Ludzie kłamią coraz lepiej

FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Ludzie kłamią coraz lepiej

Często kłamiemy bo chcemy wypełnić lukę między naszymi fantazjami na swój temat, a smutną rzeczywistością

Ilustracja ​Nick Scott

Skłamałabym, twierdząc, że zawsze mówię prawdę.

W zasadzie jedna z moich pierwszych prac polegała na kłamaniu. Jakieś sześć lat temu, gdy pracowałam dla magazynu o żywności wydawanym przez ogólnokrajową gazetę, musiałam dzwonić po restauracjach i udawać agenta jakiegoś celebryty ze śmiesznymi wymaganiami. Pamiętam, gdy robiłam to pierwszy raz. Siedziałam w cichym zakątku biura, ściskałam w spoconej dłoni swoją nokię 1100 i opowiadałam menedżerowi Wagamamy z Soho, że mam na weekend kilku kaleków i chciałam sprawdzić, czy ich oddział uzyska dostęp do podjazdu dla wózków.

Reklama

Siedziałam i czekałam, zmieniając gorączkowo pozycje, a tyłek pocił mi się ze zdenerwowania. Czy ten miły człowiek naprawdę mi uwierzy? Co więcej – czy kupi, że niektórzy z nich to wegetarianie? Cóż, z odrobiną przekonania, jeżeli naprawdę znajdziesz sposób, okazuje się, że można sprawić, że wszystko zabrzmi wiarygodnie. Menedżer szybko wyszedł na zewnątrz, sprawdził windę i wrócił, mówiąc, że rzeczywiście jest ona w stanie udźwignąć tonę stali, więc „wszystko będzie w porządku". Następnie wymienił, jakie dania z tofu mają w menu.

Nie ma słów, które byłyby w stanie opisać, jaką czujesz ulgę, gdy okazuje się, że jesteś całkiem wydajnym alchemikiem bzdur. Konsekwentnie spędziłam kolejne sześć miesięcy, terroryzując przemysł cateringowy średniego szczebla, żeby mieć na czynsz.

Pytałam menedżera Bodean's w Soho o miejsce na tyle szerokie, żeby pomieścić włosy Grace Coddington. Tłumaczyłam jak najszczerzej menedżerowi z Gaucho, że wegański aktywista George Clooney chciałby stolik dla dwóch osób, ale nie usiądzie w odległości mniejszej niż 100 metrów od czerwonego mięsa. Mijały miesiące, a prośby stawały się coraz bardziej dziwaczne. Ale nigdy nie nawaliłam, wciskając ludziom ten kit. Byłam doskonałym kłamcą.

Po sześciu miesiącach zlikwidowali moją kolumnę. I wiecie co? Ulżyło mi. Kłamanie to ciężka praca. Czułam się zmęczona ciągłym okłamywaniem menedżerów, ale ostatecznie – moją własną nieustającą kreatywnością. Koniec końców bycie dobrym kłamcą to nie jest powód do dumy.

Reklama

Więc dlaczego to robimy? Często nawet nie dla pieniędzy, ale z przyzwyczajenia. W dodatku po co okłamujemy tych, których kochamy, nawet jeśli kłamstwo nie jest konieczne?

Filozof Ludwig Wittgenstein mimo ryzyka, że zabrzmi jak frajer, rozpoczął rozważania nad tym ostatnim punktem. Obserwował, jak działa mechanizm kłamstwa – jak często ściemniamy, nawet wtedy gdy wystarczyłoby powiedzieć prawdę. Po części robimy to, bo chcemy wypełnić lukę między naszymi fantazjami na swój temat (np. punktualny, zdolny, wiarygodny) a rzeczywistością.

Z perspektywy czasu usprawiedliwiłam swoje kłamstwa za pieniądze, przypominając sobie, że facet po drugiej stronie słuchawki też był współwinny. Może to zabrzmi dziwnie (jak to: ich wina?), ale właśnie to stanowi sedno przemówienia Pameli Meyer z TED, autorki książki Liespotting:

– Sprzeciwiamy się kłamaniu, ale jesteśmy zaprogramowani do tego w sposób, jaki od wieków sankcjonuje nasze społeczeństwo. To stare jak świat. Stanowi część naszej kultury i naszej historii – wyjaśnia Meyer.

Nie oznacza to jednak, że wszyscy chcemy się do tego przyznać. Uważa się, że 91 proc. z nas ubarwia wydarzenia, a jestem pewna, że nikt nie nazwie siebie kłamcą.

Weźmy na przykład dziennikarza i dokumentalistę Jona Ronsona:

– Sram na kłamanie – mówi.

Powinien wiedzieć. Karierę zawdzięcza swojej zdolności skutecznego wykrywania, w którym momencie ludzie wysmażają steki bzdur. Jego niezdolność do kłamstwa to nie do końca jego wybór.

