FYI.

This story is over 5 years old.

wywiad

Naprzeciw Homofobii

Plany na przyszłość? "Chcemy podyskutować na temat tego, czy katolickie wartości mieszczą w sobie akceptację dla osób LGBT" - rozmowa z Agatą Chaber, prezes Kampanii Przeciw Homofobii

Widziałam ostatnio świetną akcję społeczną „Love Has No Labels". Zauroczyło mnie w niej wszystko, nawet całe to amerykańskie przesłodzenie. Od razu pojawiło się w mojej głowie pytanie, czy to mogłoby się udać w Polsce? Odpowiedzi postanowiłam poszukać w rozmowie z Agatą Chaber, prezes Kampanii Przeciw Homofobii.

VICE: Czy potrzebujemy w Polsce Kampanii Przeciw Homofobii?
Agata Chaber: Biorąc pod uwagę to, ile osób się do nas zgłasza i ile informacji jest w przestrzeni publicznej na temat różnych przypadków homofobii, transfobii i przemocy na ulicach to myślę, że tak. Niestety tak.

Reklama

Dlatego postanowiliście rozpocząć działalność?
To już trwa prawie 14 lat. Nie było mnie w momencie zakładania KPH, bo wtedy jeszcze byłam w wieku szkolnym, ale myśl, która stała za założeniem kampanii, była taka, że potrzebna jest organizacja, która na poziomie centralnym, rządowym czy parlamentarnym zajmie się zmianą sytuacji osób LGBT żyjących w Polsce. Możemy do końca świata organizować grupy pomocowe, spotkania i imprezy, ale bez zdecydowanego ruchu poparcia politycznego w dążeniu do zmian, niewiele może się w tym kraju zmienić. Akceptacja społeczna wymaga tego, żeby razem z nią zmieniało się prawo.

Czujecie, że w polityce jest miejsce na sprawy osób LGBT?
Jest go coraz więcej! Pierwszy raz w historii kandydaci i kandydatki na urząd prezydenta chcą się z nami spotykać, rozmawiać o tym, co mają do zaoferowania społeczności LGBT, jeżeli zostaną wybrani.

Jakie są dane dotyczące dyskryminowania osób LGBT w Polsce? Robicie jakieś sondaże?
Nie tylko sondaże. Co 4-5 lat robimy szeroko zakrojone badania społeczne. Udało nam się przebadać ponad 12 tysięcy osób i porównać niektóre zmienne z ogólnej populacji, z diagnozy społecznej Czaplińskiego. Okazało się, że 12 % osób LGBT doświadczyło przemocy fizycznej, czyli szarpania, kopania, a nawet ataków z bronią. Co druga badana osoba doświadczyła przemocy psychologicznej, czyli wyzwisk, pogróżek, szantażu, a także niszczenia mienia.

Parada Równości 2014. Zdjęcie udostępnione przez KPH.

Czy wiek ma znaczenie? Kiedy ludzie są najbardziej narażeni na dyskryminacje?
Najczęściej dzieje się to w szkole, szczególnie jeżeli chodzi o przemoc psychologiczną. Dzieciaki są najbardziej narażone na przemoc rówieśniczą. 30 % przemocy, która wydarza się w ogóle, zdarza się na korytarzu szkolnym.

Reklama

Istnieje jakiś podział bardziej narażonych osób? Geje są częściej maltretowani, niż lesbijki lub odwrotnie?
Rodzaje przemocy, której doznają osoby jawiące się jako kobiety i osoby jawiące się jako mężczyźni są inne. Jest znacznie więcej przemocy seksualnej wobec lesbijek, ale także wobec osób transseksualnych, kobiet biseksualnych, transmężczyzn, którzy są we wczesnych etapach tranzycji. Osoby jawiące się jako mężczyźni rzadziej spotkają się z przemocą seksualną, ale znacznie częściej dotyka ich przemoc fizyczna. Przemoc psychologiczna niestety dotyczy wszystkich tych grup.

