FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Jej Perfekcyjność: Moje pierwsze porno

Lubię połączenie daddy – twink. Zwłaszcza, gdy obrót spraw jest zaskakujący, i to daddy jest pasywny

Jej Perfekcyjność

Pamiętacie specjalny numer VICE poświęcony w całości archiwom Boba Guccione, legendarnego wydawcy „Penthouse’a”? Jeśli nie, macie go tutaj, jeśli tak, to wiecie pewnie, że równolegle z jego publikacją rozpoczęliśmy serię „Moje pierwsze porno”. Pytamy znanych i lubianych mężczyzn o ich pierwszą gołą babę. Tym razem więcej o gołym chłopie.

Jej Perfekcyjność: organizatorka Parady Równości, doktorantka Instytutu Socjologii UW, wykładowczyni, autor(ka) blogów jejperfekcyjnosc.blox.pl, duzyformat.blog.pl i fotoblo.jejperfekcyjnosc.pl

Reklama

VICE: Cieszę się, że rozmawiam z kimś, z kim ze względu na wiek dzielę to chamskie doświadczenie dzieciństwa. Pamiętasz swojego pierwszego pornosa?

Jej Perfekcyjność: Pierwszego niekoniecznie. Ale ja miałam dużo doświadczeń z pornografią, od małego. Byliśmy ostatnim rocznikiem ośmioletniej podstawówki. Miałam 13 - 14 lat, kiedy zaczęliśmy się na poważnie interesować “tymi sprawami”. Miałam w klasie kolegę, Adriana. O bliskości naszej przyjaźni niech świadczy fakt, że po każdym odcinku “Czarodziejki z Księżyca” (leciała na Polsacie), poświęcaliśmy następnego dnia cały poranek na omówienie szczegółów. Jednym słowem łączyła nas pasja. Adrian miał dziadka, który pracował w Ruchu, czy w Kolporterze i zajmował się przyjmowaniem zwrotów. Był to prawdziwy Polak, no więc, wiadomo – kradł. Kradł różne magazyny i dawał jej rodzicom Adriana. Były między nimi magazyny pornograficzne.

Pamiętasz jakie dokładnie? Czekaj, co tam za naszych czasów było…

“Cats”.

“Wamp”.

“Nowy Wamp Video”. Adrian z kolei kradł te magazyny rodzicom, więc nawiązywał się taki łańcuszek polskiego złodziejstwa. Przynosił je do szkoły, a ja je sprzedawałam kolegom.

To już metapaserstwo! Komentarz na temat paserstwa!

Dokładnie. Pamiętam, że oglądaliśmy je na lekcjach angielskiego, ukrywając pod podręcznikami.

Stary numer. Zero wstydu.

Tak, wszystko na pełnej kurwie. Ale to była kiepska pornografia, często przedruki z początku lat 90., nienajlepszy sort.

Reklama

Pamiętasz jakie emocje to w tobie budziło? Podniecało cię to wtedy?

Pewnie też. Ale pamiętam, że bardzo mnie irytowała dysproporcja w ekspozycji kobiet i mężczyzn w ramach tych przedstawień, mianowicie to, że kobiety były pokazywane w całości, a mężczyźni często redukowani do kutasa. To nawet nie chodzi o uprzedmiotowienie, tylko, nie wiem…

Ufallicznienie?

Ufallusowienie?

Ale ideologicznie cię to denerwowało?

Chyba nie, to był po prostu moment, kiedy zaczęłam się identyfikować jako osoba biseksualna.

Obrazki Cię na to naprowadziły?

Myślę, że w dużej mierze tak. To był pierwszy sygnał - zauważam coś, co innym zupełnie nie przeszkadza.

A literatura? Ja pamiętam, że na mnie dość wcześnie zrobił wrażenie Bataille. Nic z tego nie rozumiałam, ale działało.

Ja przechodziłam etap fatalnych, najgorszych na świecie, obrzydliwych opowiadań erotycznych w internecie. Ale to już musiało być w liceum. Fascynowałam się wtedy panią Beatą od historii. Cecha charakterystyczna: wielkie cycki. Z kolegą Igorem specjalnie siedzieliśmy w pierwszej ławce, żeby je dobrze widzieć. Ale nie wiem, na ile naprawdę mnie one interesowały, a na ile dużą rolę odgrywał element społeczny, wspólnotowy. To był też po prostu temat do rozmowy. Tym to chyba było stymulowane. W tym czasie miała też miejsce moja pierwsza fascynacja chłopcem. Był starszy ode mnie, miał na imię Jacek, ale w myślach nazywałam go Erykiem.

“Mała Syrenka”?

Reklama

Chyba miałam po prostu słabość do rzadkich imion. To był taki herubinek, wysportowany, fit. Oczywiście okazało się, że jest gejem. Mój gejdar uruchomił się więc dość szybko. Byłam przewodniczącą samorządu szkolnego, więc miałam do dyspozycji taką małą kanciapkę. Przesłałam Erykowi liścik, żebyśmy się tam spotkali na przerwie. Przyszedł z koleżanką i zaczął coś kserować. Poszliśmy jeszcze na randkę do pizzerii, ale ta historia nie ma jakiegoś spektakularnego zakończenia. Widziałem go później kilka razy w klubie gejowskim w Szczecinie.

