FYI.

This story is over 5 years old.

wywiad

Poseł Liroy: „Nie traktuję siebie jako posła, bardziej lubię słowo posłaniec”

„Poseł? To tylko jakiś tam tytuł, zdziwiłbyś się, jak ci ludzie w sejmie się nim zgrzewają. Śmieję się z tego. Trzeba im przypomnieć, dlaczego się tam znaleźli"
Zdjęcie Mikołaj Maluchnik

Wracam teraz myślami do czasów podstawówki, gdy na jednym z wakacyjnych wyjazdów na kolonie, skakałem jak pojebany do „kangurów" Liroya na dyskotekowym parkiecie. Wszyscy skakaliśmy. Gdyby ktoś wtedy powiedział mi, że Liroy – scyzoryk z Galicji – wejdzie w politykę i zostanie kiedyś posłem, wybuchłbym śmiechem. Ten Liroy, który nienawidzi „garniturów, kanarów i prohibicji"? Nie uwierzyłbym.

Przecież on od zawsze był synonimem niepokory, kontrowersji i środkowego palca dla władzy. Mimo to, przedwczoraj Piotr Liroy-Marzec spędził swój pierwszy dzień w sejmie, właśnie zaczyna się jego czteroletnia kadencja.

Reklama

Spotkaliśmy się w parku naprzeciw sejmu, siedząc na jednej z ławek, rozmawialiśmy o tym, co zmieniło się w jego życiu, że postanowił wejść do polityki, jaką drogę przeszedł, by się tu znaleźć, jak wyglądają jego relacje z innymi członkami Ruchu 'Kukiz 15 i czy poseł Liroy to brzmi dumnie?

VICE: Zacznę od pytania, które zadałem Pawłowi Kukizowi, gdy ten startował w wyborach prezydenckich: Co musi się wydarzyć w życiu artysty, by porzucił swój dotychczasowy zawód i zajął się polityką?
Piotr Liroy-Marzec: To był moment, kiedy stanąłem przed trzema wyborami: mogłem nic nie robić i dalej dawać się dymać, mogłem stąd wyjechać, albo się postawić – po rozmowach z rodziną i przyjaciółmi, wybrałem trzecie wyjście. To nie znaczy, że rezygnuję z muzyki, bo za dwa dni wracam do studia – ale teraz wydaję mi się, że robię to, co powinienem był robić już od dłuższego czasu.

Czyli dojrzewałeś do tej decyzji, by stać się częścią świata polityki?
Tak. Przez wiele lat próbowano mnie do niej wciągnąć, jednak moja odpowiedź zawsze była jedna i ta sama: nie teraz. W ten sposób się przed tym broniłem, tłumacząc, że to nie ten moment, że kiedy indziej. Tak więc kiedy zadzwonił do mnie Paweł Kukiz, pierwsze co chciałem mu powiedzieć: ale przecież, to kurwa, nie teraz…

I właśnie wtedy pierwszy raz ugryzłem się w język… Zapytałem samego siebie: kurwa, co ja gadam? Jak nie teraz, to kurwa, kiedy? Jaki stopień ma osiągnąć moja frustracja, żebym postanowił coś zrobić z tym ustrojem? To co się teraz dzieje w naszym kraju, to jak władza traktuje swoich obywateli, to jakiś absurd – dlatego tak bardzo dążymy z Pawłem do zmiany Konstytucji, bo ta z 1997 roku tworzy jedynie fasadę ochrony naszych interesów.

Reklama

Nie miałeś obaw przed wejściem do paszczy tego lwa? Czujesz, że inni posłowie patrzą teraz na ciebie spode łba na sejmowych korytarzach?
Wisi mi, jak oni na mnie patrzą – przy głosowaniu mój głos znaczy tyle samo, co ich. A startując w tych wyborach, postawiłem na szalę całe moje życie, cały dobytek mojego życia oraz mój szacunek, jakim darzą mnie inni – ja nie mogę tego popsuć. Poszedłem do sejmu, by załatwiać sprawy zwykłych obywateli. Ja nie traktuję siebie jako posła – bardziej lubię słowo „posłaniec", bo mówiąc o istotnych rzeczach, staję się głosem ludzi. Z resztą to samo robiłem już wcześniej w muzyce – pisząc o sprawach ważnych społecznie, często reprezentowałem poglądy, z którymi utożsamiali się inni.



