FYI.

This story is over 5 years old.

jedzenie

Nowe badania pokazują, że „nadwrażliwość na gluten“ niekoniecznie jest wyssana z palca

Jeśli ktoś ci dokucza z powodu twojej „urojonej" choroby, nauka właśnie przyszła ci z pomocą

Fot. David Blaikie na Flickr

Jeśli po takich pokarmach jak makaron i chleb zawsze czujesz się źle, w 2014 roku mogłeś przeżyć ciężkie chwile, gdy okazało się, że jednak nie masz celiakii, ale i tak jesteś „nadwrażliwy" na pszenicę. U szczytu nagonki na antyglutenową modę na pewno ktoś w twojej rodzinie rzucił kilkoma internetowymi mądrościami o tym, jak głupim trzeba być, żeby dać się nabrać na jakieś pseudonaukowe brednie.

Prawdziwym głupcem okazałby się jednak ten, kto nie odstawiłby jedzenia, po którym mu niedobrze, w tym glutenu – czyli zbioru najdokładniej przebadanych protein świata, znajdowanych w pszenicy, jęczmieniu i życie. Tymczasem badania przeprowadzone przez zespół uczonych z Uniwersytetu Columbia zdają się potwierdzać, że twoje nieufność wobec glutenu może mieć prawdziwe, biologiczne podłoże.

Reklama

W ramach studium, którego wyniki ogłoszono w zeszłym tygodniu w czasopiśmie Gut, przebadano ludzi bez celiakii uskarżających się na nadwrażliwość na pszenicę. Okazało się, że mieli rozregulowany układ odpornościowy i uszkodzenia ściany jelit. Innymi słowy: jeśli ktoś ci dokucza z powodu twojej „urojonej" choroby, nauka właśnie przyszła ci z pomocą.

Kilka słów przestrogi dla tych, którzy już rozpoznali u siebie wszystkie objawy: termin „nadwrażliwość na gluten" może się jeszcze okazać zupełnie błędny. „Nie udało się jeszcze potwierdzić, czy białka glutenowe bądź inne składniki pszenicy odpowiadają za występujące u pacjentów symptomy" – odpowiada VICE drogą elektroniczną Armin Alaedini, kierownik zespołu badawczego odpowiedzialnego za odkrycie. „Pozostało jeszcze sporo do wyjaśnienia, dlatego wielu badaczy używa na razie określenia niezwiązana z celiakią nadwrażliwość na pszenicę".

Potrzeba dalszych badań, by dokładnie ustalić, co w pszenicy wywołuje u niektórych taką reakcję. Jednym z najważniejszych elementów odkrycia, jak zauważył Alaedini, jest to, że „objawy zgłaszane przez pacjentów z tym schorzeniem nie są urojone".

Czy problem tkwi w samym glutenie, czy też nie, zalecenie dla pacjentów się nie zmienia: muszą unikać pszenicy.

Talia Hassid, rzeczniczka Fundacji na rzecz Chorych na Celiakię (sama cierpi na tę przypadłość) nie kryje radości z wyników badań. Jak mówi, Spora część pacjentów zgłaszających się do jej organizacji „przejawia symptomy nietolerancji glutenu, ale testy nie potwierdziły choroby". Obecnie „jeśli ktoś dostanie negatywne wyniki badań, usłyszy, że wyobraża sobie objawy, albo otrzyma błędną diagnozę" – wyjaśnia Hassid.

Reklama

Zdaniem Alaediniego w świetle nowych badań łatwiej będzie postawić diagnozę. „Możliwe, że w przyszłości będą dostępne testy krwi dla pacjentów bez celiakii, ale cierpiących na nadwrażliwość" – sugeruje. A im lepiej poznamy chorobę, dodaje, tym bardziej prawdopodobne, że „medycynie uda się zidentyfikować i zweryfikować nowe metody leczenia".

Hassid powiedziała nam, że u osób, u których występuje niekorzystna reakcja na gluten „często diagnozuje się IBS (ang. irritable bowel syndrome; zespół jelita drażliwego) lub chorobę Crohna". Jeśli lekarz zamiast celiakii błędnie zdiagnozuje IBS, może zalecić dietę lekkostrawną, która wiąże się z jeszcze większym spożyciem produktów z pszenicy, jak chleb, sucharki i makaron.


Polub nasz fanpage i trzymaj formę razem z VICE Polska


Pacjenci z celiakią oraz osoby cierpiące na tę tajemniczą, ale potwierdzoną nadwrażliwość na pszenicę, bardzo skorzystali na bezglutenowym szale: „Obecnie na rynku jest dużo więcej bezglutenowych produktów" – mówi Hassid.

Zdaniem Hassid najnowsze wyniki badań to „ogromny krok" w kierunku odgraniczenia rzeczywistej nietolerancji glutenu od żywieniowej mody, ostrzega jednak, że to „tylko jedno studium". Dieta bezglutenowa wciąż jest często uważana za dobry sposób na odchudzanie, choć nie ma to pokrycia w rzeczywistości. Co więcej, niezdrowe bezglutenowe jedzenie czasem jeszcze miesza się ze zdrowym, choć, jak zauważyła Hassid: „bezglutenowe Oreo to wciąż jednak Oreo".

Biorąc pod uwagę, jak wiele osób skarży sie na objawy nietolerancji, naukowe dowody na to, że jednak sobie tego nie wymyślają, napawają Alaediniego ostrożnym optymizmem. „To ważne, by w tych dziedzinach prowadzić dalsze badania. Powinniśmy poświęcać temu więcej uwagi i funduszy" – powiedział.