FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Dziesięć gównianych alternatyw dla zapicia się na śmierć

Fajnym pomysłem może być zorganizowanie targu staroci; każdy z zaproszonych gości niech przyniesie na wymianę ciuchy albo inne rzeczy, których nie potrzebuje – co za okazja, by się obłowić!

Z nastaniem nowego roku pracownicy biurowi i studenci jak kraj długi i szeroki czynią te same „ważne postanowienia”, z których zdecydowanie najpopularniejszym jest odstawienie alkoholu. Z jakiegoś powodu ludziom wydaje się, że wyczyn ten możliwy jest wyłącznie w okolicach nowego roku, a ponieważ właśnie mamy styczeń wszyscy wokół nagle przesiadają się na oranżadę i piwo bezalkoholowe.

Choć stary cynik ze mnie, ja również postanowiłem opuścić Kac Vegas. Nie za bardzo wierzę, że mi się to uda, jednak w sytuacji, w której odczytywanie wysłanych po pijaku esemesów wywołuje podobny ból co pomacanie się po nerkach, odstawienie na jakiś czas wódy wydaje się być dobrym pomysłem.

Reklama

Rzecz jasna decyzja ta rodzi rozmaite pytania, a konkretnie jedno: co do kurwy nędzy robić wieczorami skoro zakazało się sobie samemu wstępu do lokalnego pubu i usunęło z barku wszelkie potencjalne pokusy? Szukając w sieci odpowiedzi natrafiłem na stronę Drinkaware. Jakby ktoś nie wiedział, Drinkaware to niezależna organizacja dobroczynna, której celem jest uświadamianie ludzi w kwestii zagrożeń związanych z nadmiernym spożyciem alkoholu. Wszystko to brzmi bardzo szlachetnie, jednak gdy przeglądając stronę trafiłem na poradnik: jak się bawić bez alkoholu, coś we mnie umarło.

Obok wstrząsającego opisu pewnej katastrofy morskiej na Bałtyku oraz dossier Michaela Madsena na IMDB jest to chyba najbardziej przygnębiająca strona w sieci, co czyni jej lekturę idealnym remedium na ponoworocznego kaca.

PROPOZYCJA NR. 1: „ALTERNATYWNA IMPREZA”

Nie przejmujcie się, w tym konkretnym przypadku „alternatywna impreza” nie wymaga piercingu genitaliów ani zapuszczenia dredów i ufarbowania ich na jaskrawozielono. Przepis Drinkaware na domówkę bez walających się wszędzie sześciopaków browca wygląda następująco:

„Zorganizowanie bezalkoholowej imprezy jest łatwiejsze niż ci się wydaje. Na przykład niech każdy z gości zamiast alkoholu przyniesie deser własnego wyrobu.”

Świetny pomysł, w końcu kto nie lubi sernika? Z drugiej strony jednak ile osób z problemem alkoholowym radzi sobie w kuchni? Zero. Szczytowym osiągnięciem abstynenta-neofity w dziedzinie deserów może być co najwyżej kogel-mogel. Oto opłakane skutki diety złożonej z kebaba, wódki i papierosów.

Reklama

Podsumowując, deserowa biba jakoś mnie nie przekonuje. Spójrzmy zatem na kolejną propozycję:

„Fajnym pomysłem może być zorganizowanie targu staroci; każdy z zaproszonych gości niech przyniesie na wymianę ciuchy albo inne rzeczy, których nie potrzebuje – co za okazja, by się obłowić!”

No ja pierdolę. Obłowić? Chyba w niedopite połówki, niechciane prezenty wigilijne i zarzygane swetry. W końcu twoi znajomi to ostre chlory, a nie popularni styliści. Jeśli ktoś chce się czegoś pozbyć, to zapewne dlatego, że to coś jest do dupy. Wizja niepijących alkoholików wymieniających się rzeczami, których nie potrzebują napawa mnie dziwnym lękiem, a sama myśl o tym wywołuje u mnie kaca. Może zresztą o to chodzi?

