FYI.

This story is over 5 years old.

Newsy

Koty na Mysiej

Nie czułbym się gorszy jako artysta, gdybym został zapamiętany jako słynny portrecista psów i kotów - mówi Michał Torzecki

Michał Torzecki, „Obay”. Obraz z cyklu „MeMe”

Dawno dawno temu śledzenie ważnych zjawisk w popkulturze nie było takie trudne jak dziś. W telewizji były trzy kanały, szczęściarze mieli kablówkę, a w niej MTV. Wszyscy oglądali te same show (tego słowa jeszcze wtedy nikt nie używał) o tej samej porze i jarali się tymi samymi serialami (wszystkimi trzema, które akurat leciały w tv). W księgarniach ukazywało się pięć premier miesięcznie, z czego trzy to były książki naukowe. Wszyscy czytali to samo. A potem świat zszedł na psy i dziś nic już nie wiadomo na pewno. W szczególności nie wiadomo, kto co ogląda i kiedy, czego słucha, co czyta. Jedno jest pewne – wszyscy znamy te same memy i rozbrajają nas te same koty.

Reklama

Pamietacie czarno białe portrety zwierząt z warszawskiego ZOO?  To była pierwsza indywidualna wystawa Michała Torzeckiego sprzed pięciu lat. Chłopak lubi zwierzęta, dwa lata temu pokazał z kolei czarno-białe portrety psów i kotów. Jutro (29 listopada) w Galerii Mysia 3 wernisaż jego kolejnej wystawy „MeMe”.

Tym razem Michał zajął się bohaterami naszej masowej wyobraźni i memami, które w ciągu kilku ostatnich lat stały się fenomenem internetu. Czym one dla nas są? Oglądamy je, śmiejemy się, przesyłamy dalej, ale czy memy wnoszą coś w nasze życie? Czy te mniej lub bardziej udane komentarze do rzeczywistości, którymi coraz częściej porozumiewamy się ze sobą, nie zastąpiły przypadkiem prawdziwej rozmowy?  Czy paradoksalnie nie oddalają nas od rzeczywistych problemów i tematów, które obśmiewają?

Obrazy Michała Torzeckiego, nawiązujące do stylistyki pop artu, można interpretować na wiele sposobów. Dlatego, aby nieco ułatwić wam sprawę, zapytaliśmy artystę, jaki jest jego stosunek do memów, emotikonów i komunikacji obrazkowej.

VICE: Kiedy umawialiśmy się na tę rozmowę na fejsie, wysłałeś mi kilka emotikonów. Czyli nie brzydzisz się komunikacji obrazkowej?

Michał Torzecki: Nie mam nic przeciwko. Często używam emotikonów.

A na ile krytycznie podchodzić w swoich obrazach do zjawiska memów?

Na pewno irytuje mnie, że coraz częściej używamy memów w zastępstwie prawdziwej rozmowy. Ktoś wrzuca posta, że ma kłopoty w związku, czyli szuka kogoś, kto będzie chciał z nim o tym pogadać i pójdzie z nim na piwo, a zamiast tego dostaje mema ze smutnym kotkiem. Albo ktoś wrzuca zdjęcie z Alcatraz z komentarzem, że nienawidzi poniedziałku. Kolejnym krokiem jest wrzucenie zdjęcia z Oświęcimia z podobnym komentarzem i nadtytułem „Praca cię uwolni”. Tego typu memy blokują, a nie poszerzają komunikację. Z drugiej strony memy mnie fascynują i sam stworzyłem kilka. Trendhunter napisał ostatnio, że memy na stałe weszły do popkultury i zaliczył je do Top 10 zjawisk, które zdominują 2014 rok.

Reklama

Michał Torzecki „I Can Haz More?”. Obraz z cyklu „MeMe”

Mem z definicji jest zjawiskiem dynamicznym, musi się ciągle rozprzestrzeniać. Czy zamykając go w obrazie dajesz mu drugie życie czy raczej uśmiercasz?

