FYI.

This story is over 5 years old.

praca

Korzyści płynące z rzucenia z pracy

Dopóki nie sprawdzisz stanu konta, będziesz żył w bezstresowej bańce

Buck Flogging, samozwańczy ekspert od rezygnowania z pracy, chce, żebyście złożyli wypowiedzenia.

Co więcej, za niewielką opłatą pokieruje wami podczas wszelkich niezbędnych przygotowań: pomoże zaoszczędzić wystarczającą ilość pieniędzy, żebyście mieli z czego żyć przez następne kilka miesięcy, a także doradzi, jak znaleźć inne źródło utrzymania. Wszystko po to, byście dumnie wkroczyli do gabinetu swojego szefa, wręczyli mu wypowiedzenie, zdemolowali jego pokój i nigdy więcej już tam nie wrócili.

Reklama

No dobra, w rzeczywistości rzadko kiedy to tak wygląda. Jednak Flogging wcale nie żartuje, kiedy mówi, że większość ludzi skorzystałaby na odejściu z pracy. Ten 39-latek spędził lwią część swojej kariery na pisaniu takich książek jak Quit Your Job in Six Months (Odejdź z pracy w sześć miesięcy) oraz doradzaniu ludziom, aby porzucali nudne etaty na rzecz mniej konwencjonalnych i bardziej przedsiębiorczych zajęć. Kiedy rozmawialiśmy przez telefon, powiedział mi, że jego życiowym powołaniem jest „służenie nieszczęśliwie zatrudnionym i pomaganie im w znalezieniu innej ścieżki życiowej".

Rocznie ponad 137,5 tys. Polaków składa wypowiedzenie (dane na rok 2013). Czy naprawdę teraz wiodą szczęśliwsze i lepsze życia?

Chociaż Flogging może się wydawać jedynie samotnym piewcą bezrobocia, grupa jego docelowych odbiorców jest zadziwiająco duża. W 2016 roku firma księgowa Deloitte przeprowadziła globalne badanie, z którego wynikało, że prawie 44 proc. millenialsów odeszłoby z pracy w ciągu dwóch najbliższych lat, gdyby tylko mieli taką możliwość. I faktycznie, nie są to czcze pogróżki: rocznie ponad 137,5 tys. Polaków składa wypowiedzenie (dane na rok 2013). Czy naprawdę teraz wiodą szczęśliwsze i lepsze życia? Czy są zdrowsi od tych z nas, którzy codziennie chodzą do pracy?

Sam Arystoteles głosił, że szczęśliwość nie jest stanem wynikającym z całodziennego zbijania bąków, tylko z dążenia do jasno określonego celu. Czy w podobny sposób nie można by scharakteryzować natury pracy?

Reklama

Należy podkreślić, że istnieje wiele dobrych argumentów przemawiających na rzecz posiadania stałego zatrudnienia: człowiek czuje się dzięki temu bardziej przydatny, stać go na jedzenie, a niektórzy odnajdują w tym sens swojego istnienia. Sam Arystoteles głosił, że szczęśliwość nie jest stanem wynikającym z całodziennego zbijania bąków, tylko z dążenia do jasno określonego celu. Czy w podobny sposób nie można by scharakteryzować natury pracy? Tłumaczyłoby to, dlaczego nawet osoby tak bogate jak Bill Gates nie spędzają całych dni na sączeniu martini przy basenie, tylko regularnie przychodzą do roboty.

Praca w najlepszym przypadku przynosi nudę, w najgorszym – nieszczęście i lęki

Niestety taka interpretacja stanowi bardzo wyidealizowany obraz tego, na czym naprawdę polega chodzenie do pracy. Większość z nas nie wstaje rano z myślą „Jak podczas dzisiejszego calla mogę się starać w pełni zrealizować moją istotę?". Praca w najlepszym przypadku przynosi nudę, w najgorszym – nieszczęście i lęki.

„Większość osób wymienia pracę jako główne źródło stresu w ich życiu" – powiedziała mi Heidi Hanna, dyrektorka generalna organizacji American Institute of Stress. „Mamy więc do czynienia z chronicznym, ciągłym stresem".

Ponad połowa aktywnych zawodowo Polaków znajduje się w grupie, która znacznie częściej skarży się na różne bóle fizyczne związane ze złym stanem psychicznym

Według badania z przeprowadzonego przez OECD Employment Outlook Polacy znajdują się w ścisłej czołówce Europy pod względem ludzi cierpiących z powodu stresu wywołanego pracą. Z ponad 53 procentami zestresowanych pracowników plasujemy się na trzecim miejscu, tuż za Turcją (67,5 proc) i Grecją (58 proc). Oznacza to, że ponad połowa aktywnych zawodowo Polaków znajduje się w grupie, która znacznie częściej skarży się na różne bóle fizyczne związane ze złym stanem psychicznym, a do tego cierpi z powodu podwyższonego ciśnienia oraz poziomu kortyzolu (tzw. hormonu stresu) i dwukrotnie częściej ma depresję. Innymi słowy, praca dosłownie ich zabija.

Reklama

„Wiemy, że w rzeczywistości przyczyną od 75 do 90 procent wizyt u lekarza [pierwszego kontaktu] jest właśnie stres. Wpływa on na funkcjonowanie całego organizmu: wywołuje stany zapalne, przyspiesza tętno, pogarsza jakość snu, a do tego psuje metabolizm" – mówi Hanna. „Dosłownie przejmuję kontrolę nad naszym ciałem".

