Rolnicy ruszyli na Warszawę

FYI.

This story is over 5 years old.

Newsy

Rolnicy ruszyli na Warszawę

"Naszym ministrem był Andrzej Lepper, któremu teraz powinno się stawiać pomnik"

„Chcemy wolności, sprawiedliwości i opłacalności produkcji". Wczoraj (10 lutego) w mediach pojawiła się informacja o tym, że tłumy rolników na ciągnikach, traktorach i innych pojazdach pojawią się na ulicach Warszawy. Wyjadą też na drogi w Polsce, by blokować przejazd samochodów. Wypowiedziano „wojnę" Ministerstwu Rolnictwa i jego przedstawicielowi, Markowi Sawickiemu.

„Rolnik powinien mieć otwarte drzwi do swojego ministerstwa", „My nie chcemy tych unijnych milionów. My chcemy normalnie i uczciwie pracować" - m.in. takie hasła padały dzisiaj z ust wzburzonych rolników przed Ministerstwem Rolnictwa w Warszawie. Ich apel był skierowany do ministra rolnictwa, Marka Sawickiego, o zwiększenia cen skupu m.in: żywca, zbóż, wieprzowiny i mleka.

Reklama

Pierwsi protestujący pojawili się po godzinie 10. Rolnicy przyjechali z różnych części Polski, województwa zachodnio-pomorskiego, podlaskiego, lubuskiego itd. W tym czasie w stronę Warszawy zmierzało kilka tysięcy rolniczych związkowców na traktorach i w autokarach. Szef rolniczego OPZZ Sławomir Izdebski wielokrotnie powtarzał, że resort rolnictwa kpi z polskiej wsi. Tuż przed wejściem do ministerstwa na długo wyczekiwane rozmowy stanowczo ogłosił, że stworzono 13 postulatów, z których 3 są nie do obalenia i gdy nawet jeden z nich nie przejdzie dalej, rozmowy zostaną przerwane. Dotyczą one odszkodowania za szkody dokonane przez dziki na polach uprawnych oraz zwiększenie ceny skupu trzody chlewnej i mleka.

Za niewykonanie przez Sawickiego obietnic, jakie złożył już rok temu, rolnicy domagali się jego dymisji. Tłum skandował pod jego adresem: „Frajer" i „Świnia". Pojawiła się również karykatura ministra, przedstawiającego go jako dzika z napisem „Świnia z Podlasia".

Rolnicy z tego regionu, którzy wypowiadali się podczas manifestacji jednogłośnie mówili, że wstydzą się tego, że ich minister pochodzi z Podlasia. Mówili: „Panie Sawicki, bo nie mogę Pana nazwać ministrem. Zapomniał Pan o nas. Naszym ministrem był Andrzej Lepper, któremu teraz powinno się stawiać pomniki". Wielokrotnie powtarzali też, że pieniądze jakie powinny zostać przekazane na pomoc rolnikom wydaje się na bezsensowne cele, takie jak pomoc Ukrainie: „Polska nie chce pomagać rolnikom, ale ma 100 milionów, aby przekazać je na pomoc Ukrainie". Niestety po kilkudziesięciu minutach szef OPZZ, Sławomir Izdebski wyszedł z Ministerstwa Rolnictwa i poinformował, że rozmowy zostały przerwane. Zagroził, że: „Ten rząd pozna siłę rolników. Minister Sawicki musi odejść. W przyszłym tygodniu 100 tysięcy ludzi stanie w Warszawie". Po rozmowach zgromadzeni odśpiewali Hymn Polski i Rotę.

Reklama

Niestety manifestacja nie skupiła się jedynie wokół rolnictwa i problemów tego resortu. Pojawili się ludzie z kręgów partyjnych, jeden mężczyzna niósł flagę z napisem: „Stare Babice. Prawo i sprawiedliwość" . Pojawili się również starsi ludzie z dużym transparentem „Gender + Konwencje (dotyczy to niedawno przyjętej konwencji przeciwko przemocy wobec kobiet i przemocy domowej) to Ebola". Jedno jest pewne, rolnicy nie zaprzestaną walki. To dopiero początek. Mają pewność, że wraz z nimi walczyć pójdą górnicy, lekarze, nauczyciele i pielęgniarki. Związkowcy zademonstrowali dzisiaj swoją siłę. Natomiast mieszkańcy Warszawy mają dosyć manifestacji niezadowolenia na ulicach swojego miasta: „Do tego są sale konferencyjne, dyskusje, a nie wjeżdżanie do miasta ciągnikami. Niech protestują, ale u siebie" - powiedział mężczyzna, którego spotkałam na ulicy, blisko demonetaryzacji.