FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Byłyśmy lesbijkami: transgenderowa podróż w heteronormalność

Sadie twierdzi, że jest nieudaną lesbijką. Spała w życiu z trzema lesbijkami, z których wszystkie są obecnie na różnych etapach zmiany płci.

Łomża - idealne piwo na zmianę płci! 

Na tarasie dachowym apartamentu na Williamsburgu trwa dyskusja o tym, jakie zioła i warzywa zasadzić tego roku i które z zeszłorocznych roślin są jeszcze do uratowania. Sadie siedzi po turecku i popija piwo, podczas gdy Marco czyści i rozpala grilla. Ubrana w krótką, dopasowaną sukienkę Sadie zagaduje:

– Kochanie, czy mamy dość węgla? – Pytanie zadaje charakterystycznym, śpiewnym tonem, którego dziewczyny używają czasem gdy chcą ukryć sceptycyzm pod maską troskliwości.

Reklama

– Zaraz się okaże – odpowiada Marco, bardziej do niewielkiego ognia, którego pilnuje, niż do Sadie.

Ma krótko przycięte włosy i głos obniżony przez terapię hormonalną.

Gdy ogień już ładnie się pali, a kurczak skwierczy na grillu, Marco dołącza do nas przy stole.

– Facetów traktuje się jak gówno – mówi. – To znaczy wiem, że kobiety doświadczają tego na okrągło, ale jak jesteś facetem ludzie nieustannie na ciebie wpadają. Do tego trzeba przytrzymywać innym drzwi i nikt ci nie podziękuje, a o komplementach w ogóle zapomnij.

– To prawda – odzywa się Sadie. – Dziewczyny zawsze sobie kadzą: „Kochana, świetnie wyglądasz! Super sukienka! Byłaś u fryzjera?”

– No – mówi Marco pociągając łyk piwa. – Nie to co teraz.

– I ta cała jazda z podawaniem ręki – dodaje. – Kobiety podają sobie ręce tak.

Wstaje i podaje mi rękę w spokojny, swobodny sposób.

– A faceci – ciągnie dalej – tak.

Chwyta moją dłoń i szarpie ku sobie, ściskając mi palce z szalonym grymasem na twarzy. Śmiejemy się. Jego zachowanie, choć przesadzone i nieco komiczne, niezbyt odbiega od rzeczywistości.

Jak wyjaśnia, najbardziej przeszkadzały mu drobnostki, ale już się przyzwyczaja. Sadie zresztą też.

Sadie twierdzi, że jest nieudaną lesbijką. Spała w życiu z trzema lesbijkami, z których wszystkie są obecnie na różnych etapach zmiany płci. Jedną z nich jest jej obecny partner, z którym jest dwa i pół roku. Gdy Sadie zakochała się w Marco, był on kobietą o imieniu Erica.

Reklama

W wieku 25 lat, gdy wydawało jej się, że wie już o sobie wszystko i gdy pogodziła się z tym, że jest lesbijką, Sadie ku własnemu zdumieniu zaangażowała się w heteroseksualny związek z mężczyzną. I to nie zwykłym mężczyzną, tylko takim, który dystansuje się jak tylko może wobec jego dawnej tożsamości queer i oczekuje tego samego od niej. Sadie i Marco znajdują się nieokreślonej przestrzeni między dwiema tożsamościami – nie są zwykłą heteroseksualną parą, ale nie są też już parą lesbijską.

***

Sadie i Erica "przed".

– Gdy się nad tym zastanawiam, dochodzę do wniosku, że to, co pokochałam w Erice, nie stanowiło dobrej bazy dla długotrwałego związku.

– Było w niej coś z gwiazdy rocka. Zdarzało jej sięgać na gitarze elektrycznej w samej bieliźnie. Była sexy – wspomina Sadie.

Erica była ostra i nieprzystępna. Początkowo Sadie to się podobało. Teraz zdaje sobie sprawę, że choć ten element osobowości pociągał ją i intrygował, to z czasem by jej spowszedniał.

Gdy Erica zaczęła brać testosteron, Sadie martwiła się, że stanie się przez to bardziej agresywna, co jest częstym efektem ubocznym.