Chciałem je przenieść w inny wymiar. Niektóre z przekazów, które zawierają te obrazy są całkiem na serio. Zresztą wtedy zmienia się sposób postrzegania samych bohaterów. Nabierają czasem tragicznego wymiaru, tak jak Grumpy Cat, który sportretowany jest ze swoim klasycznym wyrazem twarzy i nadtytułem „Sorry about your breakup”. Jest tu moim zdaniem i tragizm i ironia. Kilka miesięcy temu przeczytałem w „The New York Times” tekst Christy Wampole z Princeton University, który był w istocie pamfletem na kulturę hipsterską, a dotyczył znaczenia ironii w naszym życiu. To było o tym, że ironia stała się naszym głównym narzędziem komunikacji, stąd tak duże znaczenie memów w popkulturze. Ten tekst był dla mnie ważną inspiracją.

Portretowałeś zwierzęta z warszawskiego ZOO, ale memy to też w dużej części świat zwierząt. 

Zwierzęta to mój ulubiony temat. Pomyślałem, że mogę połączyć miłe z pożytecznym, malować to, co lubię, a przy okazji skomentować coraz bardziej popularne zjawisko.

Mamy memy polityczne, społeczne, memy po prostu śmieszne i są koty. Na czym polega fenomen grumpy cat?

Ciekawe, że chociaż nieustannie prowadzone są jakieś badania na temat viralności w sieci, nadal nie jest pewne, co zadziała, a co nie. Jedno jest pewne: kot działa. Dlaczego kot, a nie pies czy chomik? Nie wiem. Faktem jest, że z dwunastu obrazów, które pokażę na wystawie, siedem przedstawia właśnie koty.

Reklama

Masz kota?

Nie, mam psa i alergię na koty. Ale bardzo je lubię. Koty to fascynujący temat, bo mają wyraziste osobowości i malując staram się te osobowości uchwycić. Jedyny pies, jaki wydawał mi się godny namalowania to tzw. Pieseł, ostatnio bardzo popularny, ale nie zmieścił się w serii.

Michał Torzecki w pracowni

Obrazy z serii „MeMe” są tak śmieszne, jak same memy?

Nie wiem, ocenią widzowie. W założeniu miało być w nich tyle ironii i żartu, co mroku. Bo memy zawierają w sobie krytykę społeczną, która jest już bardzo serio. Mam nadzieję, że to drugie dno też zostanie zauważone.

Czy mem może być sztuką?

Odpowiadając najprościej – wszystko może być sztuką. Ale mem jest na tyle młodym zjawiskiem, że trudno na razie o tym mówić.

Jakie miałeś założenia, kiedy wybierałeś memy do tej serii obrazów?

Chciałem, żeby znalazło się wśród nich dużo zwierząt, bo najlepiej czuję się w psychologicznym portrecie zwierzęcym.

Portretowanie ludzi nie sprawia ci takiej przyjemności?

Nie, jest mniej emocjonalne. Ja jestem w ogóle fanem zwierząt. Z pewnością nie czułbym się gorszy jako artysta, gdybym został zapamiętany jako słynny portrecista kotów i psów.

Zgłaszają się do ciebie ludzie z prośbą, żebyś namalował ich psy i koty?

Jasne. Zrobiłem parę takich portretów.

Malujesz ze zdjęcia czy na żywo?

Ze zdjęcia, zwierzęta nie lubią pozować. Ale lubię najpierw poznać portretowane zwierzę, bo każde ma swój charakter, który staram się później uchwycić.

Reklama

Jesz mięso?

Obecnie nie. W tej chwili spożywam właśnie kanapkę z Krowarzyw. Ale nie jestem jeszcze na poziomie vege. Jestem dość dużym i energicznym chłopcem, czasem potrzebuję mięsa.

Michał Torzecki studiował malarstwo w pracowni Franciszka Starowieyskiego w Europejskiej Akademii Sztuk. Był też asystentem Starowieyskiego i pracował z nim aż do jego śmierci w 2009 roku. Swoje prace Torzecki wystawiał w Warszawie, Krakowie, Londynie i Nowym Jorku. Jest jednym z założycieli Pracowni Wschodniej na warszawskiej Pradze. I jest didżejem (AM Radio). Wystawę „MeMe” możecie oglądać od 29 listopada do 5 grudnia w Galerii Mysia 3 w Warszawie

SELFIE BY WYSPIAŃSKI

URYNĄ MALOWANE

DAVID ČERNÝ POKAZAŁ PREZYDENTOWI CZECH WIELKI, FIOLETOWY ŚRODKOWY PALEC