FYI.

This story is over 5 years old.

Kultura

W bogatych krajach arabskich pokojówki są traktowane jak niewolnice

Zmiany po 21 godzin, nękanie i wykorzystywanie seksualne – dla tysięcy kobiet w państwach arabskich, zawód pokojówki to dużo więcej niż mycie podłogi

W marcu 2015 r. nagłówki gazet obiegła wiadomość o saudyjskim księciu, który napastował seksualnie pokojówkę – a tym, które odrzuciły jego zaloty, groził śmiercią. Kiedy został poproszony o pohamowanie się, krzyczał: „Jestem księciem, robię co mi się podoba!".

Arabia Saudyjska nie jest jedynym krajem, w którym pomoc domowa (w większości kobiety) musi pracować w tak odrażających warunkach. Nie tylko książętom wydaje się, że mogą robić, co chcą. Takie przypadki są wręcz normą w pełnym wyzysku przemyśle służby domowej – od Libanu i Kuwejtu aż po Katar.

Reklama

W 2014 roku Human Right Watch (organizacja non-profit) przesłuchała 99 kobiet pracujących w Emiratach Arabskich jako pomoc domowa (w samych Emiratach mieszka około 146 tys. służących). Większość z nich zgłosiło znaczną liczbę nadgodzin, za które nie dostają pieniędzy. Inne kobiety zamykano w domu pracodawcy, bez jedzenia i snu. 24 kobiety zgłosiły napaści fizyczne lub seksualne.

Balqesa Maalim, która jest funkcjonariuszem w Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (czołowa międzyrządowa organizacja), opowiada nam o kenijskiej służącej, która pracowała w Libanie. „Pracodawca wylał jej na głowę butelkę wybielacza, po czym groził odesłaniem jej do domu w pudle, ponieważ za wolno sprzątała łazienkę". Inna kobieta została postawiona przed potwornym wyborem „Seks z szefem lub śmierć".

„Miałam 33 lata, kiedy zaczęłam pracować w Jeddah [miasto portowe w Arabii Saudyjskiej]", mówi Norhana Abu, Filipinka, pochodząca z Manili. „Mój mąż miał słabo płatną pracę – czasem pracował, czasem nie. Chciałam mieć pieniądze, aby posłać dzieci do szkoły", wyjaśnia.

Śródmieście Dubaju: Zjednoczone Emiraty Arabskie zamieszkuje prawie 146 tys. pracownic domowych. Zdjęcie: Yuanyuan Xie via Stocksy

Czy przed wyjazdem wiedziała o niebezpiecznych sytuacjach, które mogą ją spotkać w tej pracy? „Słyszałam o gwałtach i o tym, że możesz pójść do więzienia, jeśli masz chłopaka albo wyjdziesz na miasto bez nakrycia głowy", odpowiada. „Wiele moich sąsiadek było tam przede mną, część wróciła z dzieckiem lub w ciąży. Niektóre znalazły chłopaków, niektóre zostały zgwałcone".

Reklama

Pierwsza pracodawczyni Norhany, 60-letnia gospodyni domowa była „bardzo miła". Kłopoty zaczęły się, kiedy fizjoterapeutka jej szefowej zapytała, czy może ją pożyczyć, ponieważ jest w ciąży i potrzebuje pomocy w domu.

„Ta fizjoterapeutka zamknęła mnie w domu", mów Abu. „Szła ze mną, kiedy chciałam wysłać pieniądze rodzinie, szła ze mną, kiedy chciałam obciąć włosy. Chodziła ze mną nawet do sklepu po drobne rzeczy".

Abu opowiada, jak ciągłe pranie i zmywanie spowodowało u niej przewlekłą egzemę. „Aby się wykąpać, musiałam ubierać rękawice, ponieważ moje poranione ręce bezustannie krwawiły", opowiada. „Nie miałam prawa odpocząć. Nie spałam. Nie przysługiwał mi dzień wolny". Abu wróciła do swojej dawnej szefowej, ale uciekła podczas wycieczki do Londynu i od tej pory jest niezależna.

