Prawdziwe życie blogera modowego

FYI.

This story is over 5 years old.

Μodă

Prawdziwe życie blogera modowego

Większość ludzi uważa, że są próżni i niewiele wiedzą, z wyjątkiem tego, jak odpowiednio się zakręcić

There is no "why" in fashion, there is only "why not?"

„Nie dzielę życia na modę i niemodę. Dla mnie to jest 600 procent mnie. Tym oddycham, tym żyję”. Tamara Gonzalez Perea. Macademian Girl.

Blogerka nie traci czasu. Właśnie skończyła sesję zdjęciową. Teraz pora na wywiad. Zgrabnie porusza się w wysokich, czarnych kozakach na kilkucentymetrowym obcasie. Krótka, kolorowa sukienka i duży wisior na szyi podkreślają jej latynoską urodę. Z gracją odchyla siatkę fioletowego toczka, odsłaniając twarz o ciemnej karnacji. Czarne oczy błyszczą.

Reklama

‒ Połowa z tych osób, które twierdzą, że blogerki nic nie robią, nie przeżyłaby dnia z mojego życia – mówi Tamara. Za namową, bo nikomu nie chce nic udowadniać, opowiada, jak wygląda jej dzień. ‒ Wstaję o 6 rano, odpowiadam na część maili od firm odzieżowych, reklamodawców, czytelniczek. Szykuję się na sesję, przygotowuję wpis na bloga. Wychodzę na sesję, biegnę na dwa, trzy spotkania służbowe, wracam do domu, odpowiadam na resztę maili. Jest północ. W międzyczasie kończę post, przygotowuję wpis na kolejny dzień. Jest 3 w nocy. Bywa, że obserwuję wschód słońca. Trzy godziny snu. Pobudka.

Gdy Tamara chodziła do szkoły, nie zapowiadało się, że kiedyś całe swoje życie poświęci modzie.

‒ Byłam typową chłopczycą – opowiada. ‒ Nosiłam luźne spodnie, łaziłam po drzewach. Włosy: kołtun na kołtunie. Mama groziła, że mi je obetnie, jeśli nie zacznę o nie dbać – wybucha śmiechem. Po czwartej klasie przyszedł okres buntu punkrockowego. ‒ Słuchałam usilnie Green Day, ubierałam się na czarno, dodając pojedyncze akcenty ‒ mówi. W piątej klasie zaczęła eksperymentować z ubiorem, szukać własnego stylu. Mimo to nigdy nie czuła się dobrze w swojej skórze. ‒ W podstawówce byłam stale szykanowana. Koledzy z klasy krzyczeli: „Wypierdalaj, czarnuchu, z naszego kraju!” ‒ zwierza się. Na ulicy potrafili ją opluć. ‒ Ludzi to dziwi, dla mnie to normalka – mówi. To ją zahartowało, a studia na ASP, gdzie miała możliwość zetknąć się z rozmaitymi ludźmi, i wreszcie blog, pozwoliły całkowicie zmienić podejście do samej siebie. ‒ Nie jestem próżna, zdrowy egoizm i docenienie siebie są bardzo ważne w życiu. Trzeba być silnym i realizować swoje marzenia. Właśnie to chcę przekazać poprzez swojego bloga – podkreśla.

Reklama

Marzenia zaczęła jednak realizować dopiero na trzecim roku studiów. Wcześniej zdecydowała się na architekturę wnętrz.

‒ To miał być kompromis między czymś konkretnym a twórczym – mówi. Miała najlepszą średnią na roku i stypendium naukowe, ale czuła, że to tylko 60 procent jej możliwości. ‒ W domu po zajęciach, kiedy moja koleżanka z roku pochłaniała książki o architekturze wnętrz, ja przesiadywałam na Allegro i szukałam ubrań – mówi. ‒ Przeniosłam się na ten sam kierunek do Szczecina, żeby zastanowić się, co dalej – dodaje. Wtedy założyła bloga. Nazwała go Macademian Girl, od orzechów makadamia. – Bo taka właśnie jestem: twarda na zewnątrz, miękka w środku – mówi. Pierwszy wpis i zdjęcie stylizacji: musztardowy płaszcz, bordowa sukienka, niebieskie buty, do tego wielki kapelusz i różowa torebka, od razu kolorowo i kontrowersyjnie. ‒ Jak powiedział kiedyś Karl Lagerfeld: „There is no why in fashion, there is why not?” ‒ kwituje Tamara.