PROPOZYCJA NR. 2: SPACER DUCHÓW

Doszedłszy do propozycji nr. 2 zacząłem się zastanawiać, czy niniejsza lista nie została sporządzona przez jakiegoś zdesperowanego pracownika informacji turystycznej. Skąd pomysł, by spośród wszystkich możliwych czynności nie związanych z piciem alkoholu na drugim miejscu umieścić przebieranie się za postaci rodem z futurystycznej wersji Doktora Jekylla i pana Hyde’a i szwendanie się po ciemku po mieście? A co z „częściej uprawiaj seks”, „zacznij chodzić na siłownię” czy „zapisz się do biblioteki”? Fascynuje mnie logika, wedle której „spacer duchów” znalazł się tak wysoko na liście rozrywek nie wymagających alkoholu.

Dla porządku przytaczam opis z Drinkaware:

Reklama

„Po zmroku w wielu miastach organizowane są wycieczki po nawiedzonych miejscach. Może byś strasznie, naprawdę strasznie.”

Ta, zastosowanie anafory na pewno pomoże mi zerwać z nałogiem. Nie wiem, kto sporządził tę listę, ale przeświadczenie tej osoby o jej skuteczności podoba mi się tak bardzo, że zamierzam kontynuować lekturę, choćby na swoją zgubę.

PROPOZYCJA NR. 3: POSZUKIWACZE SKARBÓW

„Na rynku jest wiele firm wyspecjalizowanych w organizowaniu zabawy w poszukiwanie skarbów.”

Piękny obrazek, prawda? Grupka smutnych pijusów wałęsająca się po plaży z wykrywaczami metalu w rękach. Otóż nieprawda. To tak jakby wpaść na sesję terapii uzależnień i powiedzieć: „Hej, ludzie, co wy tak w kółko z tą heroiną, chodźmy lepiej na paintball!”

PROPOZYCJA NR. 4: PODWIECZOREK W EKSLKUZYWNYM HOTELU

Ta propozycja to nic innego jak dobrze wszystkim znane hasło „niech jedzą ciastka!”. Tak oto inicjatywa Drinkaware została zdemaskowana jako tylko pozornie podyktowana dobrymi chęciami, a w rzeczywistości wielkopańska próba wykorzenienia nawyku ostrego picia wśród proletariatu. Nagle we wszystkim zaczął pobrzmiewać znajomy ton przedstawiciela elit, próbującego uzasadnić zamknięcie lokalnej knajpy i otwarcie w jej miejscu ośrodka medycyny niekonwencjonalnej.

„Zastanów się, ile kosztuje cię wieczór spędzony w pubie i w klubie. Czy nie lepiej wydać te pieniądze na wykwintny podwieczorek w pięciogwiazdkowym hotelu?”

Reklama

Normalnie mają tam jeszcze portiera w liberii i basen, nieźle co?

PROPOZYCJA NR. 5: TANIEC

„W dzisiejszych czasach taniec jest niezwykle popularny!”

Tak moi drodzy, to autentyczny cytat ze wspieranej przez rząd kampanii na rzecz abstynencji. Taniec. Jest. Niezwykle. Popularny.

Dzięki za informację, kto by się spodziewał! Taniec! Brzmi trochę ekstrawagancko, ale co tam, spróbuję przyjrzeć się trochę bliżej temu dziwnemu zjawisku. Najwyraźniej nie jestem na bieżąco; owszem, zdarzało mi się obserwować z odległości tańczących ludzi oraz oglądać ich w telewizorze, ale myślałem, że to tylko taka przejściowa moda.

No dobrze, ale jeśli już taniec, to jaki? Na szczęście poradnik Drinkaware i tu przychodzi z pomocą:

„Możesz również spróbować czegoś bardziej oryginalnego. Na przykład wywodzącej się z Brazylii capoeiry…”

Hmm, może jednak lepiej nie…

„Inne ciekawe propozycje to taniec uliczny, tańce afrykańskie, burleska czy improwizacja taneczna”.

Burleska. Zawsze kurwa burleska.

PROPOZYCJA NR. 6: SPORTY MIEJSKIE I ĆWICZENIA NA ŚWIEŻYM POWIETRZU

„Jeśli chodzi o sporty miejskie, to jest z czego wybierać. Na przykład pochodzący z Francji parkour polega na pokonywaniu przeszkód w najszybszy możliwy sposób, np. wspinając się na nie, przeskakując je lub po prostu obchodząc.”

Nie dość, że wyjeżdżają z capoeirą, to teraz jeszcze twierdzą, że rozsądną alternatywą dla picia może być ten cały żałosny parkour. Patrząc na nastolatków przeskakujących przez różne murki i ławki wielokrotnie zastanawiałem się, po co to robią zamiast po prostu się napić. Czy skakanie po klatkach schodowych naprawdę może stanowić skuteczne remedium na problemy alkoholowe?