W 'Kukiz 15 idziecie pod szyldem „walki z systemem", dużo mówicie o wolności obywatelskiej, ale biorąc w swoje szeregi na przykład narodowców, nadajecie swojemu ugrupowaniu charakter konserwatywny. Jak ty to skomentujesz?
Ludzie dziwią się sytuacji, jaką mamy w 'Kukiz 15 – że są u nas osoby z różnych ugrupowań, z różnymi poglądami – ale każdy z nas, 42 osoby, wie po co przyszedł do sejmu. Bo chociaż w pewnych kwestiach możemy mieć inne zdania, możemy być wierzący lub niewierzący, to razem przyświeca nam jeden, nadrzędny cel: oddać to państwo obywatelom.

Czyli nie masz problemu z narodowcami?
W żadnym razie.

Nawet w tematach, jak uchodźcy lub marihuana?
Tu cię zaskoczę, bo narodowcy nie mają nic przeciwko medycznej marihuanie, a jeżeli pytasz o uchodźców, to sam jestem potomkiem polskich uchodźców z Wilna – więc nigdy nie będę temu przeciwny. Uważam jednak, że zamiast przyjmować ludzi z krajów arabskich, najpierw powinniśmy sprowadzić naszych obywateli, którzy żyją na emigracji. Skoro są pieniądze, zadbajmy o naszych rodaków, którzy chcą tu być, chcą żyć w swoim kraju – nie ma obawy, że spierdolą do Niemiec.

Reklama

Fot. Mikołaj Maluchnik

A jak skomentujesz informacje sprzed kilku dni, że narodowcy mają problem z twoją osobą w ruchu 'Kukiz 15?
To są kłamstwa. Spodziewałem się tego typu newsów, byłem ciekaw tylko skali hejtu, który będzie się przelewał. Wiesz, to takie bicie piany, wyciąganie starych rzeczy, nazywanie mnie porno-posłem lub przypisywanie mi się rzeczy, których nie zrobiłem, co miało miejsce w ostatniej dobie…

No właśnie, internet obiegła informacja, że straszysz adminów strony facebookowej sądami, jeżeli ci nie przestaną z ciebie szydzić, o co z tym chodzi?
Ja nikogo niczym nie straszyłem (śmiech).

Ale coś takiego pojawiło się na twojej stronie na Facebooku.
Tak, ale już to wyjaśniłem. To nie ja napisałem tę informację na Facebooku, w tamtym momencie spędzałem czas z rodziną – ale czego bym teraz o tym nie powiedział, to zrobiłoby ze mnie konfidenta, a konfidentem nie jestem. Nigdy nawet nie wpadłbym na taki pomysł, żeby kogokolwiek straszyć prokuraturą, psami czy czymkolwiek, bo to nie leży w mojej naturze. Sam po paru godzinach doszedłem, jak ta informacja trafiła na mój fan page.

Przeczytaj też naszą ROZMOWĘ Z PAWŁEM KUKIZEM sprzed wyborów prezydenckich.

Czyli ktoś się włamał na twoje konto?
Nie mogę nic więcej o tym powiedzieć. Ci co mnie znają, wiedzą, że nigdy bym czegoś takiego nie zrobił.

Czytałeś list tych chłopaków, który zaadresowali do ciebie na swojej stronie?
Tylko kilka zdań, ale potem uznałem, że jednak dalsze czytanie nie ma sensu. Prawda jest jednak taka, że nic nie mam do tego rodzaju portali i humoru. Cenzura w tym kraju mnie przeraża, więc na pewno nie jestem tym, który chciałby cenzurować innych. Denerwuję mnie jednak co innego…

Reklama

To znaczy?
Jeżeli już robi się taki dym w mediach na ten temat, to media powinny przyjść z tym do mnie i zapytać, wyjaśnić. Ale oni przedrukowują tylko plotki — jakoś wcześniej potrafili do mnie docierać, prosić o wypowiedzi, teraz nie umieli tego zrobić i to tak naprawdę świadczy źle o tych mediach, nie o mnie.

Moje wkurwienie zostało i będzie we mnie zawsze, ale w wieku 44 lat jestem świadomym obywatelem i wiem, dlaczego się tu znalazłem — by reprezentować interes zwykłych obywateli.

Wraz z hejtem na twój temat, w sieci pojawiło się też dużo szydery, np. memy, które mówią, że nie nadajesz się do roli posła. Jak to skomentujesz?
Bez względu na sukcesy, jakie osiągam, zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że się nie nadaję. Zupełnie nie zaprzątam sobie tym głowy.