Wielu przypisuje takie traktowanie pracowników systemowi Kafala, który obowiązuje w bogatych państwach Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Kuwejcie. Prawo to wiąże pracownika z pracodawcą systemem sponsoringowym, który zabrania zmiany pracy bez zgody szefa. „Przez to pracodawcy czują, że sprawują całkowitą kontrolę nad służącą i nie muszą tłumaczyć się z niegodnego traktowania", Maalim wyjaśnia.

Prawo niestety rzadko stoi po stronie pokojówek. Międzynarodowa Organizacja Pracy (ILO), będącą specjalistyczną agencją Narodów Zjednoczonych odkryła, że na całym świecie prawie 30 procent) służących pracuje w krajach, w których nie obowiązują ich szefów żadne prawa. Nie obejmuje ich również ochrona pracy – zero dni wolnych, brak płacy minimalnej. Nie dostają pieniędzy za nadgodziny i nie pracują w jasno wyznaczonych granicach czasowych.

Reklama

Zaraz po przyjeździe pracodawca zabiera paszport swojej pracownicy, aby nie uciekła. Chociaż taki proceder jest nielegalny, stał się już normą, głównie dlatego, że władze w większości krajów arabskich przymykają na niego oko. Gdyby nawet któraś ze służących próbowała uciec (nieważne, przed jakimi okrucieństwami) zostałaby zatrzymana i deportowana. „Nie mamy żadnych praw. [Pracodawcy] mogą robić, co chcą. Nie możemy nic powiedzieć, nasze usta mają milczeć", mówi Abu.

„Wielu pracodawców zamyka domy na klucz, więc kiedy te kobiety próbują się wydostać – nieraz wychodzą oknami, ryzykując życiem… Niektóre doznają poważnych obrażeń. Nawet jeśli uda im się uciec, mogą zostać aresztowane na ulicy", wyjaśnia Rothna Begum, badaczka praw kobiet w Human Rights Watch. „Jeśli pójdą na komisariat ze skargą, najprawdopodobniej zostaną aresztowane [zamiast pracodawcy]. Z założenia, winna jest służba domowa".

W większości przypadków nawet ambasady nie są w stanie pomóc. „Jedyne, co możesz zrobić po ucieczce to biec jak najszybciej do swojej ambasady. Nie wszystkie będą mogły cię przyjąć", mówi Begum. „Wielu ambasad po prostu nie ma w innych krajach. Jeśli nawet jakaś się znajdzie, najczęściej każe wrócić na następny dzień. W przypadku uciekinierek, które nie mają dokąd pójść, to powrót do aresztu".

Władzą w tym uprawnionym przez mężczyzn świecie jest wasta – arabskie słowo znaczące dosłownie „koneksje" czy „siłę". Pracownice domowe takich koneksji nie mają.

Reklama

W ankiecie przeprowadzonej wśród pracownic domowych Arabii Saudyjskiej uczestniczki radzą, że w poszukiwaniu pomocy nie warto uciekać na policję , ponieważ pracodawca i tak będzie w stanie przekupić funkcjonariusza lub pracownika ambasady. W większości krajów arabskich seksizm i system patriarchalny tworzą środowiska, które przypominają raczej elitarne kluby dla mężczyzn. Władzą w tym uprawnionym przez mężczyzn świecie jest wasta – arabskie słowo znaczące dosłownie „koneksje" czy „siłę". Pracownice domowe takich koneksji nie mają.

„Nie dostawałam wypłaty przez 9 miesięcy i nic nie mogłam powiedzieć. Kiedy wygasła moja wiza, pracodawca przyprowadził mnie na komisariat i oskarżył o coś, czego nie zrobiłam", mówi Mirasol Zamora, Filipinka, która pracowała jako pomoc w Kuwejcie. „Próbowałam wnieść skargę, ponieważ wykorzystała mnie, nie płacąc pensji. Nikt mnie nawet nie wysłuchał. Wsadzili mnie do więzienia na sześć miesięcy, po czym zostałam deportowana. O pieniądzach mogłam zapomnieć, jak i o sprawiedliwości".