Po ukończeniu studiów przeprowadziła się do Warszawy i zaczęła rozkręcać bloga. W 2012 roku znalazł się on na pierwszym miejscu w rankingu miesięcznika „Press”. Czytelniczek wciąż przybywa. A to dopiero początek: ‒ Mam plan na kolejne pięć minut i na kolejnych 15 lat mojego życia – mówi Tamara. ‒ Muszę mieć tylko oczy szeroko otwarte i się nie rozleniwić. Jestem sobie panem i władcą ‒ dodaje.

Tamara Gonzalez Perea - www.macademiangirl.com

Świat mody nie jest jednak łatwy. Często ktoś próbuje podłożyć Tamarze świnię. Ale blogerka nie lubi o tym mówić.

Reklama

‒ Bo po co? Wolę skupiać się na osobach wartościowych, pracowitych, które w życiu chcą coś osiągnąć, a odcinać się od takich, które nie inspirują, tylko ściągają w dół – przekonuje. ‒ Z takimi ludźmi życie samo sobie radzi. Trzeba mieć twardy tyłek – dodaje.

W końcu opowiada o jednej przykrej sytuacji. Starała się o staż do popularnego magazynu o modzie. Znajoma dziennikarka po przeczytaniu tekstów, które otrzymała od Tamary, obiecała jej pozytywną rekomendację u naczelnej. Tamara jednak nie dostała się na staż. Później usłyszała od znajomego, który pracował w tym magazynie, że ta sama dziennikarka odradzała naczelnej przyjęcie blogerki. Kilka tygodni później dziennikarka została zwolniona. ‒ Okazało się, że jej zachowanie wobec mnie to był zaledwie wierzchołek góry lodowej – mówi Tamara i dodaje z przekąsem: – Karma.

Między jedną sesją a drugą, jednym wpisem na bloga a kolejnym, między wyjazdem do Paryża a podróżą do Chin Macademian Girl ogląda filmy, namiętnie czyta komiksy i spotyka się z przyjaciółmi. Gdzie?

‒ Wolę nie mówić, bo zaraz wszyscy się tam zlecą – stwierdza. Nie można jej jednak spotkać ani na placu Zbawiciela, ani na placu Trzech Krzyży. ‒ Nie! Nie pokazuję się na mieście – wybucha śmiechem. ‒ Jeżeli gdzieś wychodzę, to na spotkanie lub pobiegać. Wystarczy, że pokazuję się na blogu.

Wszystko w życiu Tamary wydaje się poukładane. ‒ Oczywiście, że miewam kryzysy – przyznaje w końcu. ‒ Zeszły lipiec był masakryczny, ten zresztą też – dodaje. Tamara pracuje również nad nową stroną, która wciąż nie jest gotowa. Bardzo ją to denerwuje. ‒ W życiu nie jest tak, że ciągle utrzymujesz się na fali – mówi. ‒ Nie jestem nadczłowiekiem. Czasem przychodzę do domu i myślę sobie: „Cholera, co się jeszcze wydarzy?”.

Reklama

Prowadzenie bloga jest infantylne. Tak, wiem, jestem straszną hipokrytką

„Czym się zajmujesz? Mam nadzieję, że nie jesteś jedną z tych blogerek modowych?” ‒ usłyszała od dziennikarza znanej stacji telewizyjnej. Kilka chwil później stała na scenie i odbierała nagrodę za najlepszy blog 2013 roku z ramienia marki Apart. Agnesa Adamczak. Podszewka.

