FYI.

This story is over 5 years old.

Vice Blog

Brudy, śmieci i zimne przestrzenie - wywiad z Kamilem Zacharskim

p
tekst pl

Przeglądam Twoje zdjęcia od kilku dni. Dominują przede wszystkich wyludnione, zimne przestrzenie. Kiedy pojawi się już jakiś człowiek, to mam wrażenie, że jego tożsamość i tak nie jest ważna. Zakryte lub zamazane twarze, ucięte głowy, nogi na ulicach.

To nie jest tak, że pejzaże są dla mnie bardziej atrakcyjne… Po prostu aktualnie te przestrzenie zwracają bardziej moją uwagę niż osoby, które mnie otaczają. Może za jakiś czas ulegnie to zmianie i będę wolał fotografować ludzi, być może znowu będę poddawał się emocjom, które wywiera na mnie jakiś napotkany człowiek. Pewnie chodzi też o to, że aktualnie czuję się wycofany i nie mam ochoty na interakcję. Staram się od tego uciekać, a fotografując miejsca, nie muszę nawiązywać kontaktu. Wystarczy tylko, że jestem (ewentualnie zmuszam się do krzyknięcia, żeby ktoś się usunął, bo stoi w kadrze).

Reklama

Przyznam, że czuję się z nimi trochę nieswojo. Wprawiają mnie w dziwny nastrój…

Równolegle z wysyłaniem maila patrzyłem na zdjęcie Tima Barbera z serii Untitled photographs - dwa noże stołowe grzejące się na grzałce. Pomyślałem, czy też ktoś czuje się nieswojo, jak na nie patrzy, i nie kuma, że można tak ogarniać picie wódki bez popitki.

Poza tym rozmawiamy o zdjęciach, które robię wyłącznie dla siebie. A są jeszcze te, wykonywane dla różnych magazynów: portrety, jakieś ciuchy, czasem akcje, gdzie człowiek jest bardzo silną częścią całości. Wtedy o tym nie myślę, wiem, że ten człowiek musi być i zostać przedstawiony lub odpowiednio wklarować się w kontekst, choćby ten najbardziej banalny.

Na szczęście ogarniam picie wódy bez popitki, tak jak ogarnąłem to, że jest Ci bliski D'Agata. Inspirujesz się nim właśnie w kreacji przestrzeni, opowiadaniu jakieś historii?

Przyznam, że gdzieś tam wkręcam się w tworzenie historii, w końcu macham tymi zdjęciami, dokładam je, odkładam, porównuję. Nie mogę jednak powiedzieć, żebym wiedział, jak i dlaczego wygląda to na końcu, tak jak wygląda.

D'Agata pociąga mnie chyba bardziej stylem życia, tym, że nie jedzie gdzieś „polować na małpy", by przywozić je potem do wielkiego czystego świata…On sam taką małpą się stał. Ciągle mam marzenie, że dorosnę na tyle, by mieć jaja i moc samemu sprostać takiej postawie.

By być małpą? Co to znaczy?

Stać się małpą. Żyć tym, co się fotografuje, a nie jechać na koniec świata, robić materiał i później odcinać kupony. Ważne, by poświęcić wszystko i zrezygnować z warunków grzecznego, czystego życia.

Reklama

Czy istnieje jakiś klucz, by czytać Twoje fotografie?

Nie do końca myślę o tym, jak ktoś będzie je czytał, ani te, które według mnie funkcjonują samodzielnie, ani te, o których myślę w seriach.

Jakiś czas temu sprzedawałem kilka odbitek Maciejowskiemu. To jak on wybrał swój zestaw do kolekcji, czym się kierował, co mówił o moich zdjęciach mega dziwnie we mnie weszło. Dostrzegał coś, co dla mnie jest często nieistotnym aspektem fotografii. Kupił je ode mnie, zawiesił w swojej pracowni. Usiedliśmy w fotelach, zajaraliśmy i patrzyliśmy. Maciejowski mówił, że te zdjęcia inspirują go do wyjazdu. Jego dziewczyna chciała wyjechać na wakacje, co go wkurwiało, a teraz on jednak też chce. To było spoko, bez krytyki, ale też bez naiwnej afirmacji. Czysty odbiór. Rzadko się z tym spotykam. Chyba pierwszy raz wtedy poczułem się jak artysta (śmiech).

Jestem ciekawy, co masz wspólnego z wielkimi psychokrólikami? Chyba wiesz o czym mówię: Donnie, Gummo…

Tyle mam wspólnego, że oglądałem je w wieku, kiedy takie rzeczy wchodzą do głowy bardzo mocno. W odniesieniu do kontekstu społecznego i historycznego były to zajebiste obrazy, zresztą są dla mnie nadal.

Ciągnie mnie właśnie w taką stronę. Lubię dziury, z których wychodzą brzydkie, smutne rzeczy. Każdy ma swoją estetykę, a mi wydaje się to piękne, nawet teraz, mimo że większość tych motywów jest juz mocno skomercjalizowana.

Mam wrażenie, że ta rozmowa staje się tendencyjna…

Reklama

… powinienem Cię teraz zapytać o komiksy?

A komiksy lubię. Ostatnio na jakimś spontanie znalazłem się w bardzo ukrytym antykwariacie komiksowym w Krakowie. Zajarali mnie ci wszyscy patetyczni wojownicy i dziewczyny, rysowani przez dziwnych kolesi. Historie o walce i równowadze, takiej prostej, między dobrem a złem.

Jesteś superbohaterem?

Superbohaterem każdy chciałby być, pewnie każdy także ma go gdzieś w środku, kurcze… Chociaż z dupy to napisałeś, to (śmiech) .. D' Agata pisze dla mnie takie komiksy. Kreśli je tym swoim zdegenerowanym sposobem patrzenia i życia. To właśnie komiks, w którym nie ma miejsca na żadne siły dobra. To opowieść tylko o siłach zła. Co więcej, dla mnie to bardziej fascynująca strona. Nie jest też tak, że D'Agata jest moim idolem i koniec. To się zmienia i zmieniać będzie.

Czyli nie do końca z dupy to pytanie! Jak wyglądają teraz Twoje komiksy?

Teraz chyba jest w tych komiksach po prostu coraz więcej stagnacji, spokoju. Sam nie wiem jak to nazwać. Komiksy są o akcji, nie o przerwach na reklamy, a aktualnie chyba taką właśnie przerwę mam.

A teraz ostatnie, ale nie mniej ważne pytanie: Jakie alko zabrałbyś na bezludną wyspę?

(śmiech) Bardzo lubię alkohol, a jego picie lubię sobie tłumaczyć polskością, słowiańskimi korzeniami i całą resztą powodów, które pozwalają wypijać więcej, niż jest się w stanie. Teraz jest z tym trochę spokojniej, ale tradycje nie umierają. Przepadam za wódką, bardzo. Polska wódka ma zajebisty smak, ale sama, na dłuższą metę potrafi zmęczyć, dlatego jeśli miałbym nie być przepity - wziąłbym whisky. Potrafię ją pić samą albo na lodzie, butelkami, chociaż kompletnie się nie znam na rodzajach. Po prostu wchodzę do sklepu i kupuję taką, na jaką mnie stać.

Życzymy zatem litrów whisky i supermocy! Dzięki za wywiad.

Rozmawiał: Michał Grzegorzek