Zdjęcia dzięki uprzejmości wydawnictwa Od Deski Do DeskiPreparator to zawód, do którego nie ciągnie zbyt wielu ludzi. Od tych, którzy się jednak zdecydują, wymaga pewnej dozy odwagi i stabilnej psychiki. W końcu praca polega na przygotowywaniu zmarłych do wiecznego spoczynku: konserwacji organizmów, balsamowaniu ciał, ścinaniu włosów. To codzienność.Hubert Klimko-Dobrzaniecki jest autorem „Preparatora", powieści napisanej na podstawie akt sądowych, prywatnych listów i zapisków łódzkiego nekrofila i mordercy. To próba wejścia w rolę skazanego na dożywocie preparatora, przedstawienie jego historii, spojonej z własnymi przemyśleniami. To powieść poszarpana, tym bardziej skupiająca naszą uwagę, bo wymagająca połączenia ze sobą wszystkich fragmentów makabrycznej układanki.Tytułowy preparator jest bezimienny i taki pozostaje do końca. Taki zabieg jest konsekwencją życia bohatera. Niezdrowe relacje w rodzinie, permanentnie wpajającej mu jego bezwartościowość.W tym wszystkim przemycane są też wątki, których pojawienie zaskoczy czytelnika. Zwykłe rzeczy, będące częścią naszego życia, które relegujemy ze swojej świadomości. Celowo je pomijając. Autor zapytany o to, jak to jest oprawić w okładkę czyjeś życie odpowiada: normalnie.
Jest jeszcze jeden powód, dlaczego Hubert Klimko-Dobrzaniecki pozostawia głównego bohatera bez imienia. Mężczyzna opisany w książce żyje, tak jak jego rodzina i ludzie z nim związani. Łódzki preparator dostał wyrok dożywocia za nekrofilię i podwójne morderstwo. Nie ma pojęcia, że jego historie spisano, oddano do druku i wypuszczono w obieg po księgarniach. Pewnie dotąd nie wie, że jego straszne czyny zainspirowały kogoś do napisania książki. A ktoś inny ją kupi i wszystko to przeczyta.