FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Ranking piosenek na Euro 2012

Euro 2012 będzie się odbywało w Polsce, czy się to komuś podoba czy nie. Stadiony, drogi, Grzegorz Lato i tak dalej, cokolwiek. Chciałem zwrócić uwagę na podlejszy fragment tej całej awantury.

Euro 2012 będzie się odbywało w Polsce, czy się to komuś podoba czy nie. Stadiony, drogi, Grzegorz Lato i tak dalej, cokolwiek. Chciałem zwrócić uwagę na podlejszy fragment tej całej awantury. Razem z turniejem jest organizowany konkurs na „przebój mistrzostw”. W tym żenującym spektaklu uczestniczy PZPN oraz Radio Zet, organizacje o podobnym poziomie moralnym. Abstrahując od sensu wybierania przeboju, nad całością tego, na szczęście zamkniętego, wydarzenia unosi się gorszy smród niż w domu świętej pamięci Violetty Villas. Nie mogę uciec od wrażenia, że patronem kulturalnym całej sprawy jest Rudi Schubert, człowiek łączony nieodmiennie z gnojówką intelektualną i symbol żenady od dobrych paru lat. Mój prawnik powiedział bym nie pisał tego co mam napisać, ale mój prawnik ma sprawę za obnażanie się przed nieletnimi więc nie jest zbyt wiarygodny. Gdyby ludzie byli chorobami, Rudi Schubert byłby rakiem od którego rosną włosy na czole.

Reklama

Oprócz kawałków wybieranych wątłą mocą intelektualną słuchaczy Radia Zet, mamy także oficjalne, narzucone „hity”, oddolne inicjatywy, a także najzwyklejsze przejawy ciężkiej deluzji i słabej opieki psychiatrycznej. Wszystkie łączy tematyka pszenno-buraczana o zabarwieniu futbolowym. Szanse, że którykolwiek przejdzie do historii i stanie obok chałtur autorstwa Rickyego Martina, Shakiry czy nawet śp. Nelly Furtado są żadne, ale nie możemy pozwolić takiej pokracznej paradzie narodowych przywar odejść w niepamięć. Postanowiłem więc przyjrzeć się im wnikliwie, przyjemność porównywalna z dokumentowaniem rozjechanych jeży przy drogach albo rozjechanych jeży u tirówek (też przy drogach). Większość z nich posiada teledyski, więc oprócz potraktowania uszu gorącym żelazem, musiałem też od czasu do czasu zakroplić sobie oczy płynem do czyszczenia rur.

Zanim przejdę do opisywania poszczególnych utworów, kilka zasad. Po pierwsze: jestem fanem piłki nożnej. I to nie tak ironicznie-noszę-koszulkę-Wolverhampton-i-idę-na-mecz-Bałtyku-po-zżarciu-kwasa. Jestem tak na serio, co wyklucza mnie automatycznie z hipsterskiej nacji. To, i regularne posiłki zawierające błonnik w innej postaci niż filtr od kiepa. Secundo: Nie jestem hejterem ludzi, którzy nie rozumieją piłki nożnej. Jeśli to nie jest twoja para trampek, spoko. Moim zdaniem nie ma nic bardziej męskiego niż 22 spoconych, dobrze zbudowanych mężczyzn ocierających się w walce o wypełniony powietrzem świński flak. Tak uważam, i niech na Twoją opinię nie wpłynie to, że wychowywałem się w salonie fryzjerskim. Third: Jebać PZPN.

Reklama

Na potrzeby tego rankingu musiałem wymyślić całkiem nowy system kwalifikacji. Ułożyłem utwory od złego do najgorszego. Żeby nie było wątpliwości – tutaj nie ma zwycięzców. Wszyscy przegrali. My, wykonawcy, ich rodzice, polska i ukraińska piłka nawet cholerna Monika Olejnik. Ale kolejność na tej drodze wyłożonej odchodami musi być jakoś ustalona, stąd współczynnik skurwiałości. To nowy, rewolucyjny system w którym można naukowo zmierzyć jak bardzo coś należy do gorszej części ludzkości. Jeśli jest niski, obiekt jest na poziomie zapasów w kisielu między dwoma dziewczynami z łączną liczbą zębów poniżej trzynastu. Jeśli jest wysoki, jest jak ludzki chów wsobny. Przy każdym wpisie znajdziecie liczbę w przedziale 1-10. I to tyle.

