Praca po pracy: Mateusz Franczak

FYI.

This story is over 5 years old.

Czytelnia

Praca po pracy: Mateusz Franczak

Muzyka to nie dla wszystkich jedyny sposób, by zarobić na życie. Czasem to tylko dla artysty droga poboczna. Sprawdźcie z nami, jak to łączą.

Właśnie słucham sobie debiutanckiego albumu Dwele i dochodzę do - skądinąd całkiem słusznego - wniosku, że muzyczka to jednak całkiem spoko jest. Nie samą muzyką jednak człowiek żyje - najlepiej wiedzą to ci, którzy… sami ją tworzą. Spotkałem się z pięcioma wykonawcami, których utwory grają w waszym audio, by podpytać ich o codzienną pracę. Od muzyki alternatywnej do techno, od pracownika muzeum do stewardessy, od śmiechu do łez. Podzieliliśmy na 5 odcinków. Tak na wstępie.

Reklama

Do przemaglowania Mateusza Franczaka namówił mnie Filip Kalinowski, z którego sylwetką zapoznaliście się już wcześniej. "Pracuje w muzeum" - brzmiała jego lakoniczna wiadomość. Myślę: spoko, jakiś kustosz do materiału o muzykach w pracy zawsze się przyda. Okazało się jednak, że rola Mateusza w Muzeum Historii Polski diametralnie różni się od moich wstępnych wyobrażeń.

Przypuśćmy jednak, że znany z zespołów Daktari i HOW HOW multiinstrumentalista bardzo chciałby zostać kustoszem. Pracuje w Muzeum już niemal dziesięć lat, a kustoszem jak nie był, tak nie jest - i jeszcze przynajmniej parę lat będzie musiał poczekać na realizację hipotetycznego marzenia. Rozwiązanie tej zagadki tkwi w tym, że Muzeum Historii Polski… nie doczekało się jeszcze swojej siedziby. Pierwotny plan zakładał, że powstanie ona nad Trasą Łazienkowską, ale ostatecznie na lokalizację wybrano Cytadelę Warszawską. Mimo to, MHP zorganizowało już kilka wystaw, m.in. w Zamku Królewskim i w BUW-ie, a ponadto bardzo prężnie działa w Sieci i jest bodaj pierwszym muzeum w Polsce, które zrobiło wystawę internetową w Google Cultural Institute.

Czym zatem zawodowo zajmuje się Mateusz Franczak? Otóż koordynuje on projekt o nazwie BazHum, będący bazą polskich naukowych czasopism humanistycznych i społecznych. "BazHum otwiera dostęp do treści naukowych w Internecie, udostępniając zawartość czasopism w formie cyfrowej wraz z opisami bibliograficznymi" - można wyczytać na oficjalnej stronie. - Moja praca polega na tym, żeby panować nad tym, co się tam dzieje. Zajmuję się kwestiami prawno-autorskimi i całymi dniami kontaktuję się z uczelniami, wydawnictwami oraz poszczególnymi redakcjami w sprawie udostępniania przez nie czasopism - precyzuje Mateusz, będący zwolennikiem udostępniania treści za darmo i bez ograniczeń (nie licząc zasad dozwolonego użytku i odpowiednich licencji) nie tylko w odniesieniu do dorobku naukowego.

Reklama

Zanim jednak zakotwiczył w Muzeum Historii Polskiej, Mateusz zarobkował m.in. pisząc recenzje dla Polskiego Radia czy pracując w jednej z agencji bookingowych. MHP pojawiło się w jego życiu w końcowych latach studiów (ukończył kulturoznawstwo w Instytucie Kultury Polskiej na UW). Przez pierwsze dwa lata pełnił funkcję bibliotekarza zajmującego się przepisywaniem danych i opracowaniem czasopism, w związku z czym całymi godzinami siedział w Bibliotece Narodowej i w Bibliotece Publicznej m.st. Warszawy na Koszykowej. Wkręcił się w to na tyle, że wkrótce otrzymał propozycję pójścia wyżej i koordynowania całości działań.

W takich warunkach praca to przyjemność

Dziś, zamiast mrówczej, wielogodzinnej pracy w pozycji siedzącej w bibliotece, Mateusz może pracować właściwie z dowolnego miejsca - byleby miał dostęp do sieci i możliwość odbierania telefonu. - Jest to dla mnie o tyle komfortowy układ, że dzięki temu mogę spokojnie nagrywać i koncertować. Często też wychodzę do kawiarni czy nawet do parku, jak jest ładna pogoda. Mam sporo znajomych freelancerów i zawsze milej jest w towarzystwie popracować - wyjaśnia.

Nienarzucone odgórnie godziny pracy mają, oczywiście, swoje minusy, ale Mateusz twierdzi, że po wprowadzeniu pewnej higieny pracy można bez problemu wygospodarować sobie czas, który jest tylko i wyłącznie czasem wolnym. - Przez lata miałem bardzo ułożone życie. Sam narzuciłem sobie sztywny harmonogram - wtedy i wtedy pięć godzin ćwiczeń na saksofonie, wtedy i wtedy ileś godzin pracy. Od pewnego czasu działam bardziej spontanicznie i staram się też częściej zmieniać przestrzeń. To oczyszcza głowę - mówi.

Muzyka, którą bezwarunkowo stawia na pierwszym miejscu, i koordynacja BazHum nie są jednak jego jedynymi polami działalności. W 2016 roku na rynku ukazała się dwutomowa antologia "Psychoanaliza w Polsce. 1909-1946", będąca dla Mateusza debiutem w roli translatora. - Od dawna interesuję się psychoanalizą i cieszę się, że mogłem dołożyć swoją cegiełkę do tego wydawnictwa - komentuje.

No, a jeśli chodzi o twórczość, to o kolejnych krokach Mateusza na pewno będziecie mogli u nas przeczytać.