FYI.

This story is over 5 years old.

Wywiady

Muzyka jako wyzwanie dla odbiorcy

Thaw zakończyli niedawno trasę u boku Behemotha i Bolzer po całej Europie. Zagrali m.in. na Primaverze, gdzie bawili z Zamilską. Gitarzysta i wokalista zespołu - Piotr - opowiedział nam o wrażeniach z tego tournée, roli tekstów w ich twórczości i tym, jak

Nietuzinkowa, szalona i niezwykle trudna do sklasyfikowania muzyka, będąca specyficzną mieszanką black metalu, sludge'owej estetyki, czy nawet ambientu - to znak rozpoznawczy śląskiego projektu Thaw, będącego jednym z najbardziej obiecujących zespołów polskiego undergroundu. Wraz z wydaniem swojej ostatniej płyty "Earth Ground" oraz zakończoną pełnym sukcesem trasą koncertową u boku Behemotha i Bolzer, potwierdzili tylko swoją klasę i siłę przekazu. Korzystając z okazji, że zespół zaczął już powoli dłubać coś w temacie nowego krążka postanowiłem z Piotrem, klawiszowcem i wokalistą - a także osobą odpowiedzialną za unikalne brzmienie Thaw - wyjaśnić kilka nurtujących mnie kwestii.

Reklama

Czytaj wywiad poniżej

Noisey: Już na starcie naszej rozmowy chciałbym wbić w kij mrowisko i spytać o nową muzykę, która wiem, że powoli, małymi kroczkami, powstaje. A robię to tylko dlatego, że wpomniałeś mi kilka dni temu, iż może to być najbardziej kontrowersyjny materiał Thaw do tej pory. Uchyl proszę rąbka tajemnicy i zdradź czego możey się spodziewać. Jak to wszystko brzmi? Ile realnie pracy jest już na ukończeniu?
Thaw: Jesteśmy na samym początku. Na razie wysyłamy sobie różne pomysły i myślimy jak je wspólnie ogarnąć. Co dodać, co wywalić. Jest sporo rzeczy, które różnią się mocno od tego co można było znaleźć na poprzednich dwóch płytach, ale jesteśmy w trakcie sortowania i selekcji, więc może z tego wyjść właściwie wszystko. Od ostatniej płyty każdy z nas się rozwinął muzycznie, do bazy inspiracji doszły kolejne rzeczy (zarówno te muzyczne jak i soundowe). To na pewno będzie miało jakiś wpływ. Jak zwykle staramy się, żeby to była najlepsza płyta, jaką do tej pory nagraliśmy.

Cieszę się przy okazji, że macie teraz chwilę, by odsapnąć i podłubać trochę nad nowymi kawałkami. Ostatnich kilkanaście miesięcy było bardzo dla was intensywnych - trasa z Behemothem i Bolzer, parę fantastycznych festiwali… Mógłbyś opowiedzieć coś o tych doświadczeniach? Czego się nauczyliście jako zespół przede wszystkim?
Pierwszy raz zagraliśmy trasę z prawdziwego zdarzenia. Wcześniej mogliśmy mieć tylko wyobrażenia na temat tego, jak takie tournée może wyglądać. Było jeszcze lepiej niż się spodziewałem. Było na tyle dobrze, że jakbym dostał propozycję grania dwumiesięcznej trasy od jutra, to od razu zacząłbym się pakować. Była to bardzo fajna lekcja organizacji i kontrolowania siebie. No i oczywiście przy okazji poznaliśmy bardzo fajnych ludzi. Zarówno ekipa od Behemotha jak i Bolzer byli fantastycznymi towarzyszami na tym wypadzie.

Reklama

Słyszałem, że mocno zakumplowaliście się z chłopakami z Bolzer. Jacy są na co dzień?
Są zazwyczaj spokojni i ekstremalnie mili. Okoi ma w sobie więcej charyzmy niż średniej wielkości państwo po zsumowaniu. Właściwie można było pogadac na każdy temat i zawsze miało to formę bardzo dobrego i czujnego na rozmówcę dialogu. Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze nie raz. Utrzymujemy zresztą kontakt dzięki internetom.

Chyba nie ma sensu w tym miejscu porównywać koncertów w Polsce do takich festiwali jak Primavera Sound? Widziałem fotografie i zazdrościłem wam jak jasna cholera - to wyglądało, jak jakieś pieprzone wakacje!
To były wakacje z przerwami na koncerty. Festiwal jest bardzo fajnie zorganizowany. Prawie każdy znajdzie na nim coś dla siebie. Barcelona to chyba najfajniejsze miasto, w którym byłem. O ile na trasie koncerty stanowiły główny trzon, to w Hiszpani część rozrywkowa miała taki sam udział. No i cała polska ekipa na Primaverze była świetna, więc było z kim miło spędzić czas.

