FYI.

This story is over 5 years old.

Obiektywnie zajebiste rankingi

Oto lista najbardziej obciachowych występów Kendricka Lamara w popowych numerach

Adam Levine pojawia się w rankingu dwukrotnie dwukrotnie.

Obiektywnie rzecz biorąc Kendrick Lamar jest najlepszym żyjącym raperem. Wydał dwa krążki, które natychmiastowo stały się niepodważalnymi klasykami. Gęste, wyszukany schematy, którymi posługuje się rapując i jego inne zdolności w zakresie techniki rapu automatycznie sprawiają, że znajduje się w pierwszej piątce wielkich zawodników. Jednak wybraniec i złoty chłopak rapu ma swoją piętę achillesową. Widzicie, jakaś jego część nie może zignorować tępego bólu, który wymazuje jego najlepsze muzyczne instynkty i tym samym Kendrick zagościł w paru przeciętnych popowych nagraniach w ostatnich latach.

Reklama

Z czegoś to jednak musi wynikać. Nie zapominajmy, że artysta z Los Angeles jest obecnie jednym z najgorętszych nazwisk w głównym nurcie, więc każdy producent, który chciałby przemówić do tych dzieciaków chętnie zaprosi go do swojego nagrania, ponieważ a) wiele osób za nim podąża b) jest obiektywnie utalentowany c) dzięki niemu uda się dotrzeć do jak najszerszej publiczności. Tym niemniej bycie świeżakiem w branży przestało być już dla niego wymówką, więc jak każdy człowiek odnoszący sukcesy, u którego trwa to za długo, zdecydowaliśmy się być krytyczni i podchwycić pomysł, że Kendrick zaczyna iść w dół. Tak jak w życiu. Nie jest to żaden przytyk w stronę jego solowych dzieł, ale nikt kto tworzy muzykę tak eksperymentalną nie dostaje gościnnych występów tak wybitnych bez powodu. Lamar kontynuuje tę passę z nową zwrotką w singlu "Don't Wanna Know" Maroon 5, więc postanowiliśmy zrobić listę wszystkich kiepskich występów rapera. Od najmniej przypałowego do najgorszego.

8) Dido, gościnnie Kendrick Lamar - "Let Us Move On"

Dido zdecydowania ma wciąż to coś i Kendrick ma to coś. Razem zrobili numer "Let Us Move On", który brzmi przyjemnie dla uszu. Po świetnie przyjętym "good kid, m.A.A.d city" to właśnie tutaj rozpoczyna się podróż rapera po popowym światku. I niby wszystko brzmi fajnie i miło, ale koniec końców zmierza to donikąd. Najgorszą zbrodnią tej piosenki jest bycie zapomnianą, ale w świetle tego co znajdziecie za chwilę poniżej, to w zasadzie nie jest wcale taka zła rzecz.​

Reklama

7) The Lonely Island, gościnnie Adam Levine oraz Kendrick Lamar - "YOLO"

The Lonely Island wydali ten numer trzy lata temu, jakiś rok po tym jak fraza yolo stała się wszechobecna. Pomysł na zwrotkę Kendricka jest co prawda zabawny, gdy rapuje o tych wszystkich finansach i odpowiedzialności związanej z hajsem. Niby te linijki wcale się nie zestarzały, ale i tak brzmią dzisiaj nieco dziwne. ​

6) Taylor Swift, gościnnie Kendrick Lamar - "Bad Blood"

Co prawda, ta piosenka jest katalizatorem dla białych popowych artystów, by mówili "tak, możemy robić ten trap… rap… rzeczy… i takie tam?", więc ma wymierny wpływ. Występ Lamara był prawdopodobnie jego najszerszą ekspozycją, więc nie jest wcale tak źle, ale to szalone, że w tym samym roku, w którym wydał "To Pimp a Butterfly" napisał i wystąpił ze zwrotką pełną akronimów. "We was O.G. like DOC, remember that? / My TLC was quite OD, ID my facts". Koniec końców, właśnie tego się spodziewasz po gościnnym występie rapera w popowym utworze.