Nie tylko prawo obowiązujące w krajach arabskich jest źródłem problemu. Sherifa Zuhur, naukowiec z Centrum Badań nad Bliskim wschodem w Uniwersytecie w Kalifornii zauważa: „W Arabii Saudyjskiej, jak w większości krajów Arabskich tradycja niewolnictwa wciąż istnieje. To kultura prawa własności nad ludźmi – począwszy od swoich dzieci i żonę po kobiety w rodzinie czy pracowników".

Reklama

„Niewolnictwo" to mocne słowo w dzisiejszych czasach, ale społeczeństwo arabskie zbudowano na patriarchacie , posłuszeństwie i delegowaniu obowiązków. Jako kobieta urodzona w Egipcie i wychowana w Londynie widziałam to na własne oczy. Chociaż byłam wychowana w liberalnej rodzinie, znam obyczaje i ideologie potwierdzające to przekonanie wyższości mężczyzn. Władza, jaką mężczyźni mają nad kobietami, objawia się od samego początku ich życia. Wolność córek, niezależnie od wieku, jest bardzo ograniczona. Wiele moich (ponad dwudziestoletnich) koleżanek nadal przestrzega godziny, o której muszą wrócić do domu a większość swoich zamiarów uprzednio raportuje braciom lub ojcom. Jedna znajoma nawet nie ma kluczy do własnego domu – za każdym razem musi dzwonić, tłumacząc gdzie i z kim była, zanim rodzina wpuści ją do środka".

Nic dziwnego, że żony, w zamian za takie traktowanie, delegują obowiązki pracownicom takim jak Norhana Abu czy Mirasol Zamora. W Arabskim świecie wszystko jest dostępne i łatwe do zdobycia. Nawet McDonalds, apteki czy sklepy spożywcze dostarczają produkty pod same drzwi, co tylko ułatwia przekonania, że wszystko może zostać zrobione za ciebie. „W pewnym sensie uważam, że dostępność tworzy wyobrażenie, że wszystko może być za nas zrobione", mówi Maalim. „To mentalność typu »Jeśli ktoś inny może to zrobić za ciebie, po co masz to robić sam?« Ta logika sprawia, że ludzie nie patrzą na pokojówkę, kucharkę, sprzątaczkę czy kierowcę jak na człowieka, a zaledwie usługę".

Reklama

Bardzo ciężko jest rozmawiać z ustawodawcami, którzy chcą rozmawiać o służbie domowej, żeby chociaż uznać ich prawa… ich praca jest wartościową pracą.

Nadużycia władzy to zjawisko uniwersalne i dotyczy całego świata. Niewolnictwo, od początku świata było obecne tam, gdzie żyli ludzie. Każdy z nas pamięta długą i krwawą historię handlu niewolnikami w Ameryce. Nie zapominajmy, że w świecie arabskim to się dalej dzieje. W zeszłym roku, w Singapurze Akcja Humanitarna ds. Migracji Ekonomicznej (HOME), która zajmuje się wspieraniem pracowników domowych, odnotowała 97 przypadków fizycznego znęcania, 19 przypadków wykorzystania seksualnego oraz 333 przypadki słownego lub psychicznego znęcania się nad pracownikiem. W Gwinei dziesiątki tysięcy dziewczynek pracuje jako służba domowa za mniej niż pięć dolarów miesięcznie.

„Warunki pracowników służby domowej w krajach pierwszego świata polepszyły się, bo wyzwolono niewolników oraz powstał ruch w obronie praw obywatelskich. Do tego doszły kary nałożone przez rządy oraz pozwy, dzięki którym te wykroczenia ujrzały światło dzienne", argumentuje Zuhur. „To nie dzięki dobrej woli losy tych ludzi poprawiły się".