#1 Oceana - Endless Summer

No co Wy? Nie znacie Oceany? Nic dziwnego. Z taką nazwą spodziewałem się aquaparku, a nie człowieka. Pani pochodzi z Niemiec, a na jej stronie wita nas David Hasselhoff. Właściwie to powinien być koniec recenzji tego płaskiego jak głos Ewy Farny utworu, przypominającego odrzut z albumu Alcazar. Pochylmy się jednak nad teledyskiem, bo jest to też w jakiś sposób karykaturalny obraz nieodpowiedzialności fiskalnej niektórych europejskich krajów. Ekipa pojeździła sobie po świecie, na pewno wydała mnóstwo pieniędzy, ale przydało się to jak szczoteczka do zębów o konsystencji sflaczałego penisa. Mamy jakiś bar nad morzem, do którego zagoniono karaibskich z wyglądu statystów by oglądali urywki meczy i popijali drinki z kokosa. Jeśli nie przemawia do Ciebie z tego wierzba płacząca, orzeł biały i skarpetki do sandałów, bardzo mi przykro – oddaj paszport do najbliższego posterunku policji.

Reklama

Na szczęście przelatujemy szybko do kraju nad Wisłą, po to by obejrzeć jak wygląda most we Wrocławiu i zobaczyć sfory skaczących dzieciaków. Do występu w tym chłamie zachęcili ich zapewne tekstem: „Hej dzieci! Chcecie zobaczyć czarnoskórą osobę NA ŻYWO?”. Twarzą polskiej części tego rozbuchanego potwora jest Robert Lewandowski, którego bardzo cenię, ale ma chłopak tyle charyzmy co kanapka z pomidorem. Twarzą ukraińskiej części jest nikt, może na Wschodzie mają więcej rozsądku, albo nie znaleźli nikogo trzeźwego.

Ostateczny wynik: 4 - jedyny, który przesłuchałem w całości, choć prawie półtorej minuty z pięciu poświęcone jest na reklamę nowej płyty pani Oceany. Nazywa się „My House”. Na pewno ciekawy materiał o życiu.

Bonus: Trzy podróby Kanyego Westa, skaczące po jakiejś plaży. Chciałbym ich spotkać i spytać na co wydali kasę za takie upodlenie.

#2 Liber feat. InoRos - Czyste Szaleństwo

Och, Liber. „Raper” z Obornik Wielkopolskich musiał się tu pojawić. Znany fan piłki kopanej, jego utwór to „pierwszy singiel zapowiadający "piłkarski" album Libera - Magia Futbolu”. Cytat za opisem na kanale Youtube liber2012official. Prowadzonego nie dość, że przez dyslektyka to na dodatek idiotę, który nie potrafi usunąć „avi” z tytułu. Ale wracając do samej piosenki. Jest koszmarna. Liber sadzi dyrdymały i jakimś cudem udaje mu się wstawić swoje kosmate, pedofilskie skłonności do piosenki o piłce nożnej. Na początku gdy usłyszałem rym „Dziś Europa ma jeden głos, takie coś zdarza się ino roz” zakrztusiłem się, mimo że nie miałem nic w ustach. Pomyślałem: „Liber spadł ze schodów i teraz jest certyfikowanym kretynem”. Później dowiedziałem się, że współwykonawca nazywa się InoRos. Zdania nie zmieniłem, ale uznałem, że spadli z tych schodów we dwójkę. InoRos to niby zespół, ale liczy się i tak pajac przebrany bardziej stereotypowo od białego misia z Krupówek. Słyszałem, że po tym utworze wściekli Podhalanie znaleźli jego rodzinę i zakopali ich żywcem. Ale to tylko plotka, więc nie pociągajcie mnie do odpowiedzialności karnej za takie pierdoły. Prawdą jest że znalazłem numer telefonu do menedżerki tego szatańskiego zespołu (jest na fejsie) i wysłałem SMS: „Pani Aneto. Proszę poderżnąć im gardła we śnie. Wiem, że pani chce. My też”. Czekam na odpowiedź.

Reklama

Teledysk to jarmarczny kolaż szesnastoletnich laseczek, dzieci, strażaków, górali i chamskiego product placement „Glamour”. Nawet nie mieli pieniędzy na licencjonowaną przez UEFA piłkę, więc kopią jajowatym gównem kupionym koło cmentarza w Obornikach Śląskich. Najsmutniejsze? „Basista” ma rękawiczki z palcami kościotrupa, które nosiłem w gimnazjum. Brawo stary, wygrałeś jako artysta i jako człowiek.