Reklama

– Moja natura to mieszanka lęku, poczucia winy i wyrzutów sumienia, więc kłamstwo mi szkodzi. Każdy, kogo poznałem, to spektakularny łgarz – tłumaczy Ronson – a jedna z rzeczy, o których piszę, to patologiczne kłamstwo. Ludzie złapani na mijaniu się z prawdą nie czują dyskomfortu. Po prostu ich to nie obchodzi. Jeśli przeprowadzasz wywiad z psychopatą potrafi ot tak się przełączyć i nie ma w nim emocji.

Przywołany przez Ronsona przykład pochodzi z wywiadu, który przeprowadził do swej książki ​The Psychopath Test z przywódcą haitańskiego plutonu egzekucyjnego Emmanuelem „Toto" Constantem, współzałożycielem FRAPH (The Front for the Advancement and Progress of Haiti), który stale dręczył zwolenników wygnanego prezydenta Haiti. Jego przestępstwa są dużo większe i dużo bardziej zróżnicowane, niż jestem w stanie to opisać za pomocą słów, jakie znam – wystarczy powiedzieć, że był fiutem.

– Jedyne, co chciał zrobić „Toto", to zapewnić, że jest niewinny, mimo okrucieństw, które na pewno popełnił – mówi Ronson. – To było frustrujące, ponieważ utrudniało przeprowadzenie wywiadu. Próbował płakać. To było dziwne.

Ronson sugeruje, że kłamcy są jak makiaweliści, którzy łgali po to, by ich lubiano. Ale Constant pozostał nieugięty. Nie okazał skruchy. Miał to w dupie.

Powyższe wprowadza niezwykłą dynamikę, gdy ktoś kłamie, ale co z bujdami, które wielu z nas opowiada na co dzień? Meyer wyjaśnia, że to akt współpracy, w którym wiarygodność kłamcy wzrasta, gdy ktoś uwierzy w jego bajer.

Reklama

Wiemy, że niektórzy sławni ludzie kłamią jak z nut. Kłamcy nas fascynują. Czasami są sławni tylko dlatego, że łżą. Przykładowo: sugerują, iż częste używanie zaimków osobowych w oświadczeniu dla sądu sprawia, że jest ono bardziej wiarygodne.

Język to jeden z największych detektorów kłamstwa, jakie posiadamy. Ale i tak dajemy dupy. Wiemy, że kłamstwo cały czas nas otacza i godzimy się na to. Zaczynając od robienia reklamy, gdy chcemy coś sprzedać (albo to wkurzające „Re" w temacie maila), a kończąc na politykach, którzy wciskają nam kit, żeby utrzymać się przy władzy. A my tego oczekujemy i akceptujemy to. Nasze społeczeństwo straciłoby sens, gdybyśmy nie kłamali. 10-letni żart rysunkowy z „The New Yorkera" dobrze to przedstawia: ​„Ja nie kłamię, tylko nadaję kontekst".

Polityka to dobre wprowadzenie do świata kłamstwa. Mimo że większość początkujących polityków wchodzi do gry z ideałami i poczuciem prawdy oraz sprawiedliwości, to im dłużej w tym siedzą, coraz częściej stają przed dylematem: mówić prawdę czy kłamać i utrzymać się przy władzy. Co więcej – oczekujemy tych oszustw, chociaż irytuje nas, gdy ludzie kłamią.

Ralph Keyes, autor książki The Post-Truth Era: Dishonesty and Deception in Contemporary Life, uważa, że kłamstwo osiągnęło pandemiczny poziom, i sugeruje, że żyjemy w „postszczerym społeczeństwie", takim, w którym „beztroska nieszczerość" weszła do użytku codziennego. Uważa, że to nowy problem:

Reklama

– To trend, który rozciąga się od postmodernistycznej pogardy dla prawdy do terapeutycznego nieoceniania, co zachęca do oszustwa… Wraz ze wzrostem liczby znajomych i nieznajomych w naszym życiu pojawia się coraz więcej okoliczności, żeby poprawić rzeczywistość – mówi Keyes.

Oczywiście drugą stroną medalu życia w postszczerym społeczeństwie są media społecznościowe, które nadają kłamstwu zupełnie inny status. Trudniej łgać i łatwiej zostać na tym przyłapanym. To jeden z kluczowych problemów, który porusza Serial. Ten podcast śledzi sprawę uduszenia 17-letniej uczennicy Hae Min Lee. Podejrzenie padło na jej byłego chłopaka Adnana Syeda, który zerwał z nią miesiąc wcześniej. Został skazany na dożywocie. Dziennikarka Sarah Koenig uważa, że oskarżono go mylnie, i próbuje udowodnić niewinność Syeda, ale jako że wydarzenie miało miejsce w 1999 roku, erze przed Facebookiem, jest to podwójnie trudne.

