FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Wydrukuj sobie karabin

Drukarki trójwymiarowe to świetna sprawa, no chyba że ktoś zacznie przy ich pomocy produkować karabiny. Na przykład rusznikarz-amator o ksywie „HaveBlue”. W ciągu ostatniego roku udało mu się wydrukować pistolet zdolny do wystrzelenia 200 nabojów, a...

Drukarki trójwymiarowe to świetna sprawa, no chyba że ktoś zacznie przy ich pomocy produkować karabiny. Na przykład rusznikarz-amator o ksywie „HaveBlue”. W ciągu ostatniego roku udało mu się wydrukować pistolet zdolny do wystrzelenia 200 nabojów, a ostatnio zaprezentował światu wyglądający na gotowy do użycia karabin automatyczny. Najstraszniejsze jest to, że wydrukowanie takiego karabinu wcale nie jest szczególnie trudne. HaveBlue po prostu znalazł w sieci plany popularnego karabinu półautomatycznego AR-15, po czym przetworzył plik tak by mogła go odczytać jego nowoczesna drukarka Stratasys. Następnie wydał ok. 30 dolarów na tworzywo ABS, które posłużyło za budulec. Potem wystarczyło tylko nacisnąć przycisk „Drukuj”.

Reklama

Należy przy tym zaznaczyć, że z drukarki HaveBlue nie wyskoczył gotowy do użycia AR-15. Jego projekt pozwala jedynie na wydrukowanie komory spustowej, czyli kluczowej części karabinu, do której mocuje się wszystkie pozostałe elementy. Jak HaveBlue wyjaśnia na swoim blogu, zanim broń była gotowa do użytku musiał najpierw połączyć komorę spustową z innymi częściami, tj. ze spustem, kolbą i lufą (metalowych części, czyli np. lufy, nie był w stanie wydrukować na drukarce do plastiku). Uporawszy się z tym wszystkim, HaveBlue wyszedł na tył domu i wystrzelał „kilka magazynków jeden za drugim” w ziemię, dowodząc tym samym, że jego „eksperyment odniósł oszałamiający sukces”.

Największym wariactwem w tym wszystkim jest to, że drukowanie części karabinu jest całkowicie legalne. Wydawałoby się, że w dobie zażartej debaty nt. dostępności broni palnej, która rozgorzała po strzelaninie na premierze najnowszego Batmana, nie ma szans, by jakiś fascynat broni mógł zbudować sobie w garażu karabin półautomatyczny. Jest jednak inaczej. Eksperyment przeprowadzony przez HaveBlue był legalny, gdyż amerykańska ustawa o broni palnej nie reguluje tej kwestii. Jak się okazuje, amerykańskie prawo nie jest w ogóle przygotowane na sytuację, w której ktoś drukuje sobie na trójwymiarowej drukarce broń palną na własny użytek. Ustawa o dostępie do broni palnej z 1968 roku zezwala każdemu na jej produkcję pod warunkiem, że osoba ta ma pozwolenie na broń i nie ma zamiaru sprzedawać swoich wytworów, gdyż do tego potrzebna jest licencja.

Reklama

Z karabinami półautomatycznymi sprawa jest jednak bardziej skomplikowana. Ww. ustawa zabrania „produkcji, obrotu i posiadania broni półautomatycznej” z kilkoma wyjątkami, np. gdy chodzi o antyk lub broń obsługiwaną ręcznie. W takim wypadku można wystąpić o pozwolenie na posiadanie takiej broni, choć z drugiej strony jest ono tak naprawdę niezbędne tylko do kupna broni w sklepie. A teraz najlepsze: w przypadku AR-15 jedyną częścią wymagającą pozwolenia jest komora spustowa, czyli do, co udało się wydrukować HaveBlue. Tym niemniej, nawet zakładając, że HaveBlue ma wymagane pozwolenie, tak naprawdę wszystko jedno czy wydrukował sobie wspomnianą część na drukarce trójwymiarowej czy wykuł ze stali. Chodzi raczej o to, że posiadanie takiej drukarki i dostęp do planów AR-15 (do znalezienia w necie) pozwalają na ominięcie wymogu posiadania pozwolenia.

Społeczność fascynatów druku trójwymiarowego nie za bardzo wie, jakie stanowisko zająć wobec HaveBlue i wydrukowanego przez niego karabinu. Kiedy HaveBlue zamieścił swój projekt na Thingiverse, czyli stronie dla projektantów 3D założoną przez gości z MakerBot, część społeczności zareagowała wrogo. Obowiązujące na Thingiverse zasady dotyczące wrzucania na stronę projektów broni ulegały zmianom na przestrzeni czasu i ostatecznie twórcy portalu postanowili odradzać taką działalność zamiast jej zabraniać. – Mieliśmy tu już wiele sporów na temat tego, czym jest broń. Ogólnie wolelibyśmy, by użytkownicy nie zamieszczali na stronie projektów broni, ale nie zamierzamy regulować tej kwestii… chyba że stanie się to nielegalne, a póki co nie jest – powiedział założyciel MakerBot Bre Pettis w zeszłorocznym wywiadzie dla TechCrunch.

Decyzja co dalej z tym fantem pozostaje w rękach Biura ds. Alkoholu, Tytoniu, Broni Palnej oraz Materiałów Wybuchowych (ATF), a także zapewne Kongresu. Kilka lat temu, gdy technologia pozwalająca na wytworzenia niemal wszystkiego z odpowiednich surowców w oparciu o cyfrowe modele generowane przez komputerowo wspomagane programy do projektowania kosztowała dziesiątki tysięcy dolarów, sprawy najpewniej w ogóle by nie było. Ponieważ jednak ceny drukarek trójwymiarowych ostatnio spadły i urządzenia te stały się łatwiej dostępne, dziś niemal każdy może sobie na nie pozwolić. Ponadto postęp technologiczny wkrótce umożliwi drukowanie kompletnych karabinów po kosztach surowców. Niech żyje Druga Poprawka, mówią entuzjaści broni palnej. Nie o to chodziło ojcom-założycielom, odpowiadają wszyscy pozostali.

Aktualizacja: HaveBlue skontaktował się ze mną, by wyjaśnić kilka spraw dotyczących wydrukowanego przez niego karabinu. Ogólnie rzecz biorąc, przede wszystkim chodzi o to, że na żadnym etapie projektu nie doszło do złamania prawa. HaveBlue zaznaczył również, że cały proces jest o wiele bardziej skomplikowany niż załadowanie pliku i wciśnięcie przycisku „Drukuj”. Plik, którego użył, wymagał przetworzenia w celu „wzmocnienia obszarów krytycznych”, zaś samo drukowanie zajęło 30 godzin. Kolejnym etapem było dopracowywanie szczegółów komory spustowej oraz oczywiście złożenie karabinu. Do tego w odróżnieniu od oryginalnego AR-15 broń wydrukowana przez HaveBlue nie jest karabinem szturmowym.

Tym niemniej, wszystko odbyło się z poszanowaniem prawa. Jak wyjaśnił mi HaveBlue, w jego Stanie nie jest wymagana licencja na wytwarzanie broni, które jest tam popularnym hobby. – Wielu rusznikarzy-amatorów przede mną wytwarzało w domu broń palną. Każdy z nas przykłada wielką wagę do obowiązujących zasad, a realizując się w naszym hobby zawsze przestrzegamy prawa. W moim przypadku jedyną różnicą było to, że w procesie wytwórczym użyłem nietypowej maszyny – mówi HaveBlue.

via Motherboard