FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Jak zarabia się na porno w internecie

Jeśli internetowe platformy płatnicze uniemożliwiają ludziom z seks-branży przyjmowanie płatności online, jak dokładnie zarabia się na seksie? Dla wielu ludzi w tym biznesie odpowiedź brzmi: „bardzo ostrożnie"

Jesienią 2002 roku byłam młodym przedsiębiorcą uruchamiającym własną stronę porno. Miałam dwadzieścia lat i zero pojęcia o działaniu przemysłu dla dorosłych. Kilka tygodni po rozpoczęciu mojej kariery Visa i MasterCard ogłosiły coś, co sprawiło, że bardzo szybko zmądrzałam – i co ukształtowało sposób, w jaki cała branża zaczęła prowadzić interesy przez internet.

W skrócie: w 2012 roku, sfrustrowani ogromną ilością niedogodności związanych z obsługą stron porno (powodowanych głównie przez naciągaczy reklamujących swój magiczny seks-towar lub przez zawstydzonych konsumentów, którzy wiecznie chcieli odzyskać pieniądze), Visa i MasterCard podjęły decyzję, by zaklasyfikować strony dla dorosłych jako „wysokiego ryzyka" i wymagać opłaty rejestracyjnej z góry. Subskrypcję należy odnawiać co roku – stawki są różne, ale zazwyczaj jest to około 1000 dolarów (niecałe 4 tys. złotych).

Reklama

Z początku wydawało się to niczym więcej niż irytującym, dodatkowym wydatkiem, lecz w praktyce pozwoliło platformom płatnościowym dyskryminować każdego pracownika tej branży – nawet w sytuacjach niemających nic wspólnego z ich pracą.

Niewiele później, PayPal ogłosił, że nie będzie dłużej przyjmował płatności powiązanych z przemysłem (nawet seks-zabawek). I nie tylko PayPal: jeśli przeczytasz regulamin którejkolwiek ze znanych cyfrowych platform, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że znajdziesz tam jakąś blokadę na zawartość i usługi dla dorosłych; zakaz, który mogą wprowadzać wedle uznania.

Internetowe platformy płatnicze praktycznie uniemożliwiają ludziom z seks-branży przyjmować jakiekolwiek płatności

W 2014 roku pornomodelka Eden Alexander próbowała wykorzystać crowdfunding – dokładnie stronę GiveForward – by zebrać pieniądze na leczenie, jednakże WePay (platforma płatnicza serwisu) skonfiskowała środki ze względu na jej zawód. W wywiadzie, który udzieliła mi zawodowa domina Bella Vendetta, usłyszałam o jej niefortunnej przygodzie z PayPalem – Vendetta zbierała środki na przelot do Norwegii, gdzie chciała uczestniczyć w podwieszaniu ciał. Po tym, gdy zgromadziła prawie tysiąc dolarów, PayPal zamroził jej konto i zbanował z serwisu, za powód podając historię pracy w porno. Wedle zasad była osobą „wysokiego ryzyka", która nie może używać PayPala nawet, by zebrać pieniądze dla przyjaciela.

Reklama

Okej, więc jeśli internetowe platformy płatnicze uniemożliwiają ludziom z seks-branży przyjmowanie płatności online, jak dokładnie zarabia się na seksie? Dla wielu ludzi w tym biznesie odpowiedź brzmi: „bardzo ostrożnie" z częstymi dodatkowymi opłatami i innymi nieprzyjemnościami.

W swojej pracy jako domina Vendetta korzystała już z wielu mainstreamowych platform – GiftRocket, Google Wallet, bitcoin, Venmo i tak, nawet PayPala – by otrzymywać wynagrodzenie od klientów. Z różnym skutkiem. Oczywiście, da się ich używać i nie zostać przyłapanym, ale każdy członek seks-branży w takiej sytuacji ryzykuje, że któregoś dnia jego konto zostanie zamrożone bez żadnego ostrzeżenia (do dziś mam zwyczaj natychmiast opróżniać wszystkie moje konto na PayPalu).