‒ Ten dziennikarz bardzo mnie później przepraszał – śmieje się Agnieszka. ‒ A prawda jest taka, że wszystko, co do tej pory osiągnęłam, zawdzięczam właśnie blogowi – dodaje. Jej marzeniem była praca w jednej z największych firm modowych w Polsce. Dziś odpowiada za promocję i marketing marki Apart. Mimo to jej stosunek do bloga nie jest jednoznaczny.

‒ Zaczęłam prowadzić bloga, ponieważ miałam ogromny problem przy wyborze studiów – opowiada. Poszła na ekonomię i zarządzanie, mimo że marzyła o scenografii. ‒ Pomyślałam, że dobre studia zapewnią mi dobrą pracę, a bloga traktowałam jako hobby – dodaje. Zaczęła pisać, ale z nikim nie chciała się tym dzielić. ‒ Wydawało mi się to infantylne – mówi i dodaje z lekkim uśmiechem: ‒ Do tej pory tak myślę. Wiem, jestem straszną hipokrytką.

Ale jednocześnie walczy z hipokryzją innych, którzy z jednej strony krytykują blogerki, a z drugiej namiętnie śledzą ich wpisy.

‒ Blogi są opiniotwórcze – mówi z przekonaniem Agnieszka. ‒ Ludzie czytają je chętniej niż reklamy w magazynach – dodaje. Sama czerpie z blogowania niemałą przyjemność. Sesje, stylizacje, pasja do ubrań. Ale nie tylko. Dzięki blogowi poznała mnóstwo ludzi z różnych branż i przede wszystkim przedstawicieli wielu wpływowych marek. ‒ To było niesamowite, biorąc pod uwagę fakt, że długo zajmowałam się koordynacją budowy parków maszynowych – śmieje się. Dzięki blogowi otrzymała propozycję prowadzenia kampanii marki obuwniczej Badura, później miała okazję współpracować z firmą Reebok, teraz realizuje strategie promocji firmy Apart. ‒ Zawsze powierzano mi fajne i ciekawe zadania – planowanie kolekcji i strategii, organizację imprez. To jest mój sukces – mówi z dumą. A wszystko dlatego, że kiedyś weszła na blogger.com, zrobiła burzę mózgów i wpisała „podszewka”. ‒ Jestem lepiej wypozycjonowana w Google niż hurtownie podszewek – śmieje się.

Reklama

Ale wpisy na blogu Agnieszki pojawiają się dość rzadko. W sezonie letnim zamieściła najwyżej trzy posty. ‒ Znam blogerki, które są obecnie na topie, też mogłam tam być – mówi bez żalu. ‒ Ale miałam inne priorytety: studia, praca. Nie pchałam się na imprezy, eventy, to nie do końca moja natura. Poza tym Podszewka unika afer. – śmieje się. Podziwia takie blogerki jak Macademian Girl. ‒ Ona naprawdę ma łeb na karku, a jest w tym zupełnie sama – opowiada. Agnieszka jest przekonana, że blogerzy, którzy mądrze pokierują swoim potencjałem, zaczną poważniej funkcjonować w branży modowej. ‒ Do tego nie jest potrzebna wiedza – stwierdza Agnieszka. ‒ Kto w branży mody zna się na modzie? Chyba tylko ten, kogo nikt nie kojarzy – i dodaje z ironią: ‒ To wszystko to wykreowany świat.

Agnieszka podciąga rękaw białej koszuli. Na wewnętrznej stronie nadgarstka widać niewielki tatuaż „fashion”. ‒ To była przemyślana decyzja – przekonuje ze śmiechem. Stwierdziła, że napis jest tak absurdalny i infantylny, że właśnie dlatego chce go sobie wytatuować. ‒ Nie obchodzi mnie, jak inni to odbierają – podkreśla. ‒ Wolę to niż delfinki czy motylki na karku. Ten napis wyraża jakiś etap w moim życiu, i prywatnym, i blogowym – dodaje. Śmieje się, że brakuje jej tylko tatuażu „podszewka”.