Thaw i Zamilska na Primaverze

"Earth Ground" figuruje właściwie we wszystkich najważniejszych polskich podsumowaniach płytowych roku 2014. Jestem natomiast ciekaw, jak was odbierali słuchacze podczas tych wszystkich zagranicznych wojaży. Można już powiedzieć, że Thaw jest w równej mierze rozpoznawalnym zespołem, co np. wspomniany wyżej Bolzer?
To była trasa Behemotha, więc mam wrażenie, że stosunkowo mały odsetek osób przychodził myśląc o trzech zespołach. Reakcje zarówno na nas jak i na Bolzera były bardzo dobre. Ale na pewno Bolzer jest obecnie poziom nad nami w kwestii rozpoznawalności. Podczas trasy śmialiśmy się nawet z plakatu z jakiegoś metalowego koncertu w Hiszpanii. Koncert nosił nazwę Fuck The Trends i był na nim tru-metalowiec, który depta hipstera z logiem Bolzer na rękawie. Nas jeszcze zaszczyt znalezeinia się na takim plakacie niestety nie spotkał (śmiech)

Reklama

Nie męczy cię już trochę, że w tak wielu wywiadach przewija się temat waszego ubioru, czy scenicznej ekspresji, a mało kto skupia się faktycznie na muzyce, którą gracie? Niemal w każdym jaki przeglądałem powraca ten temat jak bumerang.
Wszystko zależy od tego, w jaki sposób te pytania są zadawane - kontekst jest bardzo istotny. Ale faktycznie zdarzają się teksty w stylu "Dlaczego kaptury?", na które to mamy wypracowaną odpowiedź - bo jest nam po prostu zimno (śmiech). Ale tak poważnie, to nie męczy mnie to jakoś specjalnie. Chociaż paradoksalnie główny powód tego naszego podejścia do strony wizualnej Thaw jest taki, by ludzie skupiali się bardziej na generowanych przez nas dźwiękach, aniżeli na wyglądzie muzyków. No i widzisz, z założenia miał to być anty-image, a wyszedł image (śmiech).

To chyba więc nie dziwota, ze udzielacie coraz mniej wywiadów - bo zauważyłem, że stracliscie nieco impet w tym temacie. To wynik braku czasu, czy znużeniem właśnie tymi wszystkimi powracającymi tematami?
Raczej odpowiadamy na wszystkie wywiady, które są nam podsyłane. Może poza takimi gdzie widzę, że pytania są z automatu i że identyczne dostali ludzie z zaprzyjaźnionych zespołów. Nie wiem… Może tematy się wyczerpały i dziennikarze już nie chcą się powtarzać…

Swoją drogą, że tak tak wrócę na moment do wcześniejszego pytania, w tym minimalistycznym podejściu do grania na żywo i prezencji widzę zbieżność z belgijską kapelą Amenra. Wam też zresztą zdarza się często grać plecami do publiczności, a całości przyświeca pewna prostota.
Tak, jak najbardziej. Między innymi dlatego u nas na koncertach nigdy nie było i jestem przekonany, że nigdy nie będzie żadnych wizualizacji. Obrazów, które odciągają uwagę. Ludzie ogólnie w większości są wzrokowcami i jakikolwiek ekran, obraz zupełnie zmienia percepcję, nakierowuje na odbiór wizualny. Oczywiście dobrze jest, kiedy na przykład zespół ciekawie wygląda, nie jest to po prostu kilku gości w przepoconych koszulkach. Ważne jest, jednak by nie przekroczyć pewnej granicy. My staramy się, by image był sprawą drugorzędną. Natomiast jeśli chodzi o wspomniane przez ciebie granie plecami do publiczności. Z założenia to nie ma być wyraz braku szacunku w stosunku do ludzi, ale jest związane z tym, że ze sobą współgramy. I mimo że muzyka jest oczywiście w jakiś sposób zaaranżowana, to jednak w trakcie koncertu my ze sobą w jakiś sposób eksperymentujemy i współpracujemy. Ta energia i kontakt jest skierowana do wewnątrz sceny. Tak więc nie tyle, że odwracamy się od publiczności, raczej koncentrujemy się bardziej na sobie i na tym, co dzieje się w trakcie koncertu.

Reklama

Funkcjonujecie na scenie trochę jak jeden muzyczny organizm.
Dokładnie. Staramy się przede wszystkim, by żaden z instrumentów nie był tym wybitnie najważniejszym.

Czy Thaw - poza oczywistą "zabawą" dźwiękami, sonicznym eksperymentem - to również jakiś przekaz?
Główny przekaz to właśnie ten muzyczny. Czyli to, że jestesmy razem i tworzymy coś, co dopiero przy połączeniu tych wszystkich elementów daje konkretną jakość.