Istnieją także strony trochę bardziej przyjazne dla branży – na przykład Dwolla, której używa MakeLoveNotPorn.tv, wspaniałomyślnie przymyka oko na treści dla dorosłych. Często jednak są to platformy nieznane, trudne w obsłudze i jakoś bardziej podejrzane niż konkurencja. Zachęcenie klienta do połączenia swojego konta z serwisem, o którym nigdy nie słyszał, może być bardzo trudne. Ryzykuje się też, że strona zostanie niespodziewanie zamknięta, znikając ze wszystkimi pieniędzmi, które jest ci winna. Kiedy w 2003 roku stało się tak z Globillem, straciłam setki dolarów, a i tak byłam jednym ze szczęśliwców.

Oczywiście, branża porno nie jest jednolita. MakeLoveNotPorn powstało dzięki legendarnemu wystąpienia Cindy Gallop, lecz i tak miało problemy ze znalezieniem odpowiedniego serwisu płatniczego.

Najbezpieczniejszą opcją jest korzystanie z platformy, która została zaprojektowana dla przemysłu rozrywki dla dorosłych. Jednak te są z kolei kurewsko drogie. Oprócz rocznych opłat dla Visy i MasterCard dochodzą jeszcze znaczne sumy dla samego serwisu, często i pięć razy wyższe, niż w platformach mainstreamowych. Na przykład CCBill może zażyczyć sobie nawet do 14,5 procent z dochodu strony.

Nawet w 2002 roku, kiedy przemysł dla dorosłych dosłownie kąpał się w forsie, te opłaty powodowały dyskomfort. Teraz gdy piractwo i strony z darmowymi filmikami dramatycznie obniżyły dochody pornofirm, stały się one jeszcze większym brzemieniem. Jest to problem zwłaszcza dla eskort, dziewczyn z kamerki i innych działających niezależnie jak Vendetta, którzy – w przeciwieństwie do większych pornokorporacji – nie mają dużego zaplecza finansowego.

W dodatku platformy tworzone specjalnie dla branży wcale nie są za bardzo innowacyjne ani dynamiczne. Wiele z nich nadal bazuje na modelu subskrypcji, który przedawnił się pod wpływem zalewu darmowych filmików – korzystanie tylko z jednej strony jest czymś mało zachęcającym dla większości klientów. Producenci pornografii, chcąc ogarniać pieniądze w sprytny sposób, nie mają zbyt wielu możliwości.

Gdy Offbeatr, platforma crowdfundingowa przeznaczona dla dorosłych, nie mogła znaleźć żadnego serwisu, który chciałby z nimi współpracować – musiała założyć swój własny, co było procesem żmudnym, drogim i niezwykle trudnym. Większość branży nie jest w stanie temu podołać.

Niestety, nie zapowiada się, by w przyszłości sytuacja się poprawiła. Chyba że z jakiegoś powodu Visa bądź MasterCard zmienią swoją klasyfikację (trudne w świecie, gdzie stygmat płacenia za filmy porno i akcesoria seksualne każe konsumentom za każdym razem spodziewać się oszustwa). Seks przez Internet zawsze będzie drogi i nawet najbardziej tolerancyjne platformy nie dadzą zbyt wiele luzu pracownikom branży. Być może kiedyś bitcoin osiągnie status mainstreamowej waluty, co w jakiś sposób mogłoby ulżyć światu porno, ale brak jakiejkolwiek gwarancji, że bitcoin po upowszechnieniu nie stanie się bardziej konserwatywny (ani, czy w ogóle kiedyś wejdzie w powszechne użycie).

Jeśli chciałbyś jakoś pomoc ludziom zawodowo zajmującym się seksem, cóż, uznaj to za jeszcze jeden powód, by płacić za swoje porno. Jasne, nie pokona to dyskryminacji ze strony systemów płatniczych, lecz da chociaż członkom seks-przemysłu trochę grosza na pokrycie tych absurdalnych zobowiązań (a jeśli masz chody w organach decyzyjnych Visy, MasterCard lub jakiegoś większego banku, śmiało postaraj się zmienić ich politykę).