FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Hej ateiści, japa, proszę

I przestańcie być zarozumiałymi chujkami.

„Ups!” - Christopher Hitchens, 16. grudnia, 2011

Miesiąc temu Salon opublikował mój tekst o wracaniu do kreacjonistycznego muzeum, do którego rodzice zabrali mnie, gdy byłem bardzo młody. Nie był złośliwy, ani pogardliwy, był głównie o ateiście, który w szczery i pozbawiony osądów sposób spogląda na swoją religijną przyszłość i religijną rodzinę. Chciałem pomówić o chrześcijaństwie bez przyjmowania tonu obrażonej arogancji, który wielu nie-chrześcijan przyjmuje w dyskusjach o fundamentalistach. Stawiając sprawę jasno: nie broniłem kreacjonistów, po prostu nie chciałem być strasznym chujem.

Reklama

Oczywiście, wielu innych ludzi chciało być strasznymi chujami. Jak tylko artykuł został opublikowany, sekcja z komentarzami wybuchła spiętą, wysiloną, zarozumiałą retoryką, kiedy ludzie nabijali się z kreacjonistów za bycie ignorantami i obwiniali wspomniane w moim tekście osoby za całe zło kiedykolwiek wyrządzone w imię chrześcijaństwa.

Kilka wybranych cytatów:

„Słyszałem, że eksponaty Betty i Barneya [Rubble'ów, z  The Flintstones] wyglądają jak żywe”.

„Ciekawe, że gdy George Bush twierdził (wierzę, że błędnie), że nienawidzą nas za nasze swobody, masy amerykańskiej populacji są tak prymitywne w swoim myśleniu, jak najprostsi członkowie plemion górskich w Afganistanie, i są prowadzeni przez zamożną klasę kleru, który wykorzystuje ich bezkrytyczność (sic)”

„Niebezpiecznie jest okazywać szacunek wiarom i ideom, które na niego nie zasługują. Na przykład, chrześcijaństwu. Chrześcijaństwo jest odpowiedzialne nie tylko za morderstwa milionów ludzi przez wieki, jest też odpowiedzialne za dzieci zabijane dziś przez 'leczenie wiarą'”. [Po czym zalinkował do swojej strony, bo czemu nie?]

Nic to, że nie demaskowałem chrześcijaństwa, ani nawet go nie popierałem – jeśli powiesz coś tak łagodnego jak „Hej, chrześcijanie, którzy praktykują swoją wiarę; to nie jest coś złego” zostaniesz oblężony przez grupę ludzi, którzy szybko stają się najbardziej irytującą kategorią internautów.  Mówię o podtypie bojowych ateistów, których będę nazywał „redditowymi ateistami”. To kolesie, którzy, o ironio, zaadaptowali nastawienie hardkorowych ewangelików próbujących nawrócić ludzi na peronie metra – nie wystarczy im, że nie wierzą w Boga, chcą się upewnić, że ty też nie będziesz w niego wierzył. Po prostu będąc sobą są najlepszym argumentem przeciw ludzkości.

Reklama

Jeśli chcecie wiedzieć, dlaczego nazwałem ich redditowymi ateistami, rzućcie okiem na subreddit ateizmu. To miejsce w pełni zdefiniowane przez zgorzkniałych, niby-oświeconych ludzi dzielących się „dającymi do myślenia” obrazkami o okrucieństwach religii (praktycznie to samego chrześcijaństwa) i gratulujących sobie nawzajem bycia „oświeconymi”. Z początku strona miała być miejscem, w którym ludzie rozmawiają o ateistycznych ideach, ale zgodnie z przygnębiającym trendem na Reddicie, szybko stoczyła się w bagno niekończących się banalnych klisz, memów i ogólnego anty-intelektualizmu. Właściwie to rywalizują z kreacjonistami w tym, jak wąski jest ich światopogląd. Prowadzili nawet kiedyś kampanię, w ramach której pisali „Dawno, dawno temu…” na pierwszej stronie każdej Biblii znalezionej w hotelach, co jest chyba najsłabszą formą wandalizmu w historii.

W redditowym ateizmie nie chodzi o filozofię czy nawet dorosłe rozmowy; chodzi o doprowadzanie się do stanu toczenia piany z pyska w ideologicznym otępieniu, po czym można czuć się niewinnie zadufanym do końca dnia. Na żadnej z moich wypraw na r/atheism nie widziałem chociaż jednego posta napisanego przemyślanym tonem. Jeśli potrzebujecie więcej dowodów, spójrzcie na te wyśmienite przykłady zrównoważonego wglądu w sprawę. Wychylę się tutaj z szeregu, ale nie uważam, że Ludwig Feuerbach byłby dumny.

Ale słuchajcie, rozumiem to. Gdybym miał 15 lat, kiedy powstało r/atheism, pewnie mieszkałbym w tym ciemnym kącie internetu. Kiedy przechodzisz przez tę fazę, kiedy dopiero zaczynasz czytać dorosłe rzeczy i stajesz się przekonany, że wszyscy poza tobą są idiotami, naprawdę łatwo jest nienawidzić zorganizowanej religii z wielką pasją i założyć, że ludziom z wiarą po prostu nie udało się wszystkiego przemyśleć. Później trochę dorastasz, stając się trochę bardziej samoświadomym i może oddalając się trochę od obmierźle religijnych ludzi, których znałeś jako dziecko – w końcu, trafiasz do miejsca, w którym możesz usłyszeć jak ktoś mówi „pomodlę się za ciebie” i po prostu powiedzieć „dziękuję”, zamiast być totalnym gnojkiem. To wszystko zakładając, że nie skończysz robiąc kariery w „debatowaniu” z religijnymi ludźmi, a la Christopher Hitchens czy Richard Dawkins. (Przy okazji, co jest bardziej aroganckie niż zakładanie, że można kogoś racjonalnie namówić do opuszczenia wiary?)

Definiowanie swojego życia przez ulotny antyteizm - innymi słowy, trzymanie się czegoś, w co nie wierzysz - jest nie tylko dość irytujące, jest całkiem uwsteczniające, a w niektórych przypadkach, kulturowo jadowite. Jak na grupę ludzi, która dużo bajeruje o równości i mobilności, zdecydowanie uwielbiają królować swoim „intelektem” nad wszystkimi, którzy odważą się myśleć inaczej. Subreddit ateizmu spełnia się w czuciu się lepszymi od innych; nie chodzi o idee czy prawdę, wolą kwitnąć na tym swoim niby-uczonym szumie. To dlatego Dawkins jest ich piekielną maskotką i wzorem. To dlatego robią zrzuty z Facebooka z wpisami ich religijnych „znajomych”, żeby mogli wyśmiewać plebs ze swojej małej, bezpiecznej gałęzi. Nie ma tu szacunku ani pragmatyzmu, tylko bezdenna, niekończąca się nienawiść.

W pewnym momencie musimy się zapytać: Czy nienawiść kiedykolwiek doprowadziła do czegoś rozwojowego? Czy redditowi ateiści naprawdę myślą, że zmieniają świat? Sądząc po ich arogancji, nie wątpię w to. Jest na świecie efektywny sposób szerzenia wiedzy, to nim nie jest. Oczywiście braterstwo r/atheism jest raczej nieszkodliwe, ale wydaje mi się, że mówię w imieniu wszystkich innych osób na świecie: Ludzie, zamknijcie się kurwa na chwilę, proszę. Czy jakikolwiek problem w waszym mniemaniu rozwiązujecie swoimi tyradami, komiksami i demotywatorami? Nie, nie robicie tego.