Co robicie? Jakie podejmujecie działania?
Są trzy obszary w których działamy. Spotykamy się z decydentami i decydentkami, z posłami i posłankami, z ludźmi z rządu i przekonujemy ich do wprowadzania konkretnych zmian prawnych. Pokazujemy jak działać: opiniujemy, rekomendujemy, współpracujemy z nimi i uczymy ich. To jest poziom bezpośredni. Bardzo dużo siły wkładamy w to, żeby przekonywać polskie społeczeństwo do większej akceptacji, czy też nawet do opowiedzenia się za konkretnymi rzeczami, jak na przykład związki partnerskie. Ostatnie dwie głośne akcje, które zrobiliśmy to kampania „Popieram Związki", której spot w zeszłym roku pokazywany TVP dotarł do prawie 5 milionów indywidualnych użytkowników. To jest ogrom jak na polskie warunki! Drugą głośną kampanią, którą prowadzimy jest „Ramię w ramię po równość", czyli „rekrutowanie" osób publicznych do tego, żeby byli otwarcie sojusznikami spraw osób LGBT. Pierwszym zaangażowanym był Dariusz Michalczewski. Razem z nim wystąpiła Maja Ostaszewska, Agnieszka Szulim i kilka innych osób. Potem dołączył do nich Zbigniew Wodecki. Grono sojuszniczek i sojuszników będzie systematycznie powiększane o kolejne osoby.

Reklama

Akcja "Ramię w ramię po równość" - zdjęcia sojuszników i sojuszniczek.Zdjęcie udostępnione przez KPH.

Widzicie różnicę między początkami waszej działalności i tym co jest teraz?
Różnica jest ogromna. Jest zdecydowanie łatwiej niż było. Kiedyś, 5-8 lat temu, jeździliśmy do różnych szkół, skąd niekiedy nas po prostu wyrzucano, gdy ktoś dowiedział się, że przyjechała Kampania Przeciw Homofobii. Teraz to już raczej się nie zdarza. Teraz nasza wystawa „Berlin – Yogyakarta", która opowiada o historii seksualności i transpłciowości od czasów III Rzeszy do współczesności, jeździ po szkołach w całej Polsce przez cały rok. Mamy trzy wydania tej wystawy, które cały czas są w ruchu. Młodzież i nauczyciele chcą pokazywać tę wystawę i potem o niej rozmawiać. Współpracujemy też dużo bliżej ze szkołami. Szkolimy bardzo wielu nauczycieli, spotykamy się z młodzieżą.

Jak myślisz, jakie środowiska generują nienawiść, nietolerancję, która występuje w Polsce?
To można rozpatrywać z różnych stron. Patrząc na to jaką popularność zyskuje np. Janusz Korwin-Mikke, którego elektorat składa się z ludzi, którzy właśnie skończyli liceum, są na studiach i zorientowali się, że dla nich prawdopodobnie nie będzie pracy, ZUS-u, emerytury. Nie dziwię się, że są niezadowoleni, ale dziwię się, że nikt w szkole nie nauczył ich, że do funkcjonowania państwa potrzebny jest pluralizm i podatki. To jest jedna grupa nowicjuszy życia społecznego i politycznego. Jest też ogrom ludzi, którzy, czy to ze względu na wiek, czy małą styczność z różnorodnością społeczną, boją się inności i mają ogromną potrzebę bezpieczeństwa, wyrażającą się we wspieraniu radykalnych, konserwatywnych polityków. Nie znaczy to oczywiście, że nie można znaleźć w nich sojuszników. To wszystko jest kwestią pokazania rzeczywistości taką, jaką ona jest, a nie taką jaką ona się jawi propagandzie np. księdza Oko czy Jarosława Kaczyńskiego.

Reklama

Szukacie dialogu ze środowiskami, które mają odmienne poglądy?
Przede wszystkim szukamy dialogu z mainstreamem, czyli z ludźmi, którzy spędzają 8 godzin w pracy, a potem przed telewizorem oglądając polskie seriale, czytując kolorowe magazyny, nie zaglądając do mediów internetowych. Jest to grupa osób, do której bardzo ciężko dotrzeć.

