FYI.

This story is over 5 years old.

pieniądze

Czy młodzi Polacy naprawdę nie potrafią obchodzić się z pieniędzmi?

To nie brak wiedzy, tylko niskie pensje, uśmieciowiony rynek i kiepska polityka mieszkaniowa państwa odpowiadają za długi 20- i 30-latków
Wielu z nas coś podobnego widzi tylko na zdjęciach ze Stocka, takich jak to. Fot. Pexels

Po mediach przetoczyła się kolejna fala utyskiwania na młodych, którzy znowu z czymś nie dali rady. Tym razem młodzi nie potrafią w finanse. Dowiedzieliśmy się w zeszłym tygodniu, że millenialsi fatalnie zarządzają finansami – a nie radzą sobie z nimi, ponieważ mają „niską świadomość finansową". Wszystkie informacje są copypastą z jednej depeszy prasowej opartej na danych dotyczących zadłużenia i świadomości finansowej młodych z Biura Informacji Kredytowej (BIK).

Reklama

Jak podaje BIK, w 2007 roku młodzi (w przedziale wiekowym 18-34) mieli w sumie 2,6 mld długu kredytowego. Dzisiaj, mimo że jest ich mniej o ¼ (demografia zrobiła swoje), ich dług wzrósł do 6,8 mld. Do tego dochodzi kolejne 4,6 mld zł zobowiązań pozakredytowych: zaległe opłaty za telefon, mandaty, alimenty, czy spóźnione czynsze za mieszkanie.

Czy rosnące zadłużenie młodych Polaków (albo ich nonszalancja w podejściu do długów – zależnie od intepretacji) to powód, żeby bić na alarm i tworzyć kolejne copypasty o złym zorientowaniu finansowym młodzieży?

Dla biednych, bogatych i średniaków. Polub fanpage VICE Polska i bądź na bieżąco

Według badania cytowanego przez BIK, 79 proc. ankietowanych uznaje swoje kompetencje w zarządzaniu finansami za bardzo dobre, dobre lub wystarczająco dobre. Tymczasem aż 69 proc. nie wie co to jest RRSO (rzeczywista roczna stopa oprocentowania, czyli to, ile w ciągu 12 miesięcy bank naliczy sobie bank od naszej pożyczki). Szok? Ale przecież nie jest tajemnicą, że ludzie mają skłonność do przeceniania samych siebie (Tim Spector w książce Jednakowo odmienni" przytacza, że 90 proc. osób uważa się za ponadprzeciętnych kierowców, 85 proc. za lepiej uzdolnienionych niż średnia, a 25 proc. – że należy do najzdolniejszego 1 procenta). Prawie wszyscy, nie tylko 20-latkowie, jesteśmy mniej kompetentni, niż się nam wydaje.

Zatem może to nie kwestia braku kompetencji, ale pensji? Średnia zarobków osób do 24 roku życia wynosi na rękę (netto) 1 914 zł. Średnia tych w wieku 25-34 to ok. 2 700. A zarobki zawyżają ci bogatsi. Realny obraz jest gorszy – jesteśmy biedniejsi niż na pierwszy rzut oka wydawałoby się ze średniej. No to teraz odejmijcie od tych gór pieniędzy np. hajs potrzebny na mieszkanie. I na jedzenie. I ubranie. Co wam wyjdzie? Coś w okolicy zera.

Reklama

A przecież za coś trzeba jeszcze pożyć. Trochę głupio jest pracować tylko po to, żeby jeść i płacić za prąd. Czasami człowiek ma ochotę wyjść do kina albo zrobić coś równie szalonego. I tutaj pojawia się problem. Ponieważ wyjście do kina dla wielu z nas po prostu oznacza niezapłacony rachunek za telefon.

Najlepsze z VICE w twojej skrzynce. Zapisz się do naszego newslettera

Do tego dochodzi prekaryzacja. Strona pracodawców mówi o tym, że do podpisywania umów cywilnoprawnych nikt nikogo nie zmusza. Owszem zmusza: jest to połączenie czegoś, co ogólnie można nazwać życiem (trzeba kupić jedzenie) i przewagi pracodawcy jako strony negocjacyjnej. Ponad 80 proc. pracujących na śmieciówkach pracuje w ten sposób nie z własnego wyboru. A prekaryzacja łączy się z niestabilnością – wpłat i planowania budżetu. Prekariusze to również osoby narażone na bycie pod kreską. Nie z uwagi na własne niedomagania intelektualne – nie ma zbyt wielu mistrzów planowania z setką niewiadomych.

Taka sytuacja jest na rękę bankom, które chętnie przychodzą z doraźną pomocą. W mediowych copypastach nie przeczytamy, że w 2007 roku rynek reklam banków był wart ok. 300-400 mln. Do dzisiaj, względem 2007 roku jego wartość wzrosła mniej więcej trzykrotnie. Proporcje w zadłużaniu kredytami i wzroście nakładów na reklamę wydają się uderzająco zbliżone.

Problemem Polaków nie jest w przeważającej mierze nieświadomość w dziedzinie finansów. A przynajmniej nie jest to kwestia decydująca (zresztą istnieją badania, które pokazują, że instytucjonalna edukacja z dziedziny finansów niewiele w kwestii zadłużenia daje). Problemem są niskie pensje, uśmieciowiony rynek i kiepska polityka mieszkaniowa państwa.