Przeszedłeś długą drogę od grania rapów, po zostanie posłem. Jak teraz siebie wspominasz z początków kariery – czy było coś, co miało na ciebie szczególny wpływ, co doprowadziło cię do tego miejsca?
Byłem młodym, wkurwionym chłopakiem, który nie wiedział, co chce zrobić. Wiesz, wychowywałem się w komunistycznej Polsce, czasem udzielałem się w różnych gazetach. Pisałem o tym, jak trudno jest żyć chłopakowi na dzielnicy w Kielcach, w kraju osaczonym przez Czerwonych. Ważną rolę odgrywała u mnie tożsamość narodowa. Mimo to w głowie kołatały się podobne myśli, które dzisiaj mają młodzi ludzie, że trzeba spierdalać z Polski.

W 89. były przemiany i cieszyłem się jak głupi, że wreszcie mamy tę wolność i jebie już to wyjeżdżanie. Jednak dwa lata później, w 91. pojawił się problem egzystencji i stwierdziłem, że nie chcę być na niczyim garnuszku, że i tak pracy tu nie dostanę i wyjechałem do Francji, by tam próbować żyć. Stary, to była dla mnie Mekka: w kioskach można było dostać fanziny hip-hopowe, w klubach organizowano freestylowe bitwy, w czasie kiedy w Polsce rap praktycznie nie istniał. Właśnie wtedy jedna sytuacja zmieniła wszystko…

To znaczy?
Pewnego wieczoru, kiedy siedziałem w hostelu razem z moimi przyjaciółmi i paliłem jointa – jak to mieliśmy w zwyczaju – mówiłem im o swoich planach, co dalej chcę robić. Chwaliłem się koledze, że będę grał z chłopakami w zespole, że dostałem pracę na lewo, ale że wszystko się ułoży. Wspomniałem tylko, że muszę wrócić do Polski, by wyrobić nowe dokumenty, bo mi je skradziono. Wtedy Dawid, który prowadził hostel, spojrzał na mnie i powiedział: Weź ty zostań w tej Polsce. Nie zrozum mnie źle, ale jak wy, kurwa, wszyscy wypierdolicie z tego kraju, to co dalej się z nim stanie? Zostaną tylko ludzie, którym zależy na prywatnym interesie. To zaważyło na moim sposobie myślenia. Poszedłem do konsula we Francji i wtedy zobaczyłem, jaki stosunek ma się tam do Polaków…

Przeczytaj: PEDAGOG W SZKOLE. PUNK PO GODZINACH

Jaki?
Taki, że dla konsula byłeś śmieciem z Polski, kombinatorem, który pewnie sprzedał paszport – a gdybym był kobietą, to w jego oczach pewnie sprzedajną kurwą. Wtedy wszystko zrozumiałem, że ludzie, którzy odpowiadają za ten kraj, którzy powinni nas reprezentować – mają nas za nic. Dlatego teraz tym bardziej cieszę się, że uczestniczę w zmianie warty. Moje wkurwienie zostało i będzie we mnie zawsze, ale w wieku 44 lat jestem świadomym obywatelem i wiem, dlaczego się tu znalazłem – by reprezentować interes zwykłych obywateli.

Ostatnie pytanie – Poseł Liroy, czy to brzmi dumnie?
Poseł? To tylko jakiś tam tytuł, zdziwiłbyś się, jak ci ludzie w sejmie się nim zgrzewają. Śmieję się z tego. Trzeba im przypomnieć, dlaczego się tam znaleźli, bo teraz oni są kompletnie odrealnieni. Nie wiedzą, co ich otacza – przyjeżdżają swoimi drogimi samochodami, wchodzą do sejmu i potem stamtąd wracają do swoich drogich domów. Nie wiedzą, co dzieje się na ulicach, jakie są potrzeby ludzi – ale nawet nie chcą tego wiedzieć. Są jak balony, które unoszą się nad naszymi głowami, myśląc, że to wszystko, co się tu dzieje ich nie dotyczy. Obrzydzają nam politykę, byśmy nie chcieli się nią interesować, by mogli robić, co im się podoba. I teraz ja i Paweł, muzycy, musimy im mówić, co należy zrobić. Czy poseł Liroy brzmi dumnie? Zapytaj mnie o to za 4 lata, teraz jest za wcześnie, bo dopiero zaczynam i jest dużo pracy.