FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Historia jednego z najgłupszych tatuaży świata

„Nie miałem pojęcia, kim jest ten cały Drake. Na początku byłem pewny, że to nazwa dzielnicy, z której pochodzi czy coś w tym stylu. Nie przyszło mi do głowy, że to jakiś typ od R&B” – powiedział nam autor tatuażu na czole.

Tekst archiwalny, oryginalnie ukazał się 02.01.2012 

Jeśli połowa ludzi na widok tatuażu krzywi się i ma minę w stylu „zaraz zwymiotuję", a druga połowa płaczliwym głosem oznajmia, że to „fake", to znaczy, że jest naprawdę zajebisty. Jeśli tak jak ja, jesteście rapowymi nerdami, na pewno trafiliście na tę fotę tatuażu, która obiegła hiphopowe blogi, podbijając internet. Pewnie większość z was zastanawia się, kto byłby na tyle głupi, żeby wpaść na podobny pomysł upiększenia swojej facjaty i wypisać sobie na czole słowo „DRAKE"? Dla mnie to jednak powód do radości. Wreszcie ktoś ma na twarzy tatuaż z ksywką rapera z Toronto – najwyższy czas, bez kitu. Nie zmienia to faktu, że po skończonej pracy, gdy zdjęcie z tatuażem rozprzestrzeniło się po sieci, sam Drake mocno skrytykował całą akcję i potępił tatuatora, który podjął się zlecenia.

Reklama

W mojej głowie kłębiły się pytania: kto wykonał tatuaż? Czy to zrujnuje życie tej dziewczynie? Jak na to wpadła? Czy pewnej nocy stwierdziła, że będzie to po prostu fajna akcja, czy może inspiracją był delikatny, hipnotyzujący głos Drake'a? No i co najważniejsze, gdzie się podziały jej brwi?

Żeby uzyskać chociaż część odpowiedzi, musiałam namierzyć Kevina Campbella, jednego z artystów, pracującego w studiu tatuażu Will Rise w Los Angeles. To właśnie jego umiejętnościom pani ze zdjęcia zawdzięcza swój nowy unikatowy look.

VICE: Cześć Kevin, powiedz, kto jest autorem pamiętnego zdjęcia?
Kevin Campbell: Norm, mój szef. Tylko szkoda, że na zdjęciu tatuaż wygląda na lekko pokrzywiony, bo naprawdę wyszedł kompletnie prosto i udało się go dobrze umieścić. Zdjęcia wykonane przed, podczas i po są zdecydowanie lepsze. Tutaj, na tej już sławnej focie, którą zrobił Norm, najgorsze jest „A", bo wygląda jakoś dziwnie przez to, że lekko zmarszczyła czoło i brwi. Tak, te zgolone brwi, których swoją drogą nie miała już, gdy przyszła do naszego salonu. Tak samo jak włosów na głowie.

Jaka była twoja reakcja, kiedy dowiedziałeś się, czego sobie życzy?
Nie miałem pojęcia, kim jest ten cały Drake. Na początku byłem pewny, że to nazwa dzielnicy, z której pochodzi czy coś w tym stylu. Nie przyszło mi do głowy, że to jakiś typ od R&B.

Wspominała, jakie miało to dla niej znaczenie? Czy nosiła się z zamiarem zrobienia takiego tatuażu już jakiś czas, czy nagle stwierdziła: „Okej, walnę sobie na czole DRAKE, co mi tam…"?
Była raczej mocno zajarana całym tematem. Miała wybraną czcionkę, którą pokazała mi na swoim iPhone, była zdeterminowana i pewna, że napis ma wylądować na czole. Ale o samym znaczeniu nie powiedziała ani słowa. Ktoś z naszego studia nawet o to spytał, ale ona tylko zachichotała. Kiedy pokazałem jej pierwszą wersję projektu, jaką przygotowałem, poprosiła, żebym zdecydowanie powiększył litery, tak aby szły przez całe czoło. Myślałem, że właśnie po to zgoliła brwi, żebym mógł umieścić szkic tuż nam nimi. Jednak poprosiła, żeby był trochę wyżej. Ale odpowiadając na twoje pytanie, tak, wydaje mi się, że to było zaplanowane i przemyślane, o ile można nazwać tak coś, co jest związane z umieszczeniem idiotycznego tatuażu na własnym czole.

Reklama

Wow. Jak się czułeś po wszystkim? Miałeś lekkie wyrzuty sumienia?
Za każdym razem, kiedy przychodzi do mnie ktoś z pomysłem, który może zrujnować mu życie, procedura wygląda podobnie. Najpierw trzy razy pytam o to, czy osoba jest pewna, że to naprawdę dobry pomysł, potem zapoznaję ją z ewentualnymi konsekwencjami. Ale ostateczna decyzja nie należy do mnie. Jestem zwolennikiem teorii, że ludzie mają takie tatuaże na jakie sobie zasłużyli. Sklep, w którym pracowałem, zanim zacząłem tatuować w Will Rise, był dość blisko dzielnicy, gdzie tatuaże na twarzy, oznaczające przynależność do dzielnic i gangów, nie były niczym niespotykanym.