– Gdy stała się mężczyzną, uspokoiła się – opowiada Sadie. Jej zdaniem gniew, jaki nosiła w sobie Erica, brał się stąd, że była uwięziona w nie swoim ciele. Po zmianie płci stała się bardziej zrównoważoną i pokojowo usposobioną osobą.

Jako dziecko Erica modliła się, by wyrosnąć na chłopca; jej prośby nie zostały wysłuchane, co zaowocowało narastającym gniewem i depresją w wieku nastoletnim. Jako obcięta na krótko chłopczyca miała przechlapane u koleżanek ze szkoły katolickiej w Nowym Jorku. Jej doświadczenia były raczej typowe: według badania przeprowadzonego w 2011 roku przez Narodowe Centrum Równości Transgenderowej (NCTE) 90 procent osób transgenderowych skarży się na nękanie i złe traktowanie przez innych.

Reklama

Gdy Erica pierwszy raz opowiedziała Sadie o swoim zagubieniu i planach zmiany płci, spotykały się ze sobą raptem od trzech miesięcy, choć znały się już trzy lata. Sadie twierdzi, że nie zdziwiło jej to wyznanie – wiedziała, że Erica nie czuła się dobrze ze sobą i że w wieku dziecięcym zdiagnozowano u niej zaburzenie tożsamości płciowej.

Przed 1997 rokiem każdą osobę, która zmieniła płeć, uznawano za transwestytę, zaś sam transwestytyzm Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne klasyfikowało jako „dysfunkcję seksualną”.

W 1997 roku transwestytyzm zastąpiły trzy nowe kategorie: transseksualizm, dziecięce zaburzenie tożsamości płciowej oraz nietypowe zaburzenie tożsamości płciowej. Klasyfikację tę dyskutowano i poprawiano z każdym kolejnym wydaniem obowiązujących kryteriów diagnostycznych, a według badaczki tożsamości płciowej Nicole Giordano w najnowszym wydaniu ma ona zostać poddana gruntownej rewizji.

– Zaburzenia tożsamości płciowej oraz niestabilność genderowa nie są same w sobie chorobą psychiczną – twierdzi Giordano. – Towarzyszące im cierpienie, depresja i niepokój są efektem dyskryminacji społecznej i ostracyzmu, będących z kolei reakcją na złamanie normy społecznej definiującej gender na zasadzie opozycji kobieta-mężczyzna.

Ze wspomnianego badania wynika również, że wśród osób transgenderowych próby samobójcze są 26 razy częstsze niż średnia krajowa. Ponadto jego autorzy przyznają, że uzyskanie dokładnych statystyk dotyczących społeczności transgenderowej jest niemożliwe, ponieważ z obawy przed stygmatyzacją wielu jej członków woli nie mówić głośno o swoich doświadczeniach.

Reklama

***

Erica "przed".

Przemiana Eriki w Marco rozpoczęła się od obcięcia włosów. Nie było to łatwe.

– Czułem się, jak gdybym zdjął maskę, którą nosiłem przez lata – opowiada Marco. – W końcu byłem nagi i znowu zaczęły się docinki, które znałem z dzieciństwa.

Gdy Sadie i Marco wychodzili na miasto, zdarzało się, że ktoś głośno zastanawiał się czy Marco to mężczyzna czy kobieta. Takie odzywki umiały skutecznie zepsuć wieczór.

– To było dziwne – wspomina Sadie. – Nauczyłam czuć się swobodnie wśród ludzi gdy byłyśmy jeszcze w związku lesbijskim, ale w związku trans było inaczej. Ludzie się na nas gapili.

Obecnie jednak trudno domyślić się, że Marco był kiedyś kobietą. Owszem, jest drobny, ale ramiona i szczękę ma kwadratowe, a głos obniżony.

2 maja tego roku usunął sobie piersi – ostatni widoczny znak jego dawnej płci. W maju 2013 roku planuje zrobić sobie operację narządów płciowych, co zakończy całą przemianę.

