Oto James Blake. Cholernie utalentowany koleś, o olbrzymiej wrażliwości, niesamowity tekściarz i instrumentalista. Coś jednak nie gra w brytyjskiej karierze wokalisty. Jak przyznał sam zainteresowany w wywiadzie dla The Guardian w tym roku: "Jestem przeciwieństwem punku. Mam stonowane pokolenie".Trochę inaczej wygląda sytuacja piosenkarza w Stanach Zjednoczonych. Kanye West go uwielbia, Beyoncé chce z nim pracować, Drake samplować, Bon Iver zaprasza go na album, a królowa popu Lorde koweruje jego kawałki na potęgę. Kult Blake'a za oceanem trwa więc w najlepsze. Trochę dziwi fakt, że Wyspy wyraźnie tęsknią za twórczością Franka Oceana, podczas gdy mają pod nosem kogoś z podobnym potencjałem.
Z nami nie przegapisz żadnej interesującej nowości. Polub fanpage Noisey Polska i bądź z nami na bieżąco
Ostatni album Blake'a chyba poprawi notowania artysty. "The Colour in Anything" to jego najlepsze wydawnictwo jak do tej pory. Znajdziecie na nim 17 numerów, przepełnionych piękną i pozytywną treścią. Warto dodać, że dwa numery na płycie współtworzył nikt inny jak sam… Frank Ocean.W ostatnim odcinku "Later… with Jools Holland", Blake zaprezentował światu "Radio Silence". Wykonanie było piekielnie dobre, choć odrobinę mroczne z wokalami w stylu slow-motion. Najwyższa pora zacząć mówić o tym chłopaku jak o najlepszym artyście naszego pokolenia. Zasługuje na ten tytuł jak mało kto.
Reklama
Z nami nie przegapisz żadnej interesującej nowości. Polub fanpage Noisey Polska i bądź z nami na bieżąco
Ostatni album Blake'a chyba poprawi notowania artysty. "The Colour in Anything" to jego najlepsze wydawnictwo jak do tej pory. Znajdziecie na nim 17 numerów, przepełnionych piękną i pozytywną treścią. Warto dodać, że dwa numery na płycie współtworzył nikt inny jak sam… Frank Ocean.W ostatnim odcinku "Later… with Jools Holland", Blake zaprezentował światu "Radio Silence". Wykonanie było piekielnie dobre, choć odrobinę mroczne z wokalami w stylu slow-motion. Najwyższa pora zacząć mówić o tym chłopaku jak o najlepszym artyście naszego pokolenia. Zasługuje na ten tytuł jak mało kto.