Blogerki są głupie? To nie wzięło sie znikąd

Długa, niebieska kamizelka, pod nią czarna sukienka z tkaniny skóropodobnej. Brązowe, przerzucone na jedną stronę włosy z jasnymi refleksami, delikatny makijaż, beżowa szminka. Kinga Litwińczuk. Style On.

Reklama

‒ Czy blogerki są głupie? Myślę, że ten stereotyp nie wziął się z nieba – mówi blogerka, uważnie dobierając słowa. ‒ Kilka osób zapracowało na ten wizerunek, ale ja się z nimi nie utożsamiam – dodaje. Kinga ma 28 lat. Śmieje się, że powinna już iść na emeryturę, a nie rozkręcać bloga, którego reaktywowała po kilku latach przerwy. ‒ Na początku się z nim ukrywałam. Miałam poczucie, że to mało ambitne i próżne – opowiada. Znajomi i ówczesny chłopak Kingi byli podobnego zdania. Zabrakło wsparcia. Kinga uległa negatywnym opiniom i po kilku miesiącach przestała dodawać wpisy. ‒ Skupiłam się na studiach psychologicznych i pracy – podkreśla. ‒ Teraz ludzie mi mówią, że popełniłam błąd. Dziś mogłabym być taka popularna – dodaje ironicznie.

Kinga zapomniała o blogu, ale nie zapomniała o swojej pasji. ‒ Wybrałam psychologię kliniczną, żeby mieć przyzwoity zawód – mówi. ‒ Pracowałam jako terapeutka dzieci z autyzmem, ale z czasem zaczęło mnie pchać zupełnie w inną stronę – dodaje. Chodziła na różne warsztaty ze stylizacji i dziennikarstwa modowego. W końcu trafiła do agencji PR, gdzie zajmowała się promocją marek modowych. Postanowiła skończyć psychologię kliniczną, ale również studia z PR-u. ‒ Kilka lat pracowałam w agencjach – opowiada. ‒ To praca 24 godziny na dobę, bardzo wyczerpująca – dodaje. Po kilku latach przyszedł czas na kolejne zmiany. ‒ Przerwałam pracę w agencji i zaczęłam myśleć, co dalej – opowiada. Wtedy jej chłopak zasugerował, aby otworzyła własną firmę. ‒ W pierwszej chwili byłam przerażona, nie wiedziałam, jak się za to zabrać, skąd wziąć pieniądze – zwierza się. Postanowiła powalczyć o dofinansowanie. Udało się. ‒ Prowadzę firmę zajmującą się personal shoppingiem, metamorfozami, szkoleniami z kreowania wizerunku – mówi. Ale to, co najbardziej lubi w swojej pracy, to kontakt ze zwyczajnymi ludźmi, najczęściej kobietami. ‒ Są to często panie po ciężkich doświadczeniach życiowych: rozwodach, rozstaniach, po ciąży, która całkiem zmieniła ich ciało – opowiada. ‒ Potrzebują kogoś, żeby się wyżalić, spojrzeć na pewne rzeczy z dystansem. Jestem dla nich psychologiem, a przy okazji robimy zakupy. Zmieniają się na moich oczach – dodaje.

