FYI.

This story is over 5 years old.

muzyka

Kevin sam w pizzerii

Biografia Macaulaya Culkina mogłaby z powodzeniem posłużyć za tło do znakomitego serialu. Widziałbym to jako tragikomiczny sitcom o upadłej dziecięcej gwieździe kina. W jednym z odcinków bohater zakłada dziwny zespół

Źródło: Tumblr

Cały świat pokochał go jako słodkiego, rezolutnego Kevina, który pozostawiony przez roztargnionych rodziców zmuszony jest spędzić Święta Bożego Narodzenia samotnie w wielkim domu, który na dodatek nawiedza dwóch natrętnych złodziejaszków. Wszyscy to znamy aż do porzygu, a jednak co roku znów zasiadamy grupowo przed telewizorami i oglądamy przygody kochanego Kevina, który w zasadzie stał się członkiem naszej rodziny. Macaulay zagrał jeszcze w kilku filmach, ale nikt o nich nie pamięta, bo nie są tego warte. Nie potrafił poradzić sobie z oszałamiającym sukcesem, a może po prostu uznał, że zarobił wystarczająco dużo (jedyną dziecięcą gwiazdą kina, która zarobiła więcej szmalu niż on była Shirley Temple, ale jej udało się kontynuować karierę przez resztę życia…). W wieku lat 14 postanowił porzucić aktorstwo i przejść na gwiazdorską emeryturę.

Reklama

Przez jakiś czas kumplował się z Michaelem Jacksonem, ale podobno do niczego nie doszło. Potem głównie docierały do nas doniesienia o tym, jak się stacza na samo dno narkotykowego nałogu,  odwiedza kolejne odwyki, w prasie pokazywały się jego kolejne zdjęcia, na których był coraz chudszy, albo znów odzyskiwał siły witalne. Kłócił się z rodzicami o hajs, wziął ślub z jakąś aktoreczką, z którą szybko się rozwiódł. Imponowała mi zawsze łatwość z jaką rozpierdala zgromadzoną fortunę i jak błogo wiedzie życie slackera, bez ambicji, a za jedyny cel stawiają sobie autodestrukcję przez zabawę. Chociaż nie wyglądał na kogoś, kto bawi się jakoś strasznie super, zdawał mi się zawsze kimś, kto upija się na smutno, co jeszcze bardziej zbliżało mnie do niego.

Jakiś czas temu pojawiły się informacje o tym, że Culkin kumpluje się z guru nowojorskiej muzycznej sceny anti-folkowej Adamem Greenem. Pisano, że razem zajmowali się tworzeniem jakiejś szeroko pojętej sztuki w lofcie Macaulaya. Nie wiem, co poza przyjmowaniem szeroko pojętych narkotyków chłopcy robili, niemniej jednak parę dni temu światło dzienne ujrzało najnowsze dziecko umysłu wiecznego dziecka – zespół o nazwie Pizza Underground. To jest to, czego w życiu doczesnym mu brakowało – kapela! I to nie byle jaka! Pizza Underground to lo-fiowy cover band Velvet Underground, ale żeby nie było nudno i żeby za razem było bardziej anti-folkowo, a do tego z hipsterskim przymrużeniem oka, wszystkie teksty oryginalnych utworów VU przerobiono tak, by dotyczyły… pizzy.

Reklama

Źródło: Tumblr

Do tej pory zespół zaprezentował światu tylko jedno demo, ale plejlista wygląda następująco: „Papa John Says”; „I'm Beginning to Eat the Slice”; „Pizza”; „I'm Waiting for Delivery Man”; „Cheese Days”; „Pizza Day”;  „All the Pizza Parties”; „Pizza Gal”; „Take a Bite of the Wild Slice”. Sami dopasujcie te kawałki do oryginałów Velvetów.

Tematyka utworów Pizza Undeground krąży wokół sera, dużej ilości sera, jeszcze większej ilości sera, ciasta i wszelakich dodatków. Dowiedzieć się również możemy, że zespół nie koniecznie przepada za grzybami na pizzy oraz anchois. Podobno wystąpili dwukrotnie na żywo w nowojorskim Sidewalk Cafe, mekce fanów anti-folku. Chcąc zadać kłam podejrzeniom o żerowanie na niedawnej śmierci Lou Reeda twierdzą, że powstali na początku 2012 roku…

W skład zespołu poza Macaulayem wchodzą cztery inne osoby, szerzej nie znane postaci, jednak instrumentarium zespołu jest dosyć nietypowe – tylko jedna osoba gra na gitarze, reszta chóralnie śpiewa, gra na pudełkach po pizzy, a sam Kevin na przykład w „Take a bite of the wild slice” popisuje się brawurowym solo na kazoo. Wirtuozeria pierwszej klasy!

Źródło: Tumblr

Poza muzycznym podobieństwem do Velvet Underground chłopcy i dziewczęta z Pizza Underground bawią się również w naśladowanie swoich wielkich poprzedników robiąc sobie stylizowane sesje zdjęciowe lub tworząc śmieszne kolaże, nawiązujące do klasycznej estetyki. Efekty tego prezentują na swoim tumblr.

Reklama

Wiem, brzmi jak pretensjonalne gówno, które jak najszybciej należy spuścić w kiblu. Prawda jednak jest taka, że biorąc pod uwagę, że to jedynie żart/zabawa rozkapryszonego, znudzonego życiem ex-gwiazdora srającego hajsem, to słuchanie tego dema, przynajmniej mi, dostarczyło sporo radochy. Muzyka, mimo kretyńskiego instrumentarium, wypada całkiem dobrze, a rozjeżdżające się wokale pozwalają przypuszczać, że sesja nagraniowa była po prostu imprezką.  Uwielbiam pizzę, kocham Velvet Underground, lubię Kevina. Wszystko jest na miejscu!

No i to wszystko świetnie by się nadało na odcinek sitcomu!

WINNIE COOPER JAKIEJ NIE ZNACIE

STEVEN SEAGAL JEST NAJBARDZIEJ ŻAŁOSNYM KOLESIEM NA ZIEMI

PSYCHOPATA POŚLUBI WARIATKĘ