Więc jaką energią emanuje wasza twórczość?
Ciężko powiedzieć. Myślę, że każdy odbiera to na swój bardzo indywidualny sposób. Definitywnie część publiczności odbiera nas jako kumulację bardzo negatywnych emocji. Dla mnie osobiście natomiast nie ma w naszej muzyce zbyt wiele takich elementów. Bardziej jest to przekaz po prostu siły - siły, która tkwi w każdym z nas. Również takiej, dzięki której łączą się wszystkie potrzebne elementy tworząc coś kompletnego. Siła w całości. Ja w trakcie koncertu odczuwam coś, co można nazwac ekscytacją, a to akurat uważam za bardzo konstruktywne. Z drugiej jednak strony nie jest to muzyka jakoś przesadnie pozytywna… (śmiech). Powiedzmy możemy po prostu, w kwestii tego nieszczęsnego przekazu, że jest on skoncentrowany na danej chwili. Nie ma wykraczać poza ten dany moment, w którym gramy, a przynajmniej nie na dłuższy dystans.

Spotkałem się z zarzutami, szczególnie w kontekście waszej ostatniej płyty, ze gracie muzykę przekombinowaną. Jak to widzisz? To jest dla ciebie zasadna krytyka?
Szczerze powiedziawszy, nie spotkałem się ze zbyt wieloma takimi opiniami, ale nie ukrywam, że niektórym muzyka Thaw może się wydać przekombinowana. Jesli ktoś lubi prostotę, oczywiście. Natomiast nie gramy dla wszystkich, więc nie mam zbyt wielkiego problemu z taką, a nie inną oceną tego co gramy. Ważne, ze podoba się to kilku maniakom (śmiech). Komponując myślimy w stu procentach o tym, żeby ta muzyka podobała się przede wszystkim nam. Dopiero później, na koncertach, sprawdzamy, czy jest w stanie przypaść do gustu innym osobom. W żaden sposób nie kalkulujemy. Tyle.

Jaki jest zatem klucz do tego całego zamieszania?
Muzycznym kluczem jest na pewno black metal. To taki punkt wyjściowy, z tym, że staramy się by wszystko później ewoluowało. Z drugiej jednak strony, nie chcemy też zmieniać się z płyty na płytę jakoś radykalnie, zamykać się w jednej konkretnej niszy, czy stylu. Czas zatem pomęczyć cię chwilę o kwestię, o której wypowiadacie się chyba najmniej chętnie - teksty. Czy "Earth Ground", bo to w końcu wasze ostatnie do tej pory dzieło, jest w tej materii albumem konceptualnym? Kilka elementów na to wskazuje.
Na pewno nie jest konceptem tekstowym, tyle mogę powiedzieć. Szczególnie, że teksty, które układałem powstawały pod wpływem gotowej już muzyki. Czekałem na inspirację, którą przynieść miały właśnie dźwięki. Tak też się zresztą stało. Zawsze staram się je dopasować do klimatu danego utworu. Te liryki nie są zresztą długie, czy jakoś rozbudowane. Jest w nich dużo powtórzeń. Cóż, krótko mówiąc, teksty nie są najważniejsze, ale tego się chyba już domyśliłeś.

Czyli są tylko tłem, najprościej rzecz ujmując.
Tak. W pewnym sensie są przedłużeniem tych emocji, które wyzwala muzyka. Tekst jest dla nas tylko dodatkowym elementem, takim jak chociażby partie syntetyzatoro, są gdzieś pod powierzchnią. Z tego samego powodu nigdy nie podobała nam się idea umieszczania liryków na okładkach. Mam nadzieję, że muzyka broni się sama i bez tego.

To rozczarowuje część fanów, dla których warstwa tekstowa jest równiez ważna co muzyka. Szczególnie, że jak to w black metalu bywa, trudno je rozszyfrować ze słuchu.
Na pewno niełatwo je zrozumieć, ale mam nadzieję, że słuchacze potraktują ten fakt jako dodatkowe pole do zabawy. Jeśli komuś bardzo zależy może się wsluchać, skupić i nawet jesli nie dosłyszy czegoś poprawnie to wciaż jest to część gry. Możliwe, że wyjdzie z tego cos ciekawego…

Czy wasza muzyka jest wyzwaniem dla odbiorcy?
Na pewno jest (śmiech). Choćby z powodu tych tekstów, w które trzeba się wsłuchać i je w jakimś stopniu rozszyfrowac. Ale jest to również wyzwanie podczas tworzenia! Żeby było ciekawie, intrygująco - najogólniej, by nam się podobało i jednocześnie zachowało tę spojność w obrębie płyty, ale by zaistniały również jakieś łączniki pomiędzy wszystkimi naszymi wydawnictwami. One czasem są zawarte w muzyce, a czasami właśnie w skromnych tekstach. Chociażby tytuł ostatniej płyty jest świadomym nawiązaniem do tytułu naszego kawałka ze splitu z "Echoes Of Yul". Zresztą tekst do utworu "Last Day", tyle moge ci zdradzić, zawiera w sobie również fragment tego tekstu splitowego. Tyle, że podobne decyzje są spontaniczne, nie planujemy takich rozwiązań jakoś specjalnie na wyrost. Oczywiście zastanawiamy się, czy to jest na pewno dobry pomysł. Ale w tym przypadku doszliśmy do wniosku, że fajnie to zagra. Ciekawe puszczenie oka do słuchacza.