Dlatego myślałem, że i w tym przypadku jest podobnie. Jest mi tylko trochę żal tej debilki, która na swoim czole ma ksywę jednego z największych frajerów w obecnym rapie. Ale czy to sprawia, że ten tatuaż ma dla niej mniejszą wartość i mniej do niej pasuje? Nie wiem, przyznam, że pierwszej nocy po jego wykonaniu miałem problemy z zaśnięciem i zastanawiałem się, czy chcę być znany w branży jako ten gość, który wytatuował wielkie DRAKE na czole jakiejś laski. Nie jest to pierwszy tatuaż na czyjejś twarzy, jaki miałem okazję wykonać, jednak do tej pory żaden nie zdobył takiego rozgłosu. Byłem trochę zaskoczony zamieszaniem dookoła tej sprawy. Wciąż nie jestem pewny, czy powinienem był wysyłać wam całą paczkę z fotkami, bo naprawdę nie chciałbym stawiać studia w złym świetle. Ale cóż, taka robota. Zapłaciła mi za to, więc właściwie sama to sobie zrobiła.

Reklama

Twoja praca to po prostu robić o co proszą?
To coś więcej. Próbuję nakierować klienta, poprowadzić go i wytłumaczyć, że jego koncept może być świetny i pomysłowy w jego głowie, jednak nie zawsze da się go przełożyć na równie udany tatuaż. Takie rzeczy zazwyczaj wychodzą, kiedy ktoś przychodzi, prosząc o tatuaż, zaznaczając, że chciałby 20 płatków, a na każdym z nich daty, imiona itd. W przypadku kiedy jest to prosty napis, jedyne co mi pozostaje, to sugerowanie innej, bardziej estetycznej czcionki bądź miejsca. Tutaj jednak ani jedno, ani drugie nie podlegało większej dyskusji.

Oczywiście, jest to kwestia wyboru, na pewno mogłem powiedzieć, że się tego nie podejmę (dostaję sporo maili od innych tatuatorów, którzy mówią, że powinienem był tak postąpić). Jednak moim zdaniem nie miało to większego znaczenia. Ona była przekonana, że chce mieć taki tatuaż i nawet gdybym ja odmówił, znalazłaby kogoś innego. Kiedy ktoś przychodzi, prosząc o tatuaż Jokera z Batmana, też myślę sobie, że to idiotyczny pomysł, ale co z tego? Kim ja jestem, żeby to oceniać? Kim ja niby jestem, żeby mówić co jest dobre a co złe i co należy robić a czego nie?

Jesteś zaskoczony prędkością, z jaką foto rozeszło się po sieci?
Nie spodziewałem się, że tyle osób zwróci na to uwagę. Wciąż nie jestem pewny, czy to dobrze, że teraz moje nazwisko jest związane z taką akcją. Biorąc pod uwagę, że długi czas ciężko pracowałem na wyrobienie sobie marki, tym bardziej nie chciałbym, żeby teraz ten jeden tatuaż, który nie jest szczególnym powodem do dumy, stał się moim znakiem rozpoznawczym. Nie jest to jedno z osiągnięć, którym chciałbym pochwalić się mamie, jeśli wiesz co mam na myśli. Ostatnio miałem kilka jeszcze bardziej porąbanych zleceń, jeśli chodzi o tatuowanie twarzy, jednak tym razem byłem ostrożny i dbałem, żeby nie wyciekło to nigdzie do sieci. W Faifax można spotkać masę dzieciaków z przeróżnymi dzikimi motywami na twarzach, jednak dopóki sam nie wykonałem czegoś podobnego, przyznam, że w ogóle nie zwracałem na to uwagi. Plus, w jej przypadku, wygolone brwi sprawiły, że byłem pewny, że jest nowa w gangu i godzi się na wszystko, co musi teraz robić. Świat schodzi na psy, niedługo utopimy się we własnym gównie, mówię ci, ja już powoli przestaję się w tym wszystkim łapać.

Zastanawiam się co ona miała w głowie, decydując się coś takiego.
Stary, dużo bym dał, żeby móc się z nią teraz skontaktować. Bankowo to jakaś grubsza historia, ale niestety nie zostawiła numeru, znam tylko jej imię. Choć z drugiej strony powinna niebawem wrócić. Póki co stać ją było tylko na kontury, więc kiedy wszystko się podgoi, a ona zgromadzi dodatkowe fundusze, może pojawi się, by dokończyć to, co zaczęliśmy i wtedy będę miał okazję z nią pogadać. Była bardzo podekscytowana, kiedy zaczynaliśmy, jednak pod koniec pracy jej dobry nastrój osłabł.

Tłumaczenie: Paweł Sypka