Czy to znaczy, że jeśli kobiety zaczną domagać się swoich praw, kraje arabskie dotrzymają kroku reszcie świata? Nawet w Egipcie, który przecież nie należy do Arabii Saudyjskiej (gdzie kobieta nie może prowadzić samochodu czy opuścić kraju bez pisemnej zgody męża), 99,3 procent Egipcjanek padło ofiarą napastowania seksualnego (raport „Kobiety" przeprowadzony przez Organizację Narodów Zjednoczonych w 2013). Jeśli mężczyźni nie szanują swoich żon, sióstr czy córek, jak mają w ogóle rozważyć równe traktowanie innych kobiet, imigrantów czy pracowników? Ci ludzie, jak twierdzi Begum, od samego początku skazani są na dyskryminację z każdej strony.

Reklama

„Cały ten wyzysk kobiet, emocjonalne czy psychiczne znęcanie się – to wszystko później odreagowuje się na pracownicach", wyjaśnia Zuhur. Zauważa również, że największa część nadużyć przychodzi właśnie ze strony pań domu. „Dopiero od niedawna, w telewizji można zobaczyć reklamy społeczne pokazujące przemoc w rodzinie. Nawet jeśli aktywiści adresują ten problem, nie ma wyraźne zgody w społeczeństwie. Nie ma sygnału, że wykorzystywanie służących czy kobiet jako złe, czy haniebne".

„Trudno jest znaleźć ustawodawcę, który chętnie porozmawiałby o pracownikach i ich prawach. Jeszcze trudniej znaleźć takiego, który uważa, że należą im się jakiekolwiek prawa, a ich praca jest wartościowa", mówi Begum. „Nie rozumieją, jak można porównywać pracownicę domową do zwykłego pracownika. Podczas gdy służące wychowują ich dzieci, myją okna i zajmują się całym domem, ci ludzie nie uważają ich pracy ani za prawdziwą, ani za specjalnie ciężką… Ogrom pracy i wysiłku, jaki te kobiety muszą wykonać, nie spotyka się z żadnym uznaniem, nawet szacunkiem".

Oczywiście, nie każdy mieszkaniec świata arabskiego traktuje pracownice jak podczłowieka, a takie przypadki nie trafią raczej do wiadomości. W zeszłym roku, będąc na ślubie mojej przyjaciółki zobaczyłam na policzkach ich służącej łzy radości, kiedy para młoda poprosiła ją do tańca. Pracowała dla nich od kilku dekad – nie raz sama wycierała łzy z jej policzków, trzymała za rękę podczas pierwszego dnia szkoły czy pomagała przy zadaniach domowych.

Kilka lat temu brałam udział w kampanii Human Rights Watch „Postaw się na jej miejscu". Ubrałam klasyczny mundurek służącej, ale zachowałam makijaż i biżuterię arabskiej dziewczyny klasy średniej. Dołączyłam do reszty kobiet po to, aby zmienić postrzeganie tego problemu i zmusić pracodawców do myślenia: Przecież to może być moja córka.

Rzeczy tak jakby, zmieniają się na lepsze. W kwietniu w Kuwejcie przeforsowano najbardziej postępową ustawę w (dotychczas nieistniejącym) prawie pracownic domowych – osobom pracującym w domach przysługuje coroczny urlop oraz wynagrodzenie za nadgodziny. Niewątpliwie, jak twierdzi Begum, implementacja tych praw napotka się z pewnym oporem. Mimo wszystko, to duży krok w dobrym kierunku. Wierzy, że te ustawy przyniosą coś dobrego: „Jeśli zaczniemy zmieniać prawo i cały system, pracodawcy dostaną jasny sygnał, że pewne zachowania nie mogą mieć miejsca".

W krajach, w których najwyższą władzę sprawują mężczyźni, a kobietom odebrano wolność, pojęcie hierarchii tylko przyczynia się do umacniania nadużyć. Abu mieszka i pracuje teraz w Londynie, daleko od Jeddah i koszmaru, jakim był poprzedni pracodawca. Pytam ją, dlaczego ona i wiele innych kobiet są tak traktowane. „To bogaci ludzie", odpowiada, „uważają cię za niewolnika, którego nie stać na prawa".