Razem, ale osobno. Jak wygląda życie związków na odległość
Fot: Flickr/MCAD Library

FYI.

This story is over 5 years old.

związki

Razem, ale osobno. Jak wygląda życie związków na odległość

Zapytaliśmy ludzi w związkach, którzy nie mieszkają razem, jak dzielące ich odległości wpływają na jakość ich relacji

Głównymi bohaterami w filmie Jarmusha Tylko kochankowie przeżyją jest para wampirów. Mimo że od kilkuset lat są małżeństwem, mieszkają osobno, w odległych od siebie krajach i są ze sobą szczęśliwi. A jak to działa u ludzi?

Zakochani. Przeważnie w codziennym biegu, chcą spędzać ze sobą możliwie najwięcej czasu, a wspólne zamieszkanie uważają za nowy etap relacji, który uczyni ją „bardziej serio". Pomijając już fakt, że w końcu może zniknąć chęć odwiedzin lub spotkań tylko na mieście.

Reklama

Istnieją jednak też pary, których styl życia przeczy chęci dzielenia wspólnego gniazdka. To związki, które cenią sobie mieszkaniową autonomię, a najdoskonalszą formą ich lokatorskiej zażyłości jest tzw. „pomieszkiwanie ze sobą". Zapytaliśmy ludzi w związkach, którzy nie mieszkają razem, jak dzielące ich odległości wpływają na jakość ich relacji.

Flickr/MCAD Library

Sztuka kompromisu

Agnieszka z Wrocławia ma 27 lat. Ze swoją młodszą o rok dziewczyną jest już od czterech lat i przez ten czas nigdy z nią nie mieszkała. Funkcjonują „na dwa miasta" ‒ Wrocław i Warszawę. Poznały się na studiach w Poznaniu. O związku na odległość zadecydowały sprawy zawodowe: każda z nich ma dobrą pracę w swoim mieście. Agnieszka pracuje w korporacji, w branży elektronicznej, a jej partnerka ‒ w transportowej. I chociaż chcą kiedyś zamieszkać razem, to obecna sytuacja ich nie męczy. Widzą się do drugi, trzeci weekend. „Nie zawsze tak było. Przez pewien okres widziałyśmy się codziennie i spędzałyśmy ze sobą dużo czasu. W końcu nie wytrzymałam i powiedziałam, że musimy zrobić tydzień przerwy, bo nie daję rady" - wspomina Agnieszka. Zaraz dodaje, że jest samotniczką, która chodzi własnymi drogami i nie zawsze ma ochotę rozmawiać z ludźmi. To jednak nie oznacza, że nie tęskni za partnerką.

„Brakuje mi czasem wsparcia. Albo zrobienia czegoś razem, obejrzenia filmu czy pójścia na dobry obiad. U nas nie ma spontanicznych spotkań" ‒ przyznaje Agnieszka. „Wiem, że jeżeli zachowam psychiczną i fizyczną przestrzeń, na którą nikt nie będzie wkraczał, to będzie okej ‒ odpowiada na pytanie, czy kiedykolwiek zamieszka ze swoją partnerką.

Reklama

Tęsknota i namiętność

Nieraz utrzymywanie dystansu może konserwować namiętność w związku. Niepewność i zdobywanie siebie nawzajem jest potęgowane przez dzielące parę kilometry. „Z moim narzeczonym jesteśmy razem od 12 lat, mamy dwa domy, oddalone mniej więcej o godzinę drogi. Nie jesteśmy znudzeni sobą ani przywaleni obowiązkami. Spędzamy czas wspólnie tylko wtedy, kiedy tego chcemy. Dzięki temu mamy szanse się za sobą stęsknić, co bardzo dobrze wpływa na nasz związek. Cały czas jesteśmy siebie ciekawi i nie musimy zmieniać swoich przyzwyczajeń ‒ opowiada Magdalena, 33-latka z Warszawy, psycholożka pomagająca osobom uzależnionym.

„Uważam, że mam poważny, dojrzały związek, pomimo braku wspólnego »gniazdka«. Zdaję sobie jednak sprawę, że takie rozwiązanie jest wygodne i możliwe, bo nie mamy dzieci ‒ podkreśla.

Magda i jej 46-letni partner, który prowadzi własną firmę, w ciągu tych 12 lat poważnie pokłócili się zaledwie kilka razy.

Flickr/MCAD Library

W jednej kamienicy

W jednej kamienicy Im bardziej liberalne podejście do związku tym większe prawdopodobieństwo, że para nie będzie razem mieszkać. Jeśli w grę wchodzą np. związek otwarty, poliamoria czy też nietypowe zawody, wymagające dużej elastyczności i własnej, nienaruszonej przestrzeni, wspólne mieszkanie przestaje być naturalnym, bezdyskusyjnym wyborem.
33-letni Sebastian z Poznania od pół roku jest z sąsiadką.

„Wcale nie chcemy z jednej kamienicy wskoczyć do jednego mieszkania. Tak jest fajnie, wszystkim polecam. Mam dość niepopularne podejście, bo uważam, że mieszkanie razem jest niedorzeczne, próbowałem tego i kiepsko to wspominam ‒ mówi Sebastian.

Obydwoje są indywidualistami i freelancerami. Ona studiuje, maluje i pomaga przy eventach, on ‒ dużo pisze i czyta. Cenią sobie niezależność i własną przestrzeń. „Takie bliskie, lecz osobne mieszkanie to fantastyczna sprawa, bo możemy wpadać do siebie na obiad w kapciach, w trybie spontanicznym dogadując się na Fejsie, czy iść gdzieś razem, jeśli obojgu akurat pasuje" podsumowuje Sebastian.