komunikuje nam tego za pomocą wewnętrznego monologu, ani spostrzeżeń drugoplanowych postaci. Robi to poprzez fantasmagoryczne pejzaże z piekła rodem, pełne rzezi i trupów, na których tle umieszcza dosłowną schizofreniczną projekcję nagromadzonej w Jacku nienawiści i żalu nad samym sobą.


Polub fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco


Najnowsze odcinki są nadawane przez Adult Swim, internetowy serwis filmowy dla dojrzalszej publiczności, w przeciwieństwie do zorientowanego na dzieci Cartoon Network. Dzięki temu Tartakovsky może zgłębiać mroczniejsze zagadnienia, do których nie mógł się zbliżyć w oryginalnym serialu. Jednak geniusz Tartakovsky'ego i co za tym idzie Samuraja Jacka, objawia się w tym, że potrafi odrzucić nadmiar. W tej serii po raz pierwszy zobaczyliśmy krew i prawdziwą śmierć, usłyszeliśmy przekleństwa i dorosły humor, są one jednak oszczędnie rozsiane i mają na celu podkreślić i zwrócić uwagę na upływ czasu oraz rosnący w Jacku wewnętrzny konflikt.

Reklama

W fabule ostatniej serii, która rozpoczyna się doprawdy ponuro, Tartakovsky pomału odzyskuje prosty humor i nadzieję, kluczowe dla pierwotnej kreskówki. Główny czarny charakter Aku wciąż jest najzabawniejszą postacią, popadł jednak w głęboką melancholię. Chodzi na terapię ‒ i rzecz jasna sam jest swoim psychoterapeutą. Nieobecność Jacka wpycha go w nudę i bezczynność. Pierwszy groźny przeciwnik, jakiego Jack napotyka na swojej drodze to wygadany robot zabójca grający jazz, który, co typowe dla serialu, jest równie śmieszny, co przerażający.

Sytuacja rysuje się ponuro, ale zdarzają się też pogodniejsze momenty. Aku wciąż używa telefonu z obrotową tarczą, choć jest niemal wszechmogący. W serial wkrada się nostalgia, ale nawet przez chwilę nie sprawia wrażenia taniego chwytu pod publiczkę. Choć ma świetną okazję, by pójść po linii najmniejszego oporu i tylko starać się przypodobać swoim fanom, Tartakovsky woli poszerzać dalej świat, który zdążył wypracować swój własny, niepowtarzalny język. Jeden nastrój przenika niepostrzeżenie w drugi, dzięki czemu wszystko może się zdarzyć pozornie bez żadnego wysiłku.

Możesz zacząć oglądać piątą serię Samuraja Jacka, zupełnie nie orientując się w historii, fabule ani postaciach serialu, a i tak nie będziesz mógł oderwać wzroku, urzeczony nieustanną ucztą dla oka. Każdy kadr to po części chiński drzeworyt, radziecka ilustracja, amerykański western, francuska nowa fala, strona z japońskiej mangi i wizja przyszłości po erze człowieka. Pilot pierwszego, oryginalnego sezonu pokazywał, jak Jack kształci się i trenuje na całym świecie, by zostać idealnym wojownikiem. Wraz z jego podróżami zmieniał się też styl rysunku, dopasowując się do kolejnych napotkanych przez Jacka kultur. Tartakovsky uczynił ze swojej animacji kalejdoskopowy melanż wszechludzkiej sztuki i wizualnej narracji. Nieważne, czy remiksował klasyczne kreskówki, kryminał noir, czy Akirę Kurosawę, Samuraj Jack uczył empatii poprzez artystyczny wyraz i stanowił odważny apel o docenianie różnych kultur oraz zrozumienie.

Reklama

Jak okazuje się w ostatnim sezonie, ostateczną misją Jacka jest akceptacja. Motyw wyobcowania i zagubienia w obcym świecie, jaki napędzał pierwsze cztery serie, ukazywał, jak dalece jesteśmy gotowi się zmienić. Jack, porwany w przyszłość z rodzinnej feudalnej Japonii, musiał na nowo ustalić swoją tożsamość i to jak postrzegał innych, by przeżyć w świecie Aku. Nawet swoje imię zaczerpnął ze slangu napotkanych futurystycznych ziomeczków. Koniec końców Samuraj Jack to opowieść o tożsamości i zmianie: Jack musi zdecydować, czy wraca do przeszłości, czy woli się poświęcić życiu i związkom, jakie zbudował w przyszłości, w której przecież spędził znacznie więcej czasu.

Serial raz za razem zadaje to samo pytanie: jesteśmy rezultatem naszej natury, czy wychowania? Widzimy to w Jacku, jak również w nowej postaci Ashi, która od razu podbiła serca fanów. Tartakovsky nie udziela prostych odpowiedzi. Zamiast tego pozostaje wierny filozofiom wschodu, które z takim upodobaniem zgłębia i w miejsce łatwych rozwiązań oferuje sprzeczności, niepewność i pustkę.

Nie znam żadnego innego powrotu ani nowej odsłony filmu lub serialu, którym udałoby się spełnić, przewyższyć i poszerzyć oczekiwania fanów tak jak zrobił to Samuraj Jack. Przez 15 lat wspólnej podróży Jack skłaniał nas do stawiania pytań o żal, zwątpienie i tożsamość. Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, zdecydowanie powinieneś wrócić do Samuraja Jacka.

Reklama

Więcej na VICE: