FYI.

This story is over 5 years old.

Vice Blog

Reguły deprechy

p
tekst pl

Zaprzęganie przyjaciół do wyciągania cię z bagna, w jakie sam się pakujesz, nie zawsze jest najlepszym pomysłem, mimo iż "od tego są przyjaciele". Spoko jeśli problem rozwiąże kumpelski uścisk lub puszka piwa ALBO, jeśli leżysz w szpitalu z depresją a paru dobrych ziomów wbija codziennie żeby się tobą zająć. ALE nie ma żadnego usprawiedliwienia dla zanudzania ich każdym ciężkim smutem, nawet jeśli jesteś nieodzownym osobnikiem alfa pośród swojej bandy. Jest to absolutnie niewybaczalne i sprzeciwia się regułom walki z deprą.

Reklama

ZASADA NR 1: KOGO TO OBCHODZI?

Za kogo się uważasz? Myślisz, że masz się czym smucić? Zapewniam Cię, że masz się o wiele lepiej niż jakieś 90% ludzkich istnień na tej planecie. Twoje doły są całkowicie nieuzasadnione, wręcz bezsensowne w porównaniu do smutków każdego innego człowieka. Masz zajebistego farta, że posiadasz komputer i jakichś znajomych, zamiast ziemniaków ze śmietnika na przedmieściach Manili. Spierdalaj ignorancie z twoimi bzdurnymi problemami. Wyobraź sobie, jak dzwonisz na mój niemodny już telefon i prosisz o pomoc, a zamiast tego słyszysz trzask ciężkiej słuchawki, którą momentalnie odkładam.

ZASADA NR 2: ZROZUM SIĘ SAM

No dobra. Dołowanie się to najgorsze wyjście, szczególnie jeśli nie jest to przejściowy smutek po tym, jak dostajesz kosza od kogoś, kto cię w rzeczywistości nie interesuje. Znudzenie i alienacja tłumią w tobie wszelkie chęci do jakiejkolwiek rozrywki. Boisz się wyjść wieczorem na miasto, przestajesz wierzyć ludziom w to, że mają ochotę z tobą gadać, a jeśli przypadkiem zwrócisz na siebie uwagę - cały płoniesz ze wstydu. To się przecież nazywa brnięciem w ślepy zaułek (jeśli nie rozumiesz, co mam na myśli, twój głęboki smutek wynika tylko i wyłącznie z bezdennej głupoty). Szybka akceptacja i diagnoza własnej depry jest niezwykle istotna, wręcz kluczowa do polepszenia samopoczucia. Jeśli w porę się nie zorientujesz, możesz być pewien, że twoja osobowość szybko pogrąży się w psychicznym niebycie, wykluczającym jakiekolwiek nadzieje na lepsze jutro. Najgorsi są ludzie, którzy toną w smutkach przez całe życie. To oni nigdy nie wierzą, że czasem warto wybrać się do lekarza i często tracą przyjaciół, gdyż Ci zwyczajnie zaczynają ich nienawidzić. UNIKAĆ!

Reklama

ZASADA NR 3: WYCHODZISZ DO LUDZI ALBO ZAMYKASZ SIĘ NA KLUCZ

Ok masz doła, ale jest piątek i chyba zamierzasz coć zrobić? (Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że piątek jest najgorszym dniem na doła). Wyjdziesz z domu, czy nie? To zależy od tego, czy jesteś typem człowieka, którego uratuje trochę wódy i seksu, czy też typem, który cały wieczór będzie szukał odpowiedniego ramienia, by móc się w nie wypłakać. Sam wiesz jaki jesteś i decyzja o wyjściu zależy od tego, co czujesz. Nie od tego, jak zajebista jest impreza, jak i nie od tego, czy ktoś cię na niej oczekuje. (Żadnego z twoich przyjaciół nie obchodzi to, czy się pojawisz czy nie, a przynajmniej nie powinno obchodzić, bo opieka nad tobą nie jest ich obowiązkiem. Twoja nieobecność może zostać odnotowana jedynie w dwóch przypadkach: albo jest ktoś, kto zamierza się z tobą przespać albo ty sam jesteś nieodzownym sercem towarzycha, znasz DJów, motasz wejściówki itp.). Decyduj sam. Jeśli natomiast zastanawiasz się, czy jesteś w stanie iść do pracy - tu nie masz wyboru - uwierz mi, że dasz radę. Zawalenie roboty jest w zasadzie gorsze od samej depry.

ZASADA NR 4: POUDAWAJ CZASEM

No zgadnij co! The Secret nie kłamie. Sztuczne uśmiechy i udawanie, że kochasz życie naprawdę działają. Spróbuj! Chyba każdy człowiek musi czasem poudawać. Znasz kogoś, kto jest w każdym względzie spełniony i bezgranicznie szczęśliwy? Bogate staruchy, które porodziły gromadkę zdrowych i mądrych dzieciaków się nie liczą. Ty i ja wiemy, że życie nie jest bajką, ale czasami trzeba tę prawdę od siebie oddalić. Czasami trzeba zrobić coś dobrego dla przyjaciół, którzy w ostateczności będą jedynym hamulcem przed tym, żeby się nie zabić.

Reklama

ZASADA NR 5: SPRÓBUJ CZASEM ZARAZIĆ KOGOŚ SWYM SMUTKIEM

Grupowe stawianie czoła skurwiałemu światu jest nieskończenie lepsze od samotnego pogrążania się w jego brutalnej otchłani. Spróbuj więc zorganizować 'tragiczną' imprezę i zaproś kogoś, kto ulży ci w cierpieniu. Nie mam pewności, ale wydaje mi się, że w latach 60-tych i 70-tych, ludzie zbierali się w grupach i w otoczeniu świec zażywali jakieś lżejsze narkotyki, które pozwalały im złączyć się w przeżywaniu problemów przyjaciela. Z pewnością poczujesz się raźniej pośród przygnębionych słuchaczy twoich przykrych wyznań. Będziecie mogli wycierać sobie smarki ze szlochających nosów, wyegzorcyzmować z siebie więcej smutku, niż można to sobie wyobrazić, a także wdrapać się na poziom emocjonalnego prymitywu zarezerwowany dla dwunastoletnich dziewczynek.

ZASADA NR 6: POPŁACZ SOBIE OD RAZU

W nawiązaniu do punktu piątego, zasada nr 6 brzmi prosto: płacz, wylej ocean łez w chustkę swych słabości. Niektórych ludzi można w ten sposób bardzo poruszyć. Łatwo możesz też sprawdzić, którą drogę należy wybrać na tęczowym rozdrożu depresji z zasady 3ciej. Jeśli rozpaczliwie zalewasz się łzami, przez głowę przechodzą ci myśli, że zawiodłeś rodzinę a twój stary cię nienawidzi, wrzuć sobie tabletę na uspokojenie, poczekaj, aż zadziała, może do tego zrób sobie dobrze i kładź się spać. Nie nadajesz się dzisiaj do ludzi. Taki wniosek jest chujowy, ale prawdziwy i musisz się z tym pogodzić, jak dorosły człowiek. Jeśli zaś na twój płacz składa się mniej łez, a więcej krzyku i lamentu, dodatkowo nic nie drapie cię w gardło, wszystko jest w porządku - histeryzujesz. Daj spokój.

ZASADA NR 7: ZRÓB COŚ NIESTOSOWNEGO

Posiądź doła. Mówią, że depresja gromadzi pokłady gniewu, więc skorzystaj i daj się ponieść. Ponapierdalaj w coś. Nie uchlewaj się samotnie w trupa, bo to jest dopiero depresja (zbliżająca cię do granicy, za którą nie jesteś już smutny, tylko żałosny i to po konkrecie). Między dołem, który może się wydać niektórym sexy, a żałosnym, histerycznym cyrkiem, istnieje cienka granica, która bywa trudna do zauważenia przed 25-tym rokiem życia. Nie rób więc afery, bo nie jesteś dzieciak. W końcu smutek był od zawsze nieodłącznym składnikiem barwnej gamy ludzkich emocji. Powinieneś więc spokojnie dać sobie z nim radę.

Tekst: Kate Karraway

Tłumaczenie: M. Suhy