A wracając do cycków pani od historii – czy jako Jej Perfekcyjność zbudowałaś się na jakiejś konkretnej inspiracji, jakimś modelu kobiecości?

Wiesz, ja nigdy nie jestem do końca przebrana za kobietę. Tak samo jak nigdy nie jestem przebrana za mężczyznę. To jest stan, który mi odpowiada. Kiedyś powiedziałam, że lubię wyglądać jak mężczyzna źle przebrany za kobietę. To dobrze oddaje to o co mi chodzi.

To jest rodzaj gry ze sobą?

Ja bardzo lubię zaskakiwać ludzi. Kiedy wszyscy oczekują, że pojawię się gdzieś w peruce, zakładam garnitur. Na przykład.

Rozumiem, że trochę chodzi o niezgodę na przymus bycia kimś konkretnym.

W ogóle na przymus bycia kimś. Ja lubię być nikim. Prowadzę bloga, który zupełnie nie licuje z tym, że jestem wykładowcą akademickim. Oba środowiska, zarówno akademickie, jak i imprezowe, zauważają we mnie niespójności. Mi to zupełnie nie przeszkadza. A jeśli chodzi o inspiracje, to uwielbiam Mistress of Shortbus [Justin Bond w filmie “Shortbus”, 2006 – przyp. M.K]. Ona, właściwie ono, tworzy niezwykły klub, miejsce, o którym ja też bym marzył. Ale, jak wiesz, jesteśmy w Polsce, a Polska jest bardzo biedna i ludzi oburza swoboda seksualna.

Reklama

Jakie porno oglądasz dziś?

Mam bardzo bogatą kolekcję filmów porno. Ponad dwieście pełnometrażowych filmów na płytach. A moim ukochanym aktorem jest Brent Corrigan.

Moim Tim Kruger.

Nie kojarzę. To jest pewnie stud, bo ty lubisz raczej takich. [Stud – ogier, w nomenklaturze pornograficznej dobrze zbudowany, dominujący mężczyzna – przyp. M.K] Ja idę w twinków zdecydowanie.

Co to znaczy?

No co ty?! Nie wiesz? Twink to młodo wyglądający, szczupły chłopczyk.

To pewnie dlatego nie wiedziałam.

W świecie gejowskiego porno każdy typ mężczyzny ma swoją nazwę. Są bearsi, twinki, daddies. Lubię połączenie daddy – twink. Zwłaszcza, gdy obrót spraw jest zaskakujący, i to daddy jest pasywny. Albo kategoria fat - bardzo otyli mężczyźni uprawiają seks z młodymi, szczupłymi chłopakami. Też ciekawe.

Zastanawiam się czy zaskoczenie nie wybija nas z podniecenia, czy od pornografii nie oczekujemy przypadkiem pewnej bezpiecznej sztampowości?

Może tak być, ja wierzę też w walory poznawcze pornografii. Lubię filmy z bardziej złożoną fabułą i interesującym wątkiem etnicznym, jak w wytwórni Cadinot. Polskie porno gejowskie to z kolei smutna sprawa.

Widziałam tylko “Stancję Wawa”.

Którą część?

Nie wiem, pada tam zdanie “Ledwo chłopak przyszedł, a ty już chcesz go ruchać”.

To pierwsza część. W “Stancji Wawa 2” gra natomiast mój fryzjer. To są filmy trudne w odbiorze, ubogie, niedoskonałe aktorsko. Polska pornografia jest naprawdę nędzna, ta hetero też, może nawet tym bardziej.

Reklama

A co sądzisz o pornografii jako naukowiec? Są różne diagnozy.

Cóż, osobiście cenię pornografię gejowską za walory edukacyjne. Większość filmów promuje bezpieczny seks, co w wypadku heteroseksualnej pornografii nie jest oczywiste. W niektórych Stanach są przepisy dotyczące filmów porno, które regulują tę kwestię do tego stopnia, że jeśli film kręcony jest w mieście, twórcy mają obowiązek pokazania, że używana jest prezerwatywa.

Największym cudem pornografii jest chyba jednak spełnienie fantazji, w której obcy ludzie, którzy widzą się pierwszy raz w życiu  mogą bez ceremonii zacząć uprawiać seks.

No w gruncie rzeczy przecież zawsze mogą. Technicznie.

Ale dość często to się jednak nie dzieje.

Dobrze, apelujemy więc o docenienie utopijnego aspektu pornografii. Jak romantycznie.

JERZY URBAN: MOJE PIERWSZE PORNO

KOCIAKI PENTHOUSE'A: NIEOPUBLIKOWANE ZDJĘCIA

MAREK RACZKOWSKI: MOJE PIERWSZE PORNO