Reklama

„Inną możliwością są zorganizowane ćwiczenia na świeżym powietrzu. Dzięki nim nie tylko poprawisz kondycję pod okiem instruktora, ale też pomożesz wesprzeć miejscowy park.”

Najwyraźniej autor tej listy jest osobą całkowicie pozbawioną zdrowego rozsądku i inicjatywy. Czy naprawdę do robienia przysiadów i biegania po parku potrzebny jest instruktor? Na Boga, ludzie którym chcecie pomóc może i nadużywają alkoholu ale nie są opóźnieni w rozwoju.

PROPOZYCJA NR. 7: KARAOKE

Spośród wszystkich prezentowanych tu głupich pomysłów ten jest zdecydowanie najgłupszy. Czy istnieje jakaś forma rozrywki silniej związana z pijaństwem niż karaoke? Równie dobrze można zachęcać pijaków do BASE jumpingu czy abstynentów do wszczynania bójek z obcymi.

Tak by się w każdym razie wydawało. Okazuje się jednak, że karaoke to nie tylko zabawa dla najebanych kolesiów ryczących „Everybody Loves Somebody” w wersji Blues Brothers.

Dawno minęły czasy, gdy śpiewanie karaoke wymagało wyjścia na scenę i stanięcia przed nabitą po brzegi salą. Dziś coraz bardziej popularne stają się salony karaoke w stylu japońskim, gdzie można wynająć na godziny sale różnej wielkości.

Pewnie, po co napić się i zrobić z siebie głupka przez obcymi ludźmi, skoro można skompromitować się przed bliskimi, i to bez możliwości zwalenia potem wszystkiego na alkohol?

PROPOZYCJA NR. 8: WIECZÓR SPA

Zaraz, zaraz, chłopie, co mi się tu kładziesz, nie „spać”, tylko „spa”. Według Drinkaware stereotypy dotyczące męskości nie powinny przeszkadzać facetom w zarzuceniu alkoholowej masakry na rzecz masażu.

Reklama

„Propozycja ta może nie przypaść do gustu panom, jednak warto zaznaczyć, że niektóre salony spa są otwarte do późnych godzin”.

A właśnie, że nie są. Swoją drogą, ile kosztuje taka przyjemność? Czy aby na pewno każdego stać na to, by korzystać z niej codziennie? Najwyraźniej Drinkaware ma przesadzone pojęcie o stanie mojego konta, lub niedostateczne pojęcie o skali mojego problemu alkoholowego.

PROPOZYCJA NR. 9: ŁYŻWY ALBO DYSKOTEKA NA WROTKACH

„Poczuj się znów nastolatkiem i ruszaj na lodowisko. Nie ma to jak trochę ruchu i zdrowego śmiechu na widok przewracających się przyjaciół. A wszystko to na trzeźwo. To działa!”

Łyżwy są do bani. Miejskie lodowiska zawsze kojarzyły mi się z mroźną kostnicą pełną rozgadanych nastolatków na grupowych randkach oraz ludzi na drugich randkach, z którymi nigdy nie chciałbym mieć nic wspólnego, a wszystko przy akompaniamencie zapętlonej, przyśpieszonej wersji „We Fund Love” rzężącej z wysłużonych głośników.

A co z dyskoteką na wrotkach, spytacie? Czy dorosła osoba rozpytująca o taki przybytek nie ryzykuje posądzeń o skłonności pedofilskie? Otóż nie – podobno moda na dyskoteki na wrotkach wróciła:

„Jeśli nie łyżwy, to może dyskoteka na wrotkach? Na ogół w takich lokalach serwuje się alkohol, ale należy pamiętać, że picie + łyżwy = połamane kości.”

Czyli innymi słowy mordownia na kółkach.

PROPOZYCJA NR. 10: KINO LUB KRĘGLE

„Obie propozycje wydają się oczywiste, ale czasem kryją w sobie niespodziankę. Na przykład w niektórych kinach można zamówić pizzę.”

Nareszcie! Już zaczynałem wątpić w przydatność tej listy, a tu takie zaskoczenie. Ktoś wie może co to takiego ta cała „pizza”?

Zobacz też:

Szczęściarze
Vademecum pijącego w ukryciu
Poradnik VICE: jak imprezować?