5) Alicia Keys, gościnnie Kendrick Lamar - "It's On Again"

Ah, Hans Zimmer. Jeden z pięciu filmowych kompozytorów o których ludzie mają jakiekolwiek pojęcie i przyjaciel Pharrella, który kiedyś tam zagrał​ dla niego na ogromnej perkusji do ścieżki dźwiękowej "Człowieka ze stali". Ta dwójka zgarnęła Alicię Keys i wtedy będącego u progu sławy Lamara do singla promującego Spidermana. Nader bombastyczny, niedynamiczny i nieco nudny. Wersy Lamara nie są wcale takie najgorsze, ale mają w sobie coś z "Lose Yourself", są niczym rapowe carpie diem dla mas, które biorą je za "inspirujące" i "zupełnie inne od tych gangsterskich rzeczy".​

Reklama

4) Robin Thicke, gościnnie Kendrick Lamar - "Give It 2 U"

Dołączając do grona artystów, którzy szukająnieuchwytnej postaci​, która nie może byćwidoczna bez latarki​, Kendrick znalazł się, z własnego wyboru, w piosence Robina Thicke'a. Wiele zostało powiedziane o Thicke'u, niewiele natomiast o utworze. Niech tak jednak pozostanie i wynośmy się z tej góry przeciętności.​

3) Maroon 5, gościnnie Kendrick Lamar - "Don't Wanna Know"

To jedna z najgorszych. Z tą miękką, EDM-ową perkusją i refrenem Adam Levine'a, ten numer zestarzeje się już za cztery miesiące. Jednak bardziej kłopotliwe od tego jak słabo brzmi ta piosenka jest wstrętna zwrotka Lamara. Tajemnica poliszynela: Lamar czuje się niezręcznie, gdy pisze o seksie (sprawdźcie "Love Game" Eminema) i nie inaczej jest tutaj, kiedy jest tak zawstydzonym słowem "poona" i tym, że musi ono paść głośno, że wypowiadając je słyszymy "poo-y".​

2) AWOLNATION, gościnnie Kendrick Lamar oraz Ab-Soul - "Sail (TDE Remix)"

Z nieznanych nam powodów Kendrick wraz z Ab-Soulem zdecydowali się nie tylko zwyczajnie zremiksować "Sail", ale zrobić z tego TDE remiks! Może myśleli, że piosenka była dobra. Być może zainspirowali się wideo kobiety w wełnianej czapce duszącej swojego przyjaciela wężem ogrodowym. No cóż, zapewne nigdy się tego nie dowiemy, ale przynajmniej to… nie, to nie jest dobre. Pomiędzy przypadkową trapową perkusją a brzmieniem podobnym do tego znanego z "Tom Clancy's Splinter Cell"​, Lamar rzuca metafory o taksówkach podczas gdy Ab-Soul nawija o Century 21. Te zwrotki tutaj naprawdę nie skwierczą, ale powtórzę, nie powinny tego robić, bo… to numer o wodzie. Jeśli Kendrick dostaje darmowe przejazdy za te okropne piosenki, mogę robić sobie żarty. Dobry Boże.​

Reklama

NAJGORSZE) Imagine Dragons, gościnnie Kendrick Lamar - "Radioactive (Remix)"

Przychodzi taki moment, gdzie nie ma już wymówek dla podejmowanych złych decyzji, gdzie to staje się częścią trendu. W tym przypadku takim punktem jest "Radioactive", gdzie wszystko brzmi niczym Gundam Seed​.​ No jasne, część z was będzie się kłóciła o ich wspaniały występ na Grammy​ i to miłe, ale czy wiedzieliście, że "Radioactive" to nagranie, które spędziło najwięcej tygodni na liście Billboardu? Wiecie, który numer utrzymywał ten rekord wcześniej? "Sail" AWOLNATION. Zapominając o tym, że jego zwrotka jest oczywiście niebywała, Lamar był gościem na dwóch, powtarzam - dwóch - najgorszych rockowych numerach naszego pokolenia. Kendrick najwyraźniej uwielbia zły, stadionowy rock i obiektywnie ma fatalny gust muzyczny, poza rapem, i z całą pewnością skończy w kapeli o nazwie Korn for Llama(r')s. ​

I to by było na tyle. Zostawiamy zdjęcie Kendricka Lamara z Linkin Park, żebyście mogli patrzeć już w przyszłość ponurym spojrzeniem.​