Ostateczny wynik: 6 - wyobraź sobie połączone danie kuchni wielkopolskiej, góralskiej oraz meksykańskiej, wyrzygane na chodnik i jedzone przez psy z liszajami na pyskach. Wyobraziłeś sobie? Jest znacznie gorzej.

Bonus: Pracownik stacji benzynowej. Ten facet pewnie pali „Mocne” i pierdoli system.

#3 MC Sobieski - Polska Walcząca

Nie mam zwyczaju śmiać się z opóźnionych umysłowo. Przed przygotowaniem wiwisekcji tych śmierdzących zwłok, musiałem więc ustalić czy pan MC Sobieski ma stwierdzone medycznie niedotlenienie mózgu. Nie pomógł jego własnoręczny opis na YT: „Pochodzę z Kalisza i tam mieszkam, od wielu lat amatorsko zajmuję się muzyką.” Ale po przejrzeniu wielu, wielu, wielu nagrań tego dżentelmena mogę stwierdzić, że będę w stanie wyrwać mu nowy otwór w dupie a później spojrzeć w lustro. Do jego twórczości najlepiej pasuje słowo „pomyłka”. Zdaje ci się, że to żart, ale nie. To nie dowcip. Ten człowiek taki jest. Od czapeczki z daszkiem elegancko wymodelowanym nocnym trzymaniem w szklance po okulary Dżian Marko Dżianini na dwudniowym zaroście skończywszy pan Sobieski jest artystą prawdziwym, mocno stąpającym po ziemi i skromnym. Aha, także gównianym.

Reklama

Gdzie tu zacząć. Cały „utwór” trwa jakieś milisekundy, dosłownie szesnaście wersów. Mogę się założyć, że napisał to na jednym posiedzeniu, jeśli nie to ma krótsze zwoje mózgowe niż ścieżki rowerowe w Kaliszu. Tekst przywołuje niesprecyzowanych powstańców oraz wezwania do „Białego orła, który wzleci nad słabość”, bo tak przykazał „jeden naród”. Wszystko to oprawione fragmentami meczów z Niemcami, bo subtelność to dla MC Sobieskiego pewnie tylko nazwa zapachu Brise. Który musi wciągać regularnie, jeśli produkuje strofy pokroju „wiara, upór, męstwo, siła!”. MC Sobieski to przykład jakby wyglądało nasze społeczeństwo, gdyby Antoni Macierewicz miał rację.

Ostateczny wynik: 7 - całość to leniwa, nadęta kupa. Szkoda czasu. Patryk! Oddawaj mi moją minutę i trzydzieści dziewięć sekund.

Bonus: Mapa Polski z GoogleMaps. Klasa w każdym calu. Czapki z daszkiem z głów.

#4 Poparzeni Kawą Trzy - PiłkarSKA

Jedyną gorszą rzeczą od niezamierzonej parodii, jest zamierzona parodia, która nie trafiła nawet w okolicy. Posłużę się metaforą. Jeśli twórcy tego kawałka ścierwa chcieliby się przewrócić, nie trafili by w ziemię. Same nazwiska kojarzone z tym gniotem mówią wszystko: Wojciech Jagielski, którego ostatnią zabawną rzeczą w życiu była borelioza oraz Rafał Bryndal, który wygląda, jak się nazywa. Oczywiście powyższe to żart, niech się panowie na mnie nie obrażają, bo pewnego dnia będę musiał ich i tak prosić o pracę. Także gratulacje panowie, odpowiednio, ładnej żony i eleganckich okularów. Nie mogę niestety przepuścić tej skurwiałej próby dossania się do publicznych pieniędzy. Zapłaciłem kiedyś podatek, co prawda akcyzowy, ale uprawnia mnie to do powiedzenia „no pasaran” takim zapędom.

Reklama

Zacznijmy od tego, że mamy do czynienia ze ska, więc muzyką dla ostatecznych przegrańców. Jeśli dźwięk odtwórczej sekcji dętej i pseudoskocznej melodii nie wprawia cię w morderczy szał, brawo, dostałeś miejsce w akademiku. Musisz je tylko dzielić z dokwaterowanym Hiszpanem z Erazmusa oraz kolekcją kaset Kultu twojego współlokatora. Utwór jest na dodatek złamany fatalnym refrenem, przez który mało co nie skręciłem podczas słuchania do rowu. Na szczęście skończyło się na strachu i potrąceniu pieszego, więc nic się nie stało. Opisując utwór w trzech słowach: martwe szczeniaki. Gówno.

