FYI.

This story is over 5 years old.

Wywiady

Alicia Keys o nowej płycie: Nie chcę się podporządkowywać

"Myślę, że szczególnie na tym nagraniu po pierwszy raz w 1000 procentach zrealizowałam moją artystyczną wizję".

​Fani Alicii Keys musieli czekać aż cztery lata na nowy krążek swojej idolki, ale już z pierwszych recenzji, które pojawiły się po piątkowej premierze płyty, można wyczytać jasny komunikat - warto było przeboleć okres przerwy po "Girl on Fire".

Zaczęło się od tekstu​ opublikowanego w newsletterze Leny Dunham, gdzie piosenkarka otwarcie sprzeciwiła się narzucanym normom i nieustannym dążeniu do perfekcji. Prosty manifest, w którym Alicia Keys porzuciła makijaż stał się pierwszym sygnałem, że na nowej płycie wokalistki nastąpią spore zmiany. ​"Zanim zabrałam się za album, wypisałam wszystkie rzeczy, których mam serdecznie dość. Jedną z nich było to, jak wiele kobiet daje sobie wmówić, że muszą być wychudzone, seksowne, pociągające albo doskonałe" - pisała artystka.

Reklama

Jeszcze przed wakacjami do sieci trafił eklektyczny singiel "In Common", który wyprodukował Illangelo - twórca przeboju "The Hills" The Weeknda. Oprócz tego w gronie autorów "Here" znalazł się Mark Batson, Emeli Sandé, A$AP Rocky, Pharell Williams i mąż wokalistki Swizz Beatz. Uwagę przykuwają także przerywniki z poezją. W jednym z nich słyszymy Elaine Brown. ​"Kiedy ją spotkałam to był wielki, wręcz historyczny moment dla mnie, ponieważ podziwiam ją i wszystko to przez co przeszła, jej siłę i moc. Od tego dnia jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółkami. To było akurat w jej urodziny, gdzie przegadałyśmy cztery godziny, a ten skit jest właśnie częścią tej rozmowy".

Po sukcesie kawałka "Empire State of Mind" Jaya Z, gdzie Alicia Keys zaśpiewała gościnnie w refrenie, nikt nie miał chyba wątpliwości jakie miasto reprezentuje wokalistka. Odniesień do Nowego Jorku nie brakuje także na płycie "Here", a premierę płyty poprzedził niesamowity koncert na Times Square​. "To było absolutnie szokujące! Szalone! Czułam się surrealistycznie. Czy naprawdę tutaj jestem czy to tylko sen? Było tak super" - tymi słowami Amerykanka podsumowała później całe wydarzenie.

Od czasu debiutanckiego albumu gwiazdy mija 15 lat, ale dopiero teraz piosenkarka przyznaje, że rozwinęła skrzydła jak nigdy dotąd. Wiele osób zarzucało jej pójście na łatwiznę i w komercję przy "As I Am" z 2007 roku i późniejszych płytach. Tym razem jest jednak inaczej. "Dokonałam wyboru, że nie chcę się podporządkowywać, chcę odstawać. Myślę, że szczególnie na tym nagraniu po pierwszy raz w 1000 procentach zrealizowałam moją artystyczną wizję nie idąc na żaden kompromis, nie próbując zmieniać pewnych rzeczy czy dopasowując się do czegoś. Po prostu to zrobiłam. Tak właśnie powinno być".

"Jestem z siebie dumna. Dumna, ponieważ w tym świecie, w tym przemyśle, jest tak wiele strachu i nie zachęca się artystów do bycia kompletnie unikatowymi i innymi" - mówiła Alicia Keys. "Wygrywam. Kocham to uczucie".

Cały wywiad z Alicią Keys dla Noisey dostępny jest pod tym​ adresem.