FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Cudowne lata - The Kelly Family

Jak wiadomo Niemcom trochę po holocaustcie odbiło. Oprócz powojennej skłonności do übertandetnego porno, Niemcy wyraźnie zatracili zmysł słuchu. Ten niezwykle uzdolniony naród, który wydał na świat Bacha, Beethovena czy Wagnera wyjątkowo boleśnie przeszedł z mainstreamu muzyki poważnej do mainstreamu muzyki niepoważnej. Najlepszym tego przykładem był fenomen zespołu The Kelly Family, za którego sukces odpowiedzialność ponoszą właśnie nasi sąsiedzi z Reichu.

Reklama

Pochodzenie tego zespołu to w ogóle bardzo dziwaczna sprawa. Podobno są Amerykanami, lecz wszyscy myśleli, że są z Irlandii, większość urodziła się w Hiszpanii, ale to dopiero będąc w Niemczech osiągnęli sukces poprzez idealne wbicie się swoją muzyką w gust Helg, Hansów, czy innych Helmutów. Na tyle skutecznie, że germańscy macherzy od show-biznesu postanowili tę uroczą gromadę eksportować na cały świat.

A propos gromady. Nikt, może poza wikipedią, nigdy nie ustalił ile osób tak naprawdę liczył zespół Kelly Family. Na teledyskach miało się wrażenie, że na scenie występuje cała wioska cygańska i Bóg mi świadkiem, że w którymś było ujęcie matki karmiącej dziecko piersią w trakcie koncertu. Miało się wrażenie, że dzieci wręcz rodzą się w trakcie wykonywania piosenek, a impresję tę pogłębiały barchanowe wiatrołapy, w które odziani byli Kelly'si.

Do najbardziej znanych członków Kelly Family należeli Angelo i Paddy. Tu również powstawały problemy natury poznawczej, gdyż wiele osób myliło płeć Angelo, mając go za piękną niewiastę. Szkoda, bo dziś Angelo wygląda jak zaginiony brat Maćka z Klanu, a dodatkowo spłodził czwórkę dzieci jeszcze przed przekroczeniem trzydziestego roku życia. Paddy'ego natomiast, tak oszołomił sukces, że postanowił na sześć lat (!) wstąpić do zakonu. Odkąd Paddy-touched-by-the-love-of-God-Kelly zrzucił habit, jeździ po świecie i usiłuje zawracać zbłąkane owieczki do domu Pana. I pomyśleć, że ten chłopak o aparycji playboya z Końskowoli (no offense), był kiedyś bożyszczem nastolatek, a przynajmniej tej części, która oglądając się w lustrze pogodziła się z faktem, że może nie mieć szans u Nicka Cartera.

No właśnie, odmienność Kelly Family podkreślała ich rywalizacja o miano najważniejszej grupy muzycznej swoich czasów z Backstreet Boys - kwintesencją popowego grania Made in America. Z grubsza bowiem, albo się było wówczas za Nickiem i spółką albo za celtyckimi chochołami.
Najdziwniejsze jest to, że podział ten niekoniecznie pokrywał się z hierarchią na szkolnych bossów i lamusów, co jest kolejnym przykładem tego, że lata dziewięćdziesiąte były jakieś inne. Choć z powyższego tekstu może wynikać, że obśmiewamy Kelly Family, prawda jest taka, że ta zgraja bez żadnej pomocy finansowej i wbrew panującym trendom muzycznym przebiła się do cynicznego i zepsutego świata show-businessu. Szacun dla Kellysów, nawet jeśli dzisiaj Angelo jest dzieciorobem, a Paddy kaznodzieją rypiącym zakonnice.

Inne Cudowne Lata: Citkomania, Bravo i Popcorn