Osobną sprawą jest teledysk. Myślę, że jest gdzieś ustawa regulująca traktowanie żuli jak przedmioty i ten klip łamie wszystkie jej postanowienia, ze spisem treści włącznie. Mam na myśli dwóch meneli na tle umazanego powieszonymi znakami Polonii Warszawa muru oraz tego brodatego śmieciarza ubranego w płaszcz, okulary przeciwsłoneczne i kowbojski kapelusz. Odmawiam przyjęcia do wiadomości, że miałby to być Walker, Texas Ranger. Nie. Idźcie się jebać.

Cała reszta to „niezwykle zabawne” błazeństwa na tle zielonego ekranu oraz „Ej, Maniek weź kamerę i nakręć kogoś tam.” Ze szczególnym naciskiem na polityków. Ha, kurwa, ha. Ostatni raz tak się śmiałem, jak trzymałem moją umierającą ciocię za rękę. Wybaczam Ryszardowi Kaliszowi, i to tylko dlatego, że kiedyś mogliśmy obejrzeć w telewizji jak gra w piłkę. TO było zabawne, ten utwór jest tak blisko zabawnego jak rozstrzeliwania.

Reklama

Ostateczny wynik: 9 - nienawidzę wszystkiego co stoi za tą piosenką. Gdyby taka postawa miała twarz, naplułbym w nią. Oczywiście w tym scenariuszu jestem smokiem i moje splunięcie ma poważne efekty. Wiecie o co mi chodzi.

Bonus: Disclaimer: „Dziękujemy wszystkim, którzy mieli odwagę i wystąpili w naszym teledysku”. Od siebie dodam, że kolejną odważną rzeczą będzie teraz seppuku.

Bonus 2: Znowu strażacy? Zostawcie ich już w spokoju!

#5 Jarzębina - Koko koko Euro spoko czy jak to się to do chuja pisze.

Wiedzieliście, że to się tu pojawi. „Ale dlaczego, przecież to są śmieszne panie, one tak nie na serio? Takie tam głupoty, nie?” zapytacie. Otóż nie. To, że przebierzesz się za białą zakonnicę, nie oznacza, że możesz bredzić bez sensu. Musisz przebrać się za czarną zakonnicę i wtedy nazywa się to wiara katolicka. „Ale przecież one są ludowym zespołem, to ma podłoże takie wiejskie.” Nie. Co to za różnica, ja też mieszkam na wsi i nie noszę łapci z łyka, ani nie ganiam za Rosjanami z kosą. Biegam za nimi bo nie chcą mi oddać za spirytus. Iwan, jeśli to czytasz, długi trzeba płacić. A wracając do tematu tłumaczenie, że coś jest koszmarne z innych niż zazwyczaj powodów jest jak mówienie, że wujek Andrzej dotyka dzieci, ale nie dlatego, że go to podnieca, tylko z nudów. „Ale to jest taki guilty pleasure, dlaczego nie możesz tego docenić ironicznie?” zapytacie zaciągając opiętą rurkami nogę na nogę i podkręcając wąsa. Właśnie tu jest sedno tematu. Dla Was to będzie ironiczne i śmieszne.

Dla mnie to będzie rzeczywistość. Gdakająca, śmierdząca jajem i czosnkową kiełbasą, podlana cienkim piwem. Spocona, napierająca ze wszystkich stron, niedogolona, w mokasynach i z pomalowaną twarzą. Zachrypła i bekająca, opalona na brąz, bezmózga i kibolska. Otóż tak się składa, że idę na mecze Euro. I będę słyszał tę piosenkę. Na pewno będę pijany. I w pewnym momencie słabości wywołanej zmęczeniem, alkoholem i tłumem, będę to śpiewał w atawistycznym, stadnym odruchu, niczym nasi praszczurowie na sawannach Afryki. Nie będzie w tym nic ironicznego. W tej sytuacji ironia będzie tylko synonimem prasowania koszuli. To będę ja. I to ja wrócę do domu, zniszczony jak Drezno, spojrzę w lustro mętnym spojrzeniem. I będę szczerze nienawidził tego człowieka, za jego jaszczurzy umysł i słabą wolę. Tak naprawdę nie przeszkadza mi Jarzębina. Nie nienawidzę „Koko koko Euro spoko”. Nienawidzę siebie.

Ostateczna ocena: Idę się spić.

Bonus: Dajcie mi spokój.