Reklama
Widzicie, niedawno zrezygnowałem z pracy w jednym z pubów z nieco gorszej dzielnicy Glasgow. W wielu tego rodzaju przybytkach picie nie jest jednym ze sposobów na spędzenie czasu ze znajomymi, ale celem życia, źródłem utrzymania czy szansą na zrobienie kariery. Nie chciałbym żeby zabrzmiało to jakbym mówił, że ci goście są jakkolwiek gorsi od tych bujających się po droższych miejscach, bo nie ma między nimi aż takiej różnicy. W Wielkiej Brytanii mamy już taką kulturę picia , szczególnie w dużych miastach jak Glasgow, gdzie nadużywanie alkoholu jest wręcz obowiązkiem. Nie dziwi więc fakt, że ludzie porzucają swoje dobre maniery byleby tylko dostać swoją porcję etanolu.Będąc szczerym sam nie jestem święty i również zdarza mi się zachowywać nie najlepiej gdy jestem po drugiej stronie baru. Jedni winną obarczą ciągłe reklamy opłacane z portfeli wielkich korporacji, które gwałcą nasze oczy i uszy, inni winę zwalą na presje ze strony rówieśników czy nawet całego społeczeństwa. Argumenty te kompletnie pomijają wszelakie czynniki socjoekonomiczne, które często grają istotną role. Prawda jest jednak taka, że odpowiedzialność leży po stronie każdego indywidualnie.Więc jak to wszystko ma się do gier wideo? Pod koniec roku 2013 Glasgow University opublikował dziesięcioletnie badania z których celem było sprawdzenie czy telewizja i gry mają niepokojący wpływ na dzieci. W badaniu wzięło udział 11 tysięcy osób. Wyniki pokazały, że oglądanie telewizji przez pięciolatka 3 godziny dziennie lub więcej może się na nim negatywnie odbić. Jeżeli zaś chodzi o gry wideo to nie wykazano jakiegokolwiek ich negatywnego wpływu na dzieci.
Reklama
Reklama