Dzielnica finansowa Toronto. Fot. Jake Kivanc
Jestem kobietą po czterdziestce i żyję w związku jednopłciowym. Wraz z moją partnerką cierpimy na przypadłość, która dotyka wiele par: nasze życie seksualne praktycznie przestało istnieć. Poza tym wszystko idzie mi świetnie. Pracuję na Bay Street w Toronto, zrobiłam błyskotliwą karierę i mam opinię rekina finansjery. W zeszłym roku zaczęłam korzystać z usług agencji towarzyskich. Czuję się wspaniale w roli klientki i chyba nie potrafiłabym z tego zrezygnować.W moim przypadku seks stanowi tylko cząstkę całego doznania. Spotkanie, rozmowa, inteligentna wymiana zdań, dobre maniery – to wszystko gra wstępna. Poznać i spędzić czas z kobietą, która jest równie uporządkowana i pewna siebie, jak ja – oto co mnie naprawdę kręci. Nie sądzę, żeby wiele z pań do towarzystwa spotkało kiedykolwiek kobietę taką jak ja, więc staram się je traktować jak księżniczki. Jest dla mnie bardzo ważne, by odnosić się do nich z szacunkiem i godnością. Czasem robię im niespodzianki i daję prezenty, o których nawet im się nie śniło. Zdaję sobie sprawę, że pod pewnym względem to bardzo samolubne z mojej strony. Czuję niesamowity przypływ adrenaliny, gdy je uwodzę, choć przecież za wszystko zapłaciłam z góry.Mimo że uwielbiam być klientką, czasem zadaję sobie pytanie, jak długo jeszcze zdołam tak żyć. Nigdy nie zdarzało mi się to ani w życiu osobistym, ani zawodowym, więc jestem w tym nowa, ale owszem: zdradzam. Nie próbuję samej siebie okłamywać. Ktoś powie: „Spotykasz się z dziewczynami z agencji, więc to nie zdrada". Nie zgadzam się. To jak najbardziej zdrada. Z jednej strony mam swoje potrzeby, z drugiej ta świadomość bardzo mi doskwiera. Moja partnerka o niczym nie wie, koledzy też nie. Oprócz moich dziewczyn nikt nie zna mnie z tej strony.Poza tym martwię się, że stały się moimi przyjaciółkami, co stanowi dla mnie dużo większy problem niż cała kwestia prostytucji. To naprawdę wspaniałe kobiety, z którymi bardzo chciałabym pozostać w przyjaźni. Nigdy z nikim nie zrywałam nagle kontaktów i nie chcę tego zmieniać. Z drugiej strony nie jestem pewna, czy dla nich ma to jakiekolwiek znaczenie. Rozumiem, że tak już jest w ich zawodzie, ale sama myśl jest dla mnie bolesna.Myślę, że stałam się bardzo opiekuńcza w stosunku do tych kobiet. W pewnym sensie czuję się jak ich zbawca. Chcę być pewna, że niczego im nie brakuje, bo mam dla nich wiele szacunku. Sama nie potrafiłabym robić tego, co one: nie tylko co dzień odsłaniać się przed obcymi (dosłownie i w przenośni), ale też dźwigać ciężaru uprzedzeń, które ta praca ze sobą niesie. Dziewczyny z agencji stały się ważną częścią mojego życia.*Imiona zostały zmienione w celu ochrony tożsamości bohaterów.
Na początku nie było tak różowo. Przeczesywałam rynek przez pół roku, zanim zdecydowałam się na moją pierwszą rezerwację. Nie tak łatwo znaleźć agencję specjalizującą się przede wszystkim w usługach dla kobiet, w przeciwieństwie do tych nakierowanych na mężczyzn lub pary heteroseksualne. Znalezienie takiej, która odpowiadałaby moim wymaganiom, graniczyło z niemożliwym. Jestem wybredna. Myślę, że bardziej niż większość ludzi. Szukam dojrzałej, obytej w świecie kobiety, która jest pewna siebie i wie jak się zachować. W gruncie rzeczy chodzi mi o to, żeby kobieta, z którą się spotykam, była nie tylko inteligentna, ale też wyrafinowana i z klasą; żeby ode mnie nie odstawała.Moja pierwsza pani do towarzystwa spóźniła się dwie godziny, a gdy w końcu przyszła, okazało się, że jest źle wychowana i pozbawiona taktu. Wpadła do wynajętego przeze mnie hotelowego pokoju, rzuciła plecak na podłogę i przystąpiła do rzeczy. Uwinęła się w pół godziny, a na odchodnym zabrała ze sobą zamówione jedzenie i butelkę drogiego wina, które kupiłam na tę okazję. O wszystko poprosiła, niczego nie ukradła, ale i tak moim zdaniem było to w bardzo złym guście.Nigdy nie miałam wyrobionego zdania na temat prostytucji – raczej mnie nie obchodziła. Nie to, że mam do niej jakiś negatywny stosunek, po prostu nie odgrywała w moim życiu żadnej roli. Gdy dwa miesiące po wyżej opisanym feralnym doświadczeniu poznałam Lisbeth, wszystko się zmieniło. Dzięki niej zdałam sobie sprawę, jak wspaniałe i pełne współczucia potrafią być te kobiety. Zrobiła na mnie ogromne wrażenie: sposób, w jaki mówiła, jej kultura osobista i punktualność; każdy jej gest był pełen gracji. Wpadłam po uszy.
Reklama