Reklama

Wraz z firmą modową znów pojawił się blog. Mimo że Kinga na nim zarabia, nie chce go traktować jako swoje główne źródło dochodu. ‒ Blog to dodatek, który daje mi dużo satysfakcji – mówi. ‒ Ale nie jest to na pewno ciężka praca, jak twierdzi wiele blogerek – dodaje. Zdaniem Kingi to czysta przyjemność: przygotowywanie stylizacji, pozowanie do sesji, wybór odpowiednich miejsc. Blogerka nie zaprzecza, że z przyjemnością przyjmuje prezenty od marek. ‒ Ale tylko takie, które naprawdę do mnie pasują – podkreśla. ‒ Wiem, że ktoś zadał sobie trud, żeby przejrzeć moje stylizacje – dodaje. Kiedyś otrzymała ofertę barteru od sklepu, która kompletnie do niej nie pasowała. ‒ Musiałam odmówić. Ja i bluzy z wulgarnymi napisami? ‒ dziwi się. Kilka sekund po odesłaniu odpowiedzi otrzymała maila o treści, że pewnie chce za to pieniądze. ‒ Niektórzy najwyraźniej nie widzą, że podchodzę do sprawy profesjonalnie – mówi Kinga. Teraz chce stworzyć nową stronę, kupić lepszy sprzęt fotograficzny, pracować nad jakością zdjęć. ‒ Nie będę za wszelką cenę promować swojego bloga, kupować fanów, podchodzę do tego inaczej – mówi. ‒ Wierzę, że jak coś się robi z pasją i miłością, ludzie to zobaczą i docenią.

Kinga odgarnia swoje bujne włosy. W jej wyglądzie nie ma nic przypadkowego. Mimo pasji do mody nie ma parcia na bycie znaną i rozpoznawalną. ‒ Lubię imprezy modowe, czasem przyjmuję zaproszenia, ale przede wszystkim w celach towarzyskich – opowiada. ‒ Miło mi, gdy docenią mnie takie magazyny jak „Vogue” czy „Vanity Fair” – dodaje. Mimo dystansu, jaki zachowuje, i ona miała okazję przeżyć przykrą sytuację związaną z branżą.

Reklama

‒ Zostałam wytypowana przez jury jako jedna z dziewięciu blogerek, które miały wystąpić na pokazie podczas Fashion Weeku w Łodzi – opowiada. Specjalnie na tę okazję wybrała kreację znanego polskiego projektanta. Musiał tylko dopasować sukienkę do jej rozmiaru. ‒ Pokaz w czwartek, była środa, a ja wciąż bez kreacji – oburza się. Projektant uspokajał ją, że w dzień wyjazdu wszystko będzie gotowe. ‒ W czwartek rano dzwonię do niego – nie odbiera. Jadę pod dom: cisza. Byłam zrozpaczona – opowiada Kinga. Postanowiła wymyślić na szybko jakąś stylizację i pojechała do Łodzi. ‒ Wszystko się udało, ale ta sprawa nie dawała mi spokoju – mówi. ‒ Kilka dni później na zdjęciach z Fashion Weeku rozpoznała swoją sukienkę na innej znanej blogerce. ‒ Taki świat. Jak nie masz znajomości, układów, nie jesteś wystarczająco popularna, będzie ci bardzo ciężko.

Ja naprawdę jestem nienormalny

„O, idzie Zień! Patrz, Lady Gaga!” ‒ nieraz słyszał, idąc ulicą. Miał być inżynierem lub nauczycielem matematyki. Został stylistą i blogerem modowym. Zawsze w kapeluszu, zawsze w okularach. Adam Szymczak. Fashionable Innovations.

Przychodzi na spotkanie lekko spóźniony. Ściąga maskę pewnego siebie, spoglądającego z nonszalancją kolorowego blogera. Nieśmiało przeprasza, zamawia lemoniadę. To nie Adam ze zdjęć z bloga. A może jednak?

‒ Ja naprawdę uważam, że nie jestem normalną osobą – śmieje się. ‒ Mam zabójczą wyobraźnię i często opowiadam takie rzeczy, że nawet ludzie, którzy długo mnie znają, spadają z krzeseł – dodaje.

Reklama

Zawsze był dziwakiem. Ale jeszcze w liceum nie myślał o tym, żeby swoją przyszłość związać z branżą mody.