Odejście ze znienawidzonej pracy może się na dłuższą metę bardzo opłacić – wystarczy spojrzeć na Garetha Edwardsa, reżysera obrazu  Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie, który przez dziesięć lat zbierał się na odwagę, żeby rzucić pracę i wyprodukować własny film

Widać więc, że odejście z pracy może przynieść natychmiastową (choć prawdopodobnie jedynie chwilową) ulgę od stresu. Jeden z moich rozmówców powiedział mi, że chociaż składając rezygnację z dwutygodniowym okresem wypowiedzenia rzeczywiście poczuł lekkie wyrzuty sumienia, „nic nie dorównywało cudownemu uczuciu, jakim było wyjście z biura i świadomość, że już nigdy tam nie wrócę". Możemy czasem usłyszeć historie, które dowodzą, że odejście ze znienawidzonej pracy może się na dłuższą metę bardzo opłacić – wystarczy spojrzeć na Garetha Edwardsa, reżysera obrazu Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie, który przez dziesięć lat zbierał się na odwagę, żeby rzucić pracę i wyprodukować własny film.

Jednak odejście z nawet najbardziej stresującej pracy pociąga za sobą zrezygnowanie ze stałej pensji oraz pewnego poczucia celu i wewnętrznego spokoju, jakie daje stabilizacja zawodowa. Ba, wraz z rzuceniem roboty możemy wręcz zacząć doświadczać zupełnie nowych rodzajów stresu, chociażby związanych z brakiem pieniędzy na opłacenia czynszu.

Reklama

Do bardzo podobnych wniosków doszła Tess Vigeland, która na potrzeby swojej książki Leap: Leaving a Job With No Plan B to Find the Career and Life You Really Want przeprowadziła wywiad z 80 osobami niemającymi stałego zatrudnienia. „Na początku bardzo im ulżyło. Ich radość była wręcz namacalna i czuli się, jak gdyby zdjęto im z ramion wielki ciężar" – powiedziała w wywiadzie dla „Huffington Post". „Jednak euforia zazwyczaj dobiegała końca wraz z pierwszym sprawdzeniem stanu konta. Wtedy pojawiała się świadomość, że nie potrafią przewidzieć, kiedy dostaną kolejną wypłatę".

Bezrobocie dla niektórych bywa czymś bardzo stresującym i wstydliwym. Badania wykazują, że jest ono częstą przyczyną depresji i stanów lękowych, a także zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia chorób układu krążenia oraz nadciśnienia. W skrajnych przypadkach prowadzi nawet do samobójstwa. Wszyscy wiemy, że praca ssie, ale najwyraźniej jej brak jest jeszcze gorszy.

Jednak Flogging uważa, że żadna z tych rzeczy nie grozi osobie, która z pracy odchodzi na własnych warunkach i zamiarem rozpoczęcia nowego, lepszego rozdziału życia. Dopokąd spędza dni na bardziej satysfakcjonujących zajęciach niż wcześniej, nie musi się obawiać tego typu problemów. Nawet jeżeli na horyzoncie nie ma żadnej innej roboty.

„Uważam, że jeśli czerpiesz przyjemność z tego, co robisz, w ogóle nie ma znaczenia, ile [po odejściu z pracy] zarabiasz i czy przepracowujesz mniej lub więcej godzin" – powiedział mi Flogging. „Jeżeli rzucasz robotę i od razu angażujesz się w jakiś projekt, który w przeciwieństwie do poprzedniej pracy naprawdę sprawia ci dużo radości, zaczynasz się zbliżać do rozwiązania jednego z największych życiowych problemów".

Reklama

Nie wszyscy się jednak z nim zgadzają. Weźmy na przykład Jamesa Krausego, który porzucił intratne stanowisko na Uniwersytecie Kalifornijskim w Davis, aby spełnić swoje marzenie i otworzyć sklep z akwariami. Miał świadomość, że dla niektórych było to szaleństwem, lecz miał już 29 lat i nie chciał przez całe życie pracować dla kogoś innego. Uznał, że to ostatni moment na tak fundamentalną zmianę.

„Kiedy odszedłem, miałem spore obawy" – powiedział mi James. „Nie wiedziałem, czy czeka mnie kompletna porażka, czy też raczej spełnienie wszystkich marzeń".

Ludzi, którzy rzucają swoją pracę z przeświadczeniem, że prowadząc własny biznes będą się mniej stresować, czeka bardzo nieprzyjemna niespodzianka

Niestety posiadanie własnego biznesu, jakkolwiek satysfakcjonujące by nie było, czasem okazuje się znacznie bardziej stresujące niż praca, o której można zapomnieć wraz z wyjściem z biura. „Spodziewałem się, że czekają mnie ciężkie czasy, ale nie podejrzewałem, że aż tak. Nie przygotowałem się na coś takiego" – wytłumaczył mi Krause. „Kiedyś nigdy nie chorowałem, a teraz rozkładam się trzy, cztery razy w roku. Trochę posiwiałem. Jest ciężko. Ludzi, którzy rzucają swoją pracę z przeświadczeniem, że prowadząc własny biznes będą się mniej stresować, czeka bardzo nieprzyjemna niespodzianka".

Hanna również podkreśliła, że złożenia wypowiedzenia nie należy traktować jako jakiegoś magicznego panaceum. „W najgorszym wypadku zrobisz awanturę i wymaszerujesz z gabinetu szefa, żeby po pewnym czasie – ponieważ źle zdiagnozowałeś swój problem – wrócić do punktu wyjścia" – powiedziała. „Czasem możesz mieć wrażenie, że każda alternatywa będzie lepsza, ale nie postępuj zbyt pochopnie".

Tłumaczenie: Zuza Krasowska