Jak dotąd każdy kolejny etap, od obcięcia włosów, po pierwszy zastrzyk z testosteronu i zmianę imienia w dokumentach, wywoływał nerwy u Marco, który bał się kroku w nieznane; z kolei Sadie była spokojna i okazywała mu wsparcie. Brała go za rękę i mówiła, że wszystko będzie dobrze, przypominając mu, że tego właśnie chciał i że dzięki temu będzie szczęśliwy.

Potem role się odwracały: kiedy już było po wszystkim Marco odczuwał radość i ulgę, a Sadie zaczynała wariować.

– On się uspokajał, a ja wręcz przeciwnie – wspomina. Obecnie Marco czuje się dobrze ze sobą i jest pewien, że postępuje właściwie, podczas gdy Sadie stawia czoła własnym emocjom i chodzi na psychoterapię; przyznaje, że dla niej również jest to ciężka próba.

Reklama

Zarówno Sadie jak i Marco boleją nad odejściem Eriki, tak jakby była oddzielną osobą, którą oboje kochają i za którą tęsknią. Niedawno wpadła do nich siostra Marco i pokazała im odnalezione przez nią nagranie, na którym Erica wraz z matką śpiewają piosenkę Frankie Valliego.

– Tak naprawdę poznałam Marco jako Ericę – mówi Sadie, wspominając, jak mocno zareagowała na to nagranie. Do wysłuchiwania i opowiadania historyjek o Erice, a nawet do oglądania jej zdjęć zdążyła już przywyknąć. Jednak gdy oglądała nagranie, uderzyło ją, że ona odeszła na zawsze. Było to dla niej ciężkie przeżycie.

Sadie and Marco "po".

Sadie próbowała uczęszczać na spotkania grupy wsparcia dla partnerów osób transgenderowych, ale nie spodobało jej się to.

– Starałam się zachować otwarty umysł, ale tam w kółko rozmawiano kosztach operacji i brzemieniu, jakie spoczywało na osobach transgenderowych. Ich partnerom, czyli nam, poświęcano bardzo niewiele uwagi. W całej grupie nie znalazłam ani jednej osoby, która myślałaby tak jak ja.

Sadie dała sobie spokój ze zorganizowanymi grupami wsparcia i zaczęła szukać kontaktu z osobami w podobnej co ona sytuacji, które znała osobiście lub o których słyszała od znajomych.

– Miło było usłyszeć, że innym udało się uporać z czymś, co wówczas wydawało mi się nie do przejścia.

Z biegiem czasu Marco przyzwyczaił się do bycia mężczyzną, a Sadie do formuły pół-heteroseksualnego związku.

Reklama

– Podczas spotkań ze znajomymi, których znam stosunkowo niedługo, mogę opowiadać o swoim „chłopaku” bez poczucia, że wciskam im totalny kit – mówi.

Oboje chcą mieć dzieci i marzą o idealnym życiu na przedmieściu. Głośno zastanawiają się, komu powiedzą a komu nie, i czy będą udawać, że są normalną rodziną. Sadie uważa, że jeśli wyznają prawdę dzieciom, nie będą mogli robić z niej sekretu przed nikim innym. Nie chce, by jej dzieci musiały milczeć lub kłamać na temat przeszłości swojego ojca, ponieważ nie jest to coś, czego należy się wstydzić.

– Nigdy nie sądziłam, że będę musiała opowiadać moim dzieciom, że ich tata urodził się kobietą – mówi Sadie, dodając jednocześnie, że nie zamierzają mieć sekretów przed dziećmi, co dotyczy również przeszłości Marco.

– On chce być w związku heteroseksualnym, ale moim zdaniem przedstawianie tego w ten sposób byłoby fałszem, bo nasz związek po prostu taki nie jest.

Próbując określić swoje miejsce na ziemi, Sadie i Marco przeżywają nietypowe bóle dojrzewania. Gdy jednak trzymają się za ręce w ich pięknym ogrodzie na dachu, wyglądają na modelową parę, a nie na anomalię.

– Koniec końców jest nam ze sobą lepiej niż większości par, które znam – mówi Sadie. – Jesteśmy szczęśliwi, szczerzy wobec siebie i zakochani.