‒ Chciałem pracować na giełdzie, zawsze byłem dobry z fizyki i matematyki – opowiada. ‒ Tuż przed maturą całkowicie zmieniłem kierunek. Postanowiłem rozwijać się artystycznie – dodaje. Rodzice nie byli zachwyceni. Zawsze widzieli syna w roli nauczyciela matematyki. Ale Adam nie miał wątpliwości. Gdy dziś obserwuje swoich znajomych, którzy wybrali poważniejsze kierunki, cieszy się, że dokonał takiego wyboru. ‒ Oni nie są zadowoleni, że poszli na ekonomię czy matematykę, poczuli z czasem, że to nie jest ich droga – opowiada. Droga Adama to kariera stylisty. Na razie w Warszawie, a potem:

‒ Najpierw Londyn, a później wymarzony Nowy Jork – mówi z nadzieją. ‒ Tam chciałbym zacząć wszystko od nowa – dodaje. Zdaje sobie sprawę, jak trudno będzie mu się przebić. ‒ Albo się w tym mieście spełnisz, albo cię ono zniszczy. Tak mówią ‒ stwierdza. W razie niepowodzenia lub podjęcia decyzji o pozostaniu w Polsce ma już plan. ‒ Otworzę firmę zajmującą się personal shoppingiem. To świetny zawód – przekonuje.

Adam mówi szybko, ale starannie dobiera słowa, chce się pokazać z jak najlepszej strony. Opowiada o studiach socjologicznych, planowanym kursie na Uniwersytecie St. Martins w Londynie. Temat bloga pojawia się dopiero po czasie. ‒ Blog to hobby, moja wizytówka, daje wiele możliwości – zwierza się. Jako Fashionable Innovations stara się poważnie podchodzić do swojego zadania. ‒ Dla mnie bloger nie jest osobą, która jedynie wstawia zdjęcia, zbiera gifty, a o pokazach potrafi powiedzieć tylko tyle, że są fajne albo niefajne – stwierdza. Jego zdaniem profesjonalny bloger powinien dobrze pisać, zarówno o swoich stylizacjach, jak i pokazach, odnosić wszystko do szerszej wiedzy. Cieszy go, że dostaje ubrania, ale największą przyjemność czerpie z udziału w różnych akcjach modowych i konferencjach naukowych, gdzie może poszerzać swoją wiedzę.

Reklama

Nie ukrywa natomiast, że bliskie jest mu pojęcie „po trupach do celu”.

‒ Ta branża jest trudna, pracują w niej dziwni ludzie – opowiada i podkreśla: ‒ Trzeba walczyć.

Przyznaje, że czasem przydatna jest umiejętność manipulowania ludźmi. Co nie oznacza, że należy udawać kogoś, kim się nie jest. ‒ Wręcz przeciwnie – podkreśla. ‒ Trzeba być konsekwentnym i nie ulegać wpływowi innych osób. Z czasem wszyscy wyczują fałsz – dodaje. W przeciwieństwie do blogerek modowych Adam nie stroni od kultowych miejsc. Plac Zbawiciela, plac Trzech Krzyży… Nie bez przyczyny na miejsce spotkania wybrał Szpulkę. ‒ Lubię obserwować ludzi – mówi. ‒ A do tego lokalu mam duży sentyment: tutaj zabrałem mamę, kiedy po raz pierwszy odwiedziła mnie w Warszawie – opowiada. Stolica go ładuje, daje energię do pracy. Ale Adam nie ukrywa, że czasem ma ochotę uciec z tego świata. ‒ Wtedy wyjeżdżam nad morze, gdzie zbieram myśli, uspokajam się – mówi. Zakłada dres i idzie na rower, nie zapominając o najważniejszym: ‒ Wszystko musi być odpowiednio dobrane kolorystycznie. W przeciwnym razie nie wychodzę!

Tamara Gonzalez Perea - www.macademiangirl.com

Adam Szymczak - Fashionable Innovations

Agnesa Adamczak - www.podszewka.com

Agnesa Adamczak - www.podszewka.com

Agnesa Adamczak - www.podszewka.com

Kinga Litwińczuk - www.style-on.pl

Kinga Litwińczuk - www.style-on.pl