Pamiętasz, co robiłeś w piątkowy wieczór sześć tygodni temu? A co dopiero 15 lat temu, gdy nie było mediów społecznościowych ani smartfonów? A gdyby je teraz zabrano, co byś zrobił? Zgadywałbyś? Albo, co gorsza, skłamał? To ostatnie jest bardziej prawdopodobne (możliwe – nie skończyłam jeszcze podcastu). Według psycholog dr Belli DePaulo dziennikarka raczej nie odkryje prawdy. Dlaczego? Bo jesteśmy dość słabi w wykrywaniu kłamstw.

– Tylko 54 proc. ludzi dobrze rozróżnia, czy ktoś oszukuje, czy mówi prawdę – powiedziała DePaulo w wywiadzie dla ​„New York Magazine". – W 50 procentach ankietowani mieli rację przez przypadek, zgadując.

Reklama

Poza tym osoby, które łatwo wykrywają kłamstwo, są uważane za mniej wiarygodne.

Oczywiście bywają chwile, że kłamstwo jest OK. Niekoniecznie dobre, ale są momenty, gdy powinniśmy być trochę mniej pochopni w naszych osądach. Są to tzw. białe kłamstwa i mają miejsce, gdy kłamiesz w szczerej intencji, w imię wyższego dobra. Przykładowo: ktoś nie mówi matce prawdy, o której odjechał mu pociąg, bo zawsze się spóźnia. Nazwijcie mnie pizdą, jeśli chcecie, ale naprawdę mnie to wkurza, więc w moim przekonaniu ten waniliowy czyn zapobiega kłótni. TARS, robot z filmu Interstellar, w 90 proc. pracuje szczerze, co według programisty jest wystarczające.

„Sram na kłamanie. Moja natura to mieszanka lęku, poczucia winy i wyrzutów sumienia, więc kłamstwo mi szkodzi" – Jon Ronson.

Jeśli usiłujesz być szczerym na przekór światu bzdur, w którym żyjemy, Meyer ma dla ciebie kilka odprężających faktów na temat kłamstwa: okłamiesz swojego rozmówcę podczas jednej na dziesięć konwersacji, a jeśli nie jesteś w związku małżeńskim, będziesz łgać więcej​. Mężczyźni kłamią częściej niż kobiety (Ronson uważa, że mężczyźni bardziej obawiają się konsekwencji powiedzenia prawdy i ewentualnych represji). Tymczasem kobiety kłamią zawsze dobroczynnie, żeby chronić innych. Badania wskazują, że chętniej kłamiemy lub zdradzamy po południu i wieczorem, gdy nasz umysł jest już zmęczony.

Oczywiście zdarzało mi się okropnie kłamać zarówno rodzicom, jak i partnerowi. Ale jako pisarka, która nieraz pisze sama o sobie, posiadam przywilej naprawienia szkód, wspominając o nich i ujawniając zachowania innych w zamian za – dokładnie tak – pieniądze. Nie każdy ma takie szczęście. Psychoterapia wykazała, że kłamcy mają łatwiej. Ci mniej socjopatyczni mogą doświadczyć uczucia wstrętu z powodu swoich kłamstw, ale gdy już sobie to uświadomią, mają szansę naprawy otaczającego ich gówna i przebudowy swojej narracji. Gratulacje dla nich. Jeśli chodzi o ofiarę kłamstwa to zupełnie inna historia.

Reklama

Kłamstwo jest niszczące, diaboliczne i drogie. W rzeczywistości jedną z funkcji terapii jest rekonstrukcja narracji pacjenta, po tym jak został oszukany. Kłamstwa podkopują naszą pamięć, sprawiają, że kwestionujemy każdą prawdę, na której opiera się nasze życie. Ofiara kłamstwa – ze strony partnera ukrywającego swój romans – przeżywa dużo gorsze doświadczenia niż sam kłamca. Co więcej – jak twierdzi znajomy terapeuta – „próbuje obwiniać siebie, co poszło nie tak".

Jeśli zostałeś kiedyś okłamany, wiesz, jak to boli.

– Znałem kiedyś kolesia, który okłamał mnie w kwestii zawodowej – mówi Ronson. – To było bolesne. Złożył fałszywe obietnice. Nic z tym nie zrobiłem i czułem się jak ofiara.

Bycie tą drugą stroną jest trudne. W swojej następnej książce, która wyjdzie w przyszłym roku, Ronson obrał kurs na radykalną szczerość:

– Mówisz ludziom absolutną prawdę. Radykalna szczerość jest dziwna. Zastępujesz kłamstwo czymś dość agresywnym, co może sprowadzić kłopoty.

Więc jaka jest odpowiedź? Skonfrontować się z kłamcą i zaryzykować, że twój narzeczony może być socjopatą? Czy kupować te kłamstwa? Albo po prostu zaakceptować to, gdzie jesteśmy. Kłamcy w kłamliwym świecie kłamiący jak z nut.