Mówiłaś o nienawiści, nietolerancji nowicjuszy życia społecznego. Dlaczego to jest dla nich takie atrakcyjne?
Bardzo dobrze analizuje to Erich Fromm w kontekście tego, dlaczego w nazistowskim Niemczech stało się to, co się stało. Po prostu są pewne typy osobowości, które są podatne na to, by w chwilach kiedy nie mają poczucia bezpieczeństwa, możliwości zakotwiczenia się w czymś i posiadania jasnej wizji przyszłości, angażują się w autorytarne wizje. Polega to na budowaniu własnej osobowości na antagonizowaniu innych grup społecznych.

Odnieśmy się do akcji „Love Has No Labels". Czy wyobrażasz sobie organizację czegoś takiego w Polsce, powiedzmy przy wejściu do metra Centrum?
Myślę, że byłoby to świetne! Nie wiem tylko, czy to dobre miejsce na takie wydarzenie. Mało kto coś tam w ogóle zauważa. Gdy ostatnio przez nie przechodziłam, widziałam Kowina-Mikke i Kukiza zbierających podpisy. Przez 15 minut mojego stania nikt się przy nich nie zatrzymał. To nie jest miejsce na wchodzenie w interakcję z innymi ludźmi. Krupówki, Stare Miasto, to miejsca, które są po prostu wielokulturowe i otwarte na performatywne działania społeczne. Istnieje jeszcze kwestia, czy im po prostu nie stałaby się krzywda. To jest już kwestia kultury społecznej danego miasta, a nie samej sytuacji osób LGBT.

Jak oceniasz nastawienie Polaków do osób LGBT w życiu codziennym? Co widzisz na ulicach?
W Walentynki organizowaliśmy na placu Zamkowym akcję promującą kampanię „Popieram związki". Namawialiśmy ludzi do robienia sobie zdjęć z tabliczką z takim napisem i w ciągu 3 godzin zrobiliśmy zdjęcia blisko 300 osobom. Ludzie byli naprawdę bardzo chętni. Przez ten czas spotkaliśmy się z 3 odmowami czy negatywnymi uwagami co do tematu. Niektórzy ludzie potrzebowali informacji o co chodzi ze związkami partnerskimi, czy na pewno tam nie ma adopcji, a co to da, a czego nie da. Po udzieleniu kilku odpowiedzi po prostu się zgadzali. Stwierdzali, że osoby LGBT jak najbardziej powinni dostać wsparcie. Myślę, że takie jest nastawienie większości społeczeństwa, dzielą się oni na popierających i niedoinformowanych.

Happening walentynkowy "Popieram związki". Zdjęcie udostępnione przez KPH.

Jakie macie plany na przyszłość oprócz akcji, o których już powiedziałaś?
Jeżeli chodzi o przekonywanie społeczeństwa, to chcemy rozpocząć kolejną trudną rozmowę. Chcemy podyskutować na temat tego, czy katolickie wartości mieszczą w sobie akceptację dla osób LGBT. Zależy nam na tym, aby pokazać, że nadużyciem kościoła jest powiedzenie, że jeśli ktoś jest katolikiem lub katoliczką, to nie wspiera osób LGBT. Powinno być zupełnie odwrotnie. Przecież miłość bliźniego i akceptacja, to jest właśnie to, na czym polega katolicyzm i chrześcijaństwo. To z kolei idealnie łączy się z działalnością KPH, której celem jest zwiększenie społecznej akceptacji osób LGBT.

Bronisław Komorowski podpisał ustawę antyprzemocową, co to zmieni?
Ratyfikacja konwencji, to przyjęcie zestawu zasad i narzędzi, które umożliwią skuteczniejsze niż do tej pory zwalczanie przemocy domowej i przemocy wobec kobiet. Co ważne, z naszej perspektywy, konwencja szeroko traktuje pojęcie przemocy domowej oraz płci - dzięki temu umożliwia także interpretowanie przemocy występującej w związkach jednopłciowych lub wobec nieheteronormatywnych dzieci jako przemocy domowej. A zakres niesienia tej pomocy jest dość zdroworozsądkowy: Państwo zobowiązane będzie m.in. do uruchomienia całodobowej gorącej linii telefonicznej dla ofiar przemocy oraz stworzenia odpowiedniej ilości miejsc noclegowych w schroniskach. Do tego trzeba będzie zapewnić, aby to sprawca musiał opuścić dom